Strony

piątek, 31 lipca 2015

Od White Hawk C.D Pavaria

Ptaki skoczyły na mnie. Odgniałam je łapami, choć to i tak niewiele dało.
-Dość!-wrzasnąłem
Jak nietrudno się domyślić, ptaki spłoszyły się i uciekły w gęstwinę drzew. Co to miało być? Pavaria... Ona umiała wzywać je na pomoc. No cóż, przyznam że to nie typowa moc, ale zawsze coś, nie? Nie wiedziałem dokąd pobiegła, choć miałem nadzieję że kiedyś jeszcze ją spotkam. A nawet jeśli nie, to mówi się trudno. Wzruszyłem ramionami. Postanowiłem wybrać się nad rzekę, może przy okazji złowię parę ryb-w końcu nic jeszcze nie zdążyłem zjeść. Pogrążony w myślach ruszyłem przez las, a po chwili znalazłem się na miejscu. Zdziwiony spostrzegłem, że nie jestem tam sam. Przy brzegu siedziała Paravia. Na mój widok cofnęła się przestraszona.
-Spokojnie. Nie chcę ci zrobić nic złego.-powiedziałem
Ona nie odpowiedziała.
-Ale jeśli tak źle czujesz się w moim towarzystwie, mogę odejść i postarać się już nigdy nie wchodzić ci w drogę.-ciągnąłem
Wadera wbiła wzrok w ziemię. Wyglądała na onieśmieloną. Odwróciłem się i chciałem odejść z myślą, że nic tu po mnie, jednak wtedy Paravia się odezwała:
-Nie... zaczekaj.-powiedziała cichym głosem
<Paravia?>

czwartek, 30 lipca 2015

Aktualizacja terenów!

Wszystkie tereny zostały dodane. Zapraszam do zapoznania się z nimi. Bo, kto wie?

Od Gabrielle, cd. Hawk

-Cóż, szczerze mówiąc, daleko mi do ,,aniołka", ale zostaw co masz zostawisz, choć i tak nic nie masz, i idziemy na tereny.
-Oczywiście...
-Gabrielle-podałam mu łapę-nie wiem, dlaczego pomyliłeś mnie z aniołem, bo mówiłam ci jak mam na imię, ale no-basior stał zdziwiony. Podniosłam mu łapę i przycisnęłam do swojej. Odwróciłam się z kpiną na pysku. Po chwili Hawk zaczął się śmiać i mnie dogonił.
-Zawsze masz takie pomysły?
-Zazwyczaj-odpowiedziałam.
<White Hawk?>

Od Pavarii, cd. White Hawk

-Ja... Ja...
-No?
-Nic...-jęknęłam. Mój głos był coraz wyższy. Basior spojrzał na mnie podejrzliwie.
Nagle basior zaczął się do mnie przybliżać. Spanikowałam. Wycofałam się.
-Zaprowadzę cię do alfy-pokręciłam głową-chodź, będzie dobrze. Muszę jej zameldować-podskoczył i złapał mnie za łapę. Wrzasnęłam, odskakując w tył.
W jednej chwili kolorowa chmara ptaków rzuciła się na basiora, dziobiąc go i dźgając pazurami. Odwróciłam się i zaczęłam gnać. W głowie mi huczało, ale biegłam dalej, co jakiś czas gwiżdżąc, żeby ptaki poinformowały mnie co się dzieje z basiorem.
<White Hawk?>

Od White Hawk C.D Gabrielle

Lynx zniknęła w jaskini.
-To co, skoro zostaliśmy sami... Oprowadzisz mnie mała?-rzuciłem
Gabrielle warknęła coś pod nosem.
-Myślę, że lepiej będzie jak najpierw poszukasz sobie jaskini.-odpowiedziała
-Jasne, czemu nie...
Poszliśmy w stronę kanionu, w którym wykute były jaskinie. Długo krążyliśmy wokół, aż wreszcie Gabrielle straciła cierpliwość.
-Zdecydujesz się na coś wreszcie?-warknęła
Zaśmiałem się.
-Cóż aniołku... Trochę masz chyba problemy z gniewem. Ale nieważnie, już chyba wybrałem tę właściwą jaskinię.-odpowiedziałem
-Super...-mruknęła pod nosem
<Gabrielle? Brak weny...>

Od White Hawk C.D Pavaria

-Księżniczko, wiesz że nadal cię widzę?-rzuciłem w stronę wadery ukrytej na drzewie.
Ta jeszcze bardziej przytuliła się do drzewa. Zrozumiałem, że nie jest to zbytnio wilk zagrażający watasze, więc schowałem strzałę do kołczanu, a łuk zarzuciłem na plecy.
-Może jednak zejdziesz tu na dół? Nie zrobię ci krzywdy.-zaproponowałem
Wadera nieśmiało zsunęła się z kory. Stanęłam na ziemi, choć nie zbliżała się do mnie zbyt blisko.
-Jestem White Hawk. Z Watahy Jasnego Świtu.-przedstawiłem się
-Ja Pavaria...-odpowiedziała cicho
-Mogę wiedzieć co robiłaś na tym drzewie aniołku?-rzuciłem zalotnie
Ta spojrzała na mnie onieśmielona i zdziwiona. Po chwili powiedziała:
-...
<Pavaria?>

Od Pavari

http://www.tapetus.pl/obrazki/n/140429_bialo-rozowy-ptak-galazka-nieg.jpgWyciągnęłam łapę. Różowy ptak usiadł na niej, nucąc piosenkę. Gdy skończył, zanuciłam kilku nutową melodię.
Odezwało się więcej głosów. Zobaczyłam kolorowe ptaki, które przysiadły na najniższych gałęziach drzewa, przy którym przysiadłam. Różowy ptaszek również przeskoczył na liściasty patyczek.
Nagle wszystko ucichło. Usłyszałam ruch w krzakach. Sparaliżowana strachem nie mogłam się ruszyć.
Drgnęłam ułamek przed tym, jak wilk, warcząc, wskoczył na polanę. Zachłysnęłam się powietrzem, wszystkie ptaki wzleciały w górę. Nie wiedziałam co robić. Odkaszlnęłam, podbiegając do drzewa, wskoczyłam na nie, wbijając pazury w korę. Warczenie się przybliżyło. Dyszałam ciężko, ale wpełzłam na sam czubek, tak, że gałęzie zaczęły trzeszczeć. Liście się przerzedziły. Pod drzewem stał wilk, trzymał łuk i patrzył w moją stronę. Już napinał cięciwę, lecz w ostatniej chwili opuścił broń.
-Kim jesteś?!-krzyknął. Znów ukryłam się między liśćmi.
<Ktoś? White Hawk? Lynx? Isabelle? Sleepy Hollow? Shay? Rose? Laris? >

Od Gabrielle, cd. Lynx

Nagle coś usłyszałam.
-Masz to? Shadow?
Zobaczyłam, jak drugi wilk wychyla się spod wody.
,,Widzisz to?"-dotknęłam myśli wadery.
,,Tak... Są dwie... Lub więcej"
,,Ciekawe co ma mieć... Jest u nas na terenach coś cennego"?
,,Nie, nic".
Ale ja wiedziałam, że kłamie.
-Nie mam. Pilnują tego.
Czteroletnia osunęła się w wodę po siarczystym policzku.
<No, Lynx, co mamy cennego na terenach?

Od Gabrielle, cd. White Hawk

Nie odezwałam się.
-Oczywiście, przyjmujemy wszystkie nowe wilki, które chcą dołączyć. Ale potrzebujemy wilka, który cię oprowadzi i pomoże znaleźć jaskinię-spojrzała na mnie, ale udawałam, że nie rozumiem jej wzroku.
-Gabrielle, może ty?
-Odmawiać w takiej sytuacji nie będzie zbyt kulturalne.-odpowiedziałam nieprzystępnie.
-Świetnie! Oprowadzi cię i... mam nadzieję, że będziesz miał miłe wspomnienia.
Nie odwróciłam głowy, aby na nią spojrzeć.
<White Hawk?>

Kłaniam się nisko

Skoro White Hawk raczył się przywitać, więc ja nie pozostanę dłużna.
Od razu chcę zaznaczyć, że zrobię kilka nowych terenów (o ile nie zapomniane będzie wręczenie mi przywilejów moda.
Mój login to Mordusia, a Hawk'a Yesterday.

Witajcie

Z tej strony tymczasowy zastępca właścicielek bloga. Jako że obie Alfy są nieobecne, a wataha ostatnio trochę przyhamowała, prosiłbym aby w ciągu tego tygodnia każdy członek napisał przynajmniej jedno opowiadanie. Jak było napisane w poprzedniej notce, możecie je wysyłać do mnie (Yesterday) lub do Gabrielle (Mordusia).

                                                                                                                                  White Hawk

Zastępstwa :)

Witam!

Zapewniłam watasze dwoje Zastępców w Obowiązkach Alphy. Są to Gabrielle oraz White Hawk. Opowiadania proszę wysyłać na ich howrse (Mordusia / Yesterday). Są tylko TYMCZASOWYMI zastępcami i jak tylko wrócę przestaną być modami bloga. C:

Pozdrowienia śle

Wasza Alpha Lynx ;D

Nieobecność

UWAGA!

Informuję o mojej nieobecności do końca drugiego tygodnia sierpnia. Isabella przestała się jak na razie zajmować watahą więc przepraszam za nieaktywność watahy przez 2 tygodnie. O nieobecności swojej proszę informować mnie przez howrse lub e-mail.

Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam :(

Wasza Alpha Lynx

środa, 29 lipca 2015

Od White Hawk C.D. Gabrielle, Lynx

-W twoich stronach, to znaczy gdzie?-spytałem
Gabrielle spojrzała na mnie. Mimo, że jej twarz była prawie całkowicie skryta pod kapturem i tak dało się na niej zobaczyć gniew.
-Nigdy o to nie pytaj!-warknęła w moją stronę.
-Spokojnie księżniczko... Ja to mówią złość piękności szkodzi.
Na moją twarz wstąpił złośliwy uśmiech. Roześmiałem się patrząc jak wadera szczerzy kły i warczy na mnie wściekła. Po chwili jednak uspokoiła się, naciągnęła mocniej kaptur na głowę i w milczeniu ruszyła przed siebie. Ja oczywiście poszedłem za nią. Reszta drogi minęła nam w ciszy. Dopiero gdy znaleźliśmy się przed wielką jaskinią odezwała się:
-To jaskinia Alf. Poczekaj tu na mnie.
W jej tonie nadal można było wyczuć gniew. No ale co zrobisz? Gabrielle zniknęła w jaskini zostawiając mnie samego. Po chwili wyszła z drugą wilczycą. Oczywiście domyśliłem się że to Alfa.
-Jestem White Hawk. Chciałbym dołączyć do Watahy Jasnego Świtu. Gabrielle mi o niej powiedziała.-powiedziałem kiwając głowę w stronę wadery.


<Gabrielle? Lynx?>

Od Sleppy Hollow

Siedziałam w jaskini oparta o kamienny słup. Kątem oka wyjrzałam na zewnątrz. Słońce dopiero wschodziło na niebo. Musiało być jeszcze wcześnie. Mimo to miałam ochotę wyjść na polowanie. Zabrałam sztylet i wyszłam z jaskini, a po chwili drogi dotarłam do lasu. Po chwili natknęłam się na stado jeleni. Niewiele myśląc rzuciłam się w sam środek stada. Udało mi się oddzielić jedną z łań od stada. Przerażona zwierzyna pognała samotnie przez las. Sama nie miała szans. Rzuciłam się za nią w pogoń. Biegła dość szybko, a po chwili zniknęła za krzakami. Ja przyspieszyłam i również pognałam w tamtą stronę. Znalazłam się na polanie. Wtedy zobaczyłam wilka, który wyskoczył zza drzew i rzucił się na moją zwierzynę. Zanim zdążyłam zareagować, sarna upadła martwa na ziemię, a wilk zabrał się do jedzenia. Moje oczy zapłonęły gniewem. Jednym ruchem telepatycznie odsunęłam wilka od mięsa. On upadł na ziemię i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Co ty robisz?-warknął w moją stronę
-Zabieram co moje.-odwarknęłam i zabrałam się do jedzenia mięsa.
Nieznajomy podniósł się.
-Jak to twoje? Ja ją upolowałem.
Rzucił się w moją stronę. Ja ponownie odepchnęłam go, po czym przyłożyłam mu sztylet do szyi.
-To jest moje! Gdybym jej nie oddzieliła od stada, teraz jadłbyś piach. I zaraz chyba tylko to ci zostanie.-rzuciłam.


<ktoś?>

Od Sleepy Hollow C.D. Lynx

-Skoro już jestem w watasze... Idę trochę pozwiedzać.
-Pokazać ci nasze tereny?-zaproponowała
-Taa... Jak chcesz możesz iść ze mną.-rzuciłam obojętnie
Podniosłam się, a Lynx zrobiła to samo. Pokazała mi ścieżkę przez las. Ruszyłam przed siebie, wadera poszła za mną. Szliśmy między drzewami, potem skręciliśmy na wodospad i ruszyliśmy w stronę jaskiń. Wadera co chwilę opowiadała mi co jest gdzie. Nic nadzwyczajnego, tereny jak tereny. Zatrzymałam się przy jednej z jaskiń i oparłam o skały.
Lynx spojrzała na mnie zdziwiona.
-Co jest?-spytała
-Hmm... Tyle to ja sama mogę sobie zobaczyć. Kilka drzew i jaskini to nic nadzwyczajnego.-rzuciłam
-Co masz na myśli?
-Macie może jakieś... Magiczne czy niezwykłe terytoria? W końcu to wataha magicznych wilków.
Wadera stanęła i zamyśliłam się nad pytaniem. Po chwili jednak usłyszałam odpowiedź:
-Mamy jedno niezwykłe miejsce...
-Super. Idziemy?-powiedziałam podnosząc się z miejsca.


<Lynx? Gdzie idziemy xd?>

UWAGA!

UWAGA!

Zaszła zmiana w formularzach. Dodałam pola "Zdjęcie jaskini (URL)", "Talizman (URL" oraz "Zauroczenie". Proszę uzupełnić te pola i wysłać na mój howrse _olaxxys_ c:

Wasza Alpha

Lynx

wtorek, 28 lipca 2015

Od Lynx C.D. Gabrielle

Szybko zmieniłam się w smoka i doleciałam do niej.
- Najpierw przeszukaj okolice wodospadu. Mam swoje podejrzenia co do tego wszystkiego, udam się tam lądem jako jednorożec aby nie wzbudzać podejrzeń. Spadam. - I nie czekając na odpowiedź wylądiwałam na ziemi zmineniając postać. Po chwili Alikorn rozglądał się uważnie po lesie, cwałując. Byłam to oczywiście ja. Zobaczyłam ślady wilczych łap. Wadera, młoda ok. 4 lat, chyba z wrogiej watahy tuż obok. Nie miałam wątpliwości, co chciała wiedzieć. Dotarłam nad wodospad i udając że skubię trawę patrzyłam na wyłaniającą się z cienia wilczycę cienia. Szczupła o podejrzliwym wyrazie pyska, aktualnie mówiącym "Jestem najlepsza, oni są głupi, nawet pewnie nie wiedzą że tu jestem". Skinęłam kopytem na Gabrielle, która właśnie nadleciała, więc zamiast atakować jej smoczyca przycupnęła na górze wodospadu za krzakami. Szpieg właśnie mówiła słowa zaklęcie otwierającego wrota wodospadu. Było długie, miałyśmy czas.
-Miałaś rację - stwierdziała zduszonym głosem Gabrielle i  obserwowała z niepokojem szpiega.

<Gabrielle? Wymyśl co ona chce zrobić :)>

Od Lynx C.D. Sleepy Hollow

Po tym pytaniu to ja uniosłam łapę z niezadowoleniem na pysku.Moje futro zapłonęło, jak zawsze, kiedy jestem niezadowolona i chcę pokazać jak bardzo.
-Cóż, nie odpowiem na to pytanie w wątku historycznym - powiedziałam. - Ach tak, i przepraszam że Ci zadymiam otoczenie. I zgasłam.
- Nie mów mi tylko, że jako "taki zwykły" wilk" nie mogę tego wiedzieć - wadera była równie niezadowolona jak ja. - Nie podskakuj mi, wiesz jak to się skończy. - skończyła.
-Nie, nie dlatego. - Ucięłam temat. Na pysku Sleepy -czyżby?- widziałam lekkie zawiedzenie, jakby oczekiwała innej odpowiedzi i możluwości ataku na mnie.
-To nie jest zabawne - stwierdziłam sucho. - Nie ma w tym twojej winy, że nie chcę tego poeiedzieć.
-Taaa. - Sarknęła. -A zmieniając temat...

<Sleepy?>

Od Gabrielle C.D. Lynx

Nagle coś sobie przypomniałam.
-Przecież dałaś mi zmianę!-wrzasnęłam.
-Co?
-Mówiłam, że mam ważne wydarzenie i nie będzie mnie w nocy! Mówiłam, żebyś dała mi zmianę! A ty się zgodziłaś!
Wadera wyglądała na speszoną.
-No tak... ale musiałam biec, bo Isabella mówiła o jakimś sojuszu... zapomniałam.
Jęknęłam. Zgwizdałam. Rozgległ się ryk, tak że ptaki zaczęły wzlatywać z drzew. Ziemia się zatrzęsła, a z jaskini wyłonił się wielki smoczy pysk. Moonei wyłobiła swe długie cielsko z groty i spojrzała białymi oczami na Lynx. Zdębiała. Wskoczyłam na grzbiet smoka, a między jej zębami pojawiło się świetliste wędzidło, a ja chwyciłam wodze w łapy i poprawiłam kaptur. Poczułam jak smoczyca otwiera pysk, a kiełzno drży kiedy wydawała z siebie głuchy pomruk, nadal patrząc na alfę.
-Ty szukaj ba ziemi, a ja będę robić to z góry. Ona widzi inaczej niż my-klepnęłam smoka po szyi, po czym ściągnęłam mocno wodze-Hija!
Smok ryknął i wygiął długie cielko w trzech potężnych skokach aby po chwili znaleźć się w górze.

-Lynx?-

Od Sleepy Hollow C. D. Lynx

Po tym pytaniu moje oczy zapłonęły gniewem. Rzuciłam się na waderę odpychając ją jednym ruchem. Dopiero gdy znalazła się na ziemi przypomniałam sobie o sojuszu. No tak...
Odsunęłam się od niej pozwalając jej wstać. Lynx stanęła na nogi i podniosła łapę chcąc użyć jakieś magii. No cóż, nie dziwiło mnie to, w końcu zerwałam zawieszenie broni.
-Czekaj...-zatrzymałam ją.-Wybacz, trochę słabo panuję nad gniewem.
Szczerze, słowo ,,wybacz'' ledwo przeszło mi przez gardło. No ale niech będzie, to w końcu moja wina. Wadera zaśmiała się.
-To dało się zauważyć od początku twojego przybycia tutaj. Ale niech będzie, rozumiem.-odpowiedziała
To również mnie zdenerwowało, ale postanowiłam zachować spokój. Wylecieć z watahy pięć sekund po dołączeniu do niej? Nie, to trochę za wcześnie nawet jak dla mnie. Oparłam się o pobliskie drzewo.
-Jak już pewnie przed chwilą zauważyłaś nie lubię gdy ktoś próbuje się dowiedzieć o mnie zbyt wiele. To co już zdążyłaś zobaczyć powinno ci wystarczyć.-warknęłam cicho wyjmując sztylet. Spokojnie, nie zamierzałam nikogo zabić. Wzięłam go w łapy i trochę się nim bawiłam.
-Może ty potrawisz coś o sobie powiedzieć?-spytałam Lynx przypatrującą się mi w mileczeniu.


<Lynx?>


Od Lynx C. D. Gabrielle

- Witaj, Gabrielle - przywitałam waderę.
- Cześć. - odpowiedziała. - Jaki jest powód twojej wizyty? - wyglądała jakby próbowała mnie przewiercić spojrzeniem na wylot.
-Tak więc... Słyszałaś o incydencie w pobliżu jaskini Alph? - spytałam.
-Nie, co się stało?
Westchnęłam.
- Ktoś z sąsiedniej watahy, w nocy, na twojej warcie przedarł się na nasz teren i szpieguje...
-Jak to możliwe?! - krzyknęła - Na mojej warcie?
Skinęłam łbem.
- Na to wygląda. Czas naprawić to co się stało, musisz mi pomóc znaleźć tego osobnika.
Gabrielle pokiwała powoli głową, zmrużyła oczy i powiedziała:

<Gabrielle?>

Od Gabrielle C. D. Lynx

Siedziałam w swojej jaskini na obrzeżach watahy. Podobało mi się mieszkanie na ,,odludziu". Niewiele wilków mi przeszkadzało, a nie wszystkie groty dałyby radę pomieścić dorosłego smoka, dwa pegazy i wilka, plus to wszystko co mam.
Dziś jednak było inaczej-pisałam coś na pergaminie, gdy nagle zobaczyłam, że Mon wygląda na zewnątrz.
,,Co jest?"
,,Ktoś idzie..."
Również wystawiłam głowę. W naszą stronę szła biała wilczyca. Nie rozpoznałam jej od razu, lecz gdy usłyszałam jej głos, który mnie wołał, coś zaczęło mi świtać.


<Lynx?>

Od Gabrielle C. D. White Hawk

-Słońce wstaje nad ranem, a księżyc chowa swą twarz.
-Co?
-W moich stronach tak wygłaszaliśmy zgodę. Lepiej to brzmi niż zwykłe ,,tak", nieprawdaż?
-Nie wi...
-Choć, zaprowadzę cię-rzuciłam, przerywając mu. Ruszyłam do jaskini alf.


<Hawk?>

Od Gabrielle C. D. Shay

-Czy ja wiem?-zaśmiałam się. Mon spojrzała na mnie wrogim spojrzeniem. Poklepałam ją po nosie, a ona warknęła przyjacielsko i głęboko odetchnęła. W pomarańczowy ogień wstąpił inny, czarno-granatowy.
-Jakiej ona jest rasy?
-Smok Nocy. Wszyscy jesteśmy idealnie dobrani-uśmiechnęłam się.


<Shay?>

poniedziałek, 27 lipca 2015

Od Lynx C. D. Sleepy Hollow

- Przyjmiemy Cię z otwartymi ramionami. Morduj kogo chcesz, ale raczej nie z naszej watahy. Jeszcze jedno, nie mam wątpliwości co do podjętej decyzji. I wiem to na tyle dobrze, że... Darzę Cię pewnym stopniem zaufania. - powiedziałam.Sleepy była w siódmym niebie, o ile można tak powiedzieć o wilku takim jak ona.
- To jest... Niezłe. Ale jeszcze raz mówię - jeśli ktoś mi będzie podskakiwał, nie odpowiadam za siebie. - stwierdziła ze złowieszczymi ognikami w oczach. Pokiwałam głową i podeszłam do niej bliżej.
- Jeśli to nie stanowi problemu, opowiedz mi coś o sobie.

<Sleepy?>

Od Sleepy Hollow C. D. Lynx

-Eh...sama nie wierzę w to co teraz powiem.-zaczęłam
Lynx spojrzała na mnie zdziwiona. Wzięłam sztylet w łapę, a potem z całej siły cisnęłam go w ziemię.
-Zawieszenie broni. Bynajmniej do czasu, aż znowu nie zaczniesz mi podskakiwać.-rzuciłam
-Jasne.-odpowiedziała krótko
Zabrałam sztylet i szybkim ruchem schowałam go do mojej sakiewki. Może na razie nie będzie mi potrzebny. Chwilę siedziałyśmy w ciszy, po czym Lynx spytała:
-Jeśli chodzi o watahę... Miałabyś ochotę dołączyć? Poszukujemy nowych członków.
To pytanie mnie zdziwiło. Chciała kogoś takiego jak mnie w watasze? Zaśmiałem się w duchu. Nie wie w co się pakuje, w końcu jeśli tylko się zdenerwuję ilość wilków w watasze może się szybko zmniejszyć. Ale skoro była tego pewna...
-Jasne. O ile mnie przyjmiecie.-odpowiedziałam krótko
Przysiadłam na ziemi czekając na odpowiedź wadery.
<Lynx?>

Od Lynx C. D. Sleepy Hollow

- Posłuchaj... Mam CI parę rzeczy do powiedzenia.
- No dobrze, słucham - burknęła niechętnie.
- Po pierwsze, gdybym chciała, mogłabym Cię zabić nie dotykając. Po prostu byś padła. Ale nie, tego nie zrobiłam. Dlaczego? Otóż to, zwyczajnie, zrobiłaś to, czego nikt raczej nie robił - zaimponowałaś mi, nie trzęsąc gatkami "bo jestem Alphą" ani "bo jestem za silna". Po prostu... Masz u mnie plus.
Sleepy Hollow wyglądała na zaskoczoną tym, że nie jestem na nią zła o to wszytko. To było szczere, więc posłałam jej spojrzenie, takie szczere, chcące .. Hmm... Zawieszenia broni.
- Też Ci bym chciała coś powiedzieć - chrząknęła Sleepy Hollow, jakoś tak luźniej. - ....

<Sleepy?>

Od Sleepy Hollow C. D. Lynx

Lynx wzleciała do góry. Ja zaśmiałam sie cicho, po czym wzięłam sztylet w usta. Mocą zmiennokształtoności zmieniła się w orła. Ze sztyletem w pysku wzleciałam do góry. Usiadłam na najbliżej gałęzi drzewa tak by być na wysokości tej pyskatej wilczycy i zmieniłam się z powrotem w wilka. Spojrzałam na waderę ze zirytowaniem
-Lynx...Czy ja ci tam było, mogłabym cię zabić jednym ruchem łapy. Jednak w tym tygodniu mam już trochę za dużo zabójstw na koncie. Po prostu usuń się z tych terenów, a ja sobie tu trochę pomieszakam i więcej się nie spotkamy.-mówiłam
Lynx popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
-Nie odejdę stąd. Mam tutaj watahę. Mówiłam ci już o niej-Watahę Jasnego Świtu.-odpowiedziała
Ehh... O tym zapomniałam. Ale to nie moja wina że nie mam ochoty zapamiętywać słów moich dotychczasowych wrogów-a ta wadera byłąby świetnym kolejnym kandydatem.
Westchnęłam, po czym ponownie zmieniłam się w ptaka. Zleciałam w dół i wylądowałam na trawie.
-No cóż... Świat jest duży. Ja odchodzę i mam szczerą nadzieję że sie już nigdy nie spotkamy.-rzuciłam z zamiarem wyruszenia na kolejną wyprawę.
Lynx zleciała na ziemię i krzyknęła za mną:
-Zaczekaj!.


<Lynx?>

Od Lynx C. D. Sleepy Hollow

Zregenerowałam ranę na pysku. Wadera po oczyszczeniu sztyletu popatrzyła na mnie z ledwo widocznym zdziwieniem.
- Z jakiej racji to Ci się zagoiło, księżniczko? - warknęła drwiąco.
- Z nijakiej. To się umie, Sleepy Hollow. - Wyszczerzyłam się.
- SKĄD ZNASZ MOJE IMIĘ?! - Ryknęła rzucając się na mnie. Tym razem to ja ją przygwoździłam to ziemi.
- Bo mam w tym swój interes. - Wycedziłam. Pozwoliłam jej wstać i odepchnęłam ją. - Zrozum, że nie wszystko da się osiągnąć przemocą ani zrobić w realnym świecie. Magia, kochana, magia. - odwróciłam się od niej i uniosłam się do góry na skrzydłach, by ją widzieć.

<Sleepy?>

Od Sleepy Hollow C. D. Lynx

Spojrzałam na nią wzrokiem pełnym gniewu i nienawiści. Uśmiechnęłam się odsłaniając moje nienaturalnie długie kły.
-Chcesz walczyć szczeniaku?-spytałam
-Nie jestem szczeniakiem! Jestem starsza od ciebie.-odpowidziała
Zaśmiałam się ironicznie.
-W to nie wątpie. Ale charakterem nadal jesteś jak mały szczeniak. Niektórych po prostu się nie prowokuje. Zaraz zobaczysz dlaczego.-mówiłam
-Nie boję się ciebie.-odparła pewnie
Na moją twarz wstąpił uśmiech jak u psychopaty. 
-Jeszcze nie widziałaś tego czego powinnaś się bać.-zaśmiałam się
Rzuciłam się na nią w gniewnym szale. Trochę się szarpałyśmy, a po chwili Lynx upadła na trawę. Stanęłam nad nią przygniotając łapami do ziemi. Kątem oka spojrzałam na mój sztylet. To była odpowiednia okazja. Wadera cały czas się szarpała. Warknęłam do niej, po czym wzięłam w łapę sztylet. Jednym płynnym ruchem przeciągnęłam ostrze pod okiem wadery tworząc piękną, krwawą ranę. Lynx jęknęła z bólu, a jej śnieżnobiałe futro na twarzy zaczęła zalewać krew. Zaśmiałam się, a po chwili zeszłam z niej dając jej trochę swobody ruchu. Ona podniosła się zakrywając łapą ranę z której cały czas kapała krew. 
-Tym razem cię nie zabiję...Ale jeśli jeszcze raz mi podskoczysz, będę bez litości.-warknęłam
-Jak śmiesz! Ja jestem Alfą.-widziałam gniew w jej oczach
-A mnie to nie obchodzi.-rzuciłam, po czym odwróciłam się w kierunku rzeki. Trzeba było umyć sztylet po brudnej robocie...


<Lynx?>

niedziela, 26 lipca 2015

Od Lynx C. D. Sleepy Hollow

Odsunęłam telepatycznie sztylet od mojego gardła, co wywołało niezadowolenie wadery. Zepchnęłam ją z siebie i popatrzyłam z niezadowoleniem.
- Nic a nic Cię nie powinno interesować to, kim jestem. - Oświadczyłam. - Lepiej powiedz kim TY jesteś.
- Hmm... Powiedzmy, że Ci nie powiem. I co wtedy mi zrobisz? - Uśmiechnęła się złośliwie.
- I tak się dowiem. - wzruszyłam ramionami. Wadera nie zareagowała na to.
- KIM JESTEŚ?! - Warknęła. W samą porę odbiłam sztylet i ogólnie waderę która znów zamierzała mnie przewrócić.
-Rozumiem, że to co powiedziałam nie brzmiało normalnie. - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu - Jestem Alphą Watahy znajdującej się na tych terenach. Watahy Jasnego Świtu.
- Ach tak? - Sarknęła wilczyca.

<Sleepy? Chwilowo się bijemy xD>

Od Sleepy Hollow

Księżyc świecił wysoko na niebie. Szłam wolno ścieżką przy rzece. Nie miałam zbyt wiele ochoty na bieganie. Znowu zostałam wyrzucona z watahy. Ale to przecież nie była moja wina. To on mnie przecież sprowokował, więc nie widziałam nic złego w torturowaniu go, połamaniu mu kości i rozcięciu twarzy. Co z tego że go zabiłam? Spojrzałam na zakrwawiony sztylet przy moim boku. Stary towarzysz. Nie jeden zginął właśnie z tego ostrza. Zaśmiałam się cicho. Tak czy inaczej, niczego nie żałuję. Nawet straty watahy. I tak znajdę kolejną, i tak mnie z niej wyrzucą. Moje przemyślenia przerwał dziwny hałas. Przyłożyłam nos do ziemi. Wilki. Gdzieś na tych terenach. Nie miałam zbyt wiele czasu żeby dalej pomyśleć, bo coś wyskoczyło wprost przedemnie. Tak, to był wilk. Wyjęłam sztylet ociekający krwią i spojrzałam na niego wzrokiem pełnym gniewu i nienawiści. Nieznajomy spojrzał na mnie. Coś tam zaczął nawet gadać, ale nie pozwoliłam mu dokończyć. Skoczyłam na niego przygniatając do ziemi. Sztylet wylądował mu przy gardle.
-Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?-warknęłam.


<Ktoś? Alfy?>

Od White Hawk C. D. Rosa

Spacerowałem po lesie, kiedy nagle natknąłem się na leżące waderę. Była nieprzytomna, wyglądało to tak, jakby ktoś ją zaatakował. Podszedłem do niej. Oddychała, a jej serce biło normalnie. Wyjąłem z mojej sakiewki lecznicze zioła. Przyłożyłem jej je do twarzy, tak żeby poczuła ich zapach. Po chwili zaczęła otwierać oczy.
-Witaj Śpiąca Królewno.-powiedziałem do niej.
Mimo wszystko nie mogłem się oprzeć rzucaniu sarkastycznych uwag. To było częścią mnie.
-Kim ty jesteś?-spytała słabym głosem
-White Hawk. Z Watahy Jasnego Świtu. Miałem przyjemność uratować ci życie.-zaśmiałem się.
Wadera spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
-Mogę znać twoje imię królewno?-spytałem
-Jestem Rosa.-rzuciła podnosząc się z ziemi i wytrzepując piasek z futra.
-Co ci się stało? Ktoś cię zaatakował?
-Pamiętam tylko jakiegoś smoka. Ale to wszystko jak przez mgłę.-powiedziała
Kiwnąłem głową na znak, że rozumiem. Siedzieliśmy chwilę w ciszy, a po chwili Rosa się odezwała:


<Rosa?>

Od White Hawk C. D. Gabrielle

-Czekaj!-rzuciłem w stronę oddalającej się wadery.
Ta zatrzymała się wbijając we mnie wzrok..
-Opowiedz mi coś o tej watasze.-powiedziałem
Gabrielle zaśmiała się.
-Czyli teraz chciałbyś dołączyć? Dość często zmieniasz zdanie.-rzuciła lekceważąco
-Niewykluczone że dołączę, ale to teraz nie jest najważniejsze. Chcę tylko wiedzieć, z kim miałbym do czynienia, gdyby przyszli zmieść mnie z powierzchni ziemi, jak to wspaniale przed chwilą ujęłaś.-powiedziałem
Starałem się zachować spokój, mimo zdenerwowania po tym, co powiedziała poprzednio. No ale cóż...Skoro to wadera, nie będę od razu się na nią rzucał z mieczem. O ile oczywiście nie będzie mnie denerwować.
-O watasze? Mamy dwie Alfy, Lynx i Isabellę. Zwykłych członków nie miałam jeszcze przyjemności liczyć.-mówiła
-Może mnie do nich zaprowadzisz? Do Alf oczywiście.-spytałem


<Gabrielle?>

sobota, 25 lipca 2015

Od Shay'a C. D. Gabrielle

-Nigdy nie widziałem podobnych stworzeń - powiedziałem
Nie mogłem oderwać wzroku od dwóch wilków w kącie jaskini. Kiedy skończyły jeść z powrotem zmieniły się w pegazy.
-Długo jesteś w tej watasze? - zapytałem 
-Dopiero dołączyłam - odparła wadera
Dręczyły mnie też inne pytania, ale zostawiłem je dla siebie. Wiedziałem że wystarczy jedno złe słowo i może się to dla mnie źle skończyć. Nagle smok warknął. Odwróciłem się w stronę gada a on ukazał wielkie białe zęby i zbliżył się do ognia. Wtedy zdałem sobie sprawę że to smoczyca. Miała błyszczące łuski które odbijały blask ognia. 
-Widziałem w życiu wiele smoków lecz ten jest chyba najpiękniejszy - powiedziałem nie odrywając wzroku od gada.

<Gabrielle?>

Od Gabrielle C. D. Hawk

-Elegancka groźba-uśmiechnęłam się-ale czy ma podstawy?
-Ja nie żartuję!
-Ależ tego nie zamierzam kwestionować! Mój drogi Jastrzębiu, chyb się nie zrozumieliśmy, nie uważasz?
-Gadaj!
-Ale co? To ja tutaj mam przewagę. Myśl logicznie.
Basior zaśmiał się.
-Przewagę? A niby jaką?
-Liczebną. No wiesz... według wszelkich praw logiki, wataha wilków magicznych zmiecie z powierzchni terenów jednego wroga, nieprawdaż?
Usiadłam na ziemi, owijając ogon, tak, że leżał koło tylnych łap.
-Masz watahę?
-Należę do jednej. Wataha Jasnego Świtu.
-Nie potrzebuję takich ,,rodzin".
Wzruszyłam ramionami, wstałam, otrzepując odzienie i obróciłam się, powoli idąc w kierunku serca watahy.


<Hawk?>

Od White Hawk "Początki"

Moje życie nigdy nie było łatwe. Zawsze odrzucany, zawsze byłem ,,tym złym''. Trudno, tak bywa. Może ktoś mnie kiedyś zaakceptuje, może nie? I co z tego? Siedziałem ukryty za liściami na dość rozłożystym dębie. Może was to zdziwi, w końcu wilk na drzewie? Nieważne. Wyjąłem jedną strzałę z kołczanu i naciągnąłem ją na łuk czekając na ofiarę. Nic. Już od chyba godziny siedzę tu i żaden cholerny jeleń jeszcze nie wszedł mi w drogę. Nie należałem do zbyt cierpliwych. I proszę, kolejna moja wada. Westchnąłem cicho, jednak wtedy usłyszałem, że jakieś zwierzę biegnie w moją stronę. Nie wiedziałem jakie, bo było jeszcze daleko i tylko stukot nóg dawał o nim znać. Naciągnąłem mocnej strzałę oblizując się na myśl o smacznym posiłku. Dźwięki były coraz bliżej, i wiedziałem że lada moment wyskoczy wprost pod moją strzałę. I tak się stało, zwierzę przeskoczyło krzaki wlatując na polanę. Zaraz...Co? To nie był jeleń, tylko wilk. Zirytowany odłożyłem strzałę do kołczamu i skoczyłem z drzewa wprost przed nieznajomego. Mimo, że byłem na dużej wysokości, bezpiecznie wylądowałem. Zawsze miałem dość dużą wytrzymałość. Wilk spojrzałam na mnie zdziowny i może trochę przerażony moim nagłym pojawieniem się.
-Kim ty jesteś?-spytała
Po głosie poznałem że to wadera. Zaśmiałem się cicho.
-O nie. Ty mi powiedz kim jesteś, chyba że chcesz oberwać strzałą w serce księżniczko.-zaśmiałem się ponownie
Wadera spojrzała na mnie zdziwona i trochę zirytowana tym jak się do niej zwróciłem. No cóż, takie życie... Stałem chwilę w ciszy czekając na to co ma do powiedzenia.


<Wadero?>


czwartek, 23 lipca 2015

Od Gabrielle C. D. Shay

Moonei zawarczała, a oba pegazy zmieniły się w wielkie psy. Z ich pysków kapała ślina, a kły szczerzyły się we wściekłości.
Uniosłam zaciśniętą pięść. Smok spojrzał na mnie niepewnie, ale oba ogary zmieniły się z powrotem w pegazy.
Rozległo się głuche pstryknięcie i gęsty dym się rozwiał.
-Zapraszam-powiedziałam, ściągając z rusztu mięso-wolisz przód czy tył?
-Co?
-Częstuję cię mięsem. Tak jak na grzecznego wilka przystało, prawda?
Basior dalej patrzył się we mnie ze zdziwieniem. Wzruszyłam ramionami.
-Jeśli nie masz ochoty, wystarczyło powiedzieć-rzuciłam pieczeń smokowi, który rzucił się na nie i zaczął szarpać
,,Mon, zachowuj się"
,,Lepiej będzie, jeśli zostanie przy wrażeniu, że jestem zwykłym zwierzęciem, nie obdarzonym myślą i rozumem".
Oba pegazy zmieniły się w wilki. Dałam im drugą połówkę, którą również zaczęły szarpać, ujadając i skowycząc. Nie były magiczne, tylko zwykłe. Gdy Malam zabrała większy płat mięsa, Nak Atru rzucił się na nią, żeby oddała mu jego należność. Jaskinię wypełniły głuche warknięcia i piski.
-Czym one właściwie są?-spytał Shay, patrząc z odrazą na walczące wilki.
-One?-na mój głos, oba wskazane zwierzęcia przestały się gryźć, podkuliły ogony, chwyciły poszarpane mięso i uciekły w kąt- to pegazy gwiazd. Potrafią zmieniać swoją materialną formę jak i myślenie. Teraz mają wilczy instynkt, ale przed chwilą ich rozumowanie było iście końskie.
<Shay?>

poniedziałek, 13 lipca 2015

Od Isabelli C.D. Shay'a

Uśmiechnełam się. Lecz nagle za krzaków okazał sie olbrzzymi wilk - Cień.
-Obronie cię. - oznajmił Shay
-Nie! To jest sprawa między nami...
-Co ja tutaj widzę... Moja kochana siostrzyczka...
-Zamknij się! Wiesz, że łamiesz regulamin wchodząc na moje terutorium i mogą Ci za to zabrać władzę... - oznajmiłam grożnie
-Jutro, punkt 12:00, przy granicach.
-Do jutra! - krzyknęłam, a basior zniknął zaa krzakami

<Shay?>

Od Isabelli C.D. histori Lairs'a

-Może cię oprowadzić?
-Chętnie. - odparł
Powoli spacerowaliśmy sobie po terenach watahy, pokazywałam mu najróżniejsze zakamarki watahy.
-A tutaj jest twoja jaskinia. - powiedziałam
-Dzięki....To do jutra!
-To jutra... - pożegnaliśmy się

<Lairs?>
Sory za brak veny

Od Lairs'a - "Gdzie ja jestem, co się działo?"

-Gdzie ja jestem? Co się działo? - Powiedziałem do siebie po obudzeniu w jakimś dziwnym miejscu... To chyba było nad wodospadem, nie wiem bo ledwo żywy wstałem z ziemi i chciałem iść ale nie mogłem. Nie miałem siły. Szyja i łapa mnie bolała. Zobaczyłem łapę, była cała we krwi, jak po postrzale. Ale okey, sprawdziłem co z szyją, była tam wielka rana jak po jakiejś porządnej bitwie. Nic nie pamiętam, ale wiem że to nie była zwyczajna bitwa. Takie rany kiedyś miałem po napadzie na moją watahę gdy byłem małym szczeniakiem. Tylko ja przeżyłem, to musiały być wilki cienia które mnie po napadzie porwały i wychowały. Dały mi inne imię, a Lairs to imię od rodziców. Ale dlaczego mnie szukały? Po tylu latach? Nie było by sensu mnie zabijać bo mnie wszystkiego nauczyły...
-Co ty tu robisz?! - Powiedziała jakaś wadera podchodząc do mnie
-Ja przechodzę, a ty co tutaj robisz? - Zapytałem nie wiedząc że jestem na jej terenie
-Jestem w mojej watasze a ciebie nie powinno tu być.
-Ja już idę nie przejmuj się mną...
-Jak masz na imię? - Powiedziała spokojniej
-Lairs, ale nie zapamiętuj bo i tak mnie pewnie więcej nie zobaczysz. - Odpowiedziałem obojętnie
-Dlaczego?
-Ehh... Długa historia, polują na mnie więc muszę znaleźć watahę aby się ukryć. A tak w ogóle to jak ty masz na imię?
-Ja Isabella, jeśli chcesz to dołącz do Watahy Jasnego Świtu.
-Chętnie, dziękuje za zaproszenie, ja się na razie rozejrzę po terenach...

<Isabella?>

Od Rosy

Moje życie coraz bardziej nabierało sensu. Po raz pierwszy od kąd straciłam rodzinę na prawdę poczułam że żyję.
Biegłam pod postacią konia. Galopowałam ile sił w kopytach omijając zwinnie wszelkie przeszkody. Natrafiłam na rzekę i zaczełam podążać wzdłuż niej. Powietrze tu było zimniejsze i przyjemniejsze. Przez chwilę miałam ochotę się zatrzymać i zanurkować w zimnych odmentach. Jednak nie zwolniłam ani na moment. Czułam się naprawdę wolna.
W pewnym momencie las stał się zbyt gęsty na szaleńczy galop na złamanie karku. Bez chwili wytchnienia przybrałam wilczą postać i wdrapałam się na drzewo. Skakałam z gałęzi na gałąź. Nie sprawiało mi to najmniejszego problemu. Nagle las się skończył a parę metrów przedemną był klif. Rzeka spadała w dół zmieniając się w rwący wodospad.
Większość wilków by się zatrzymała albo pobiegła w inną stronę, ale nie ja. Mnie nie przestraszy byle klif. Przyspieszyłam ile tylko mogłam i skoczyłam w dół klifu. Spadałam radując się wiatrem w futrze. W połowie drogi do ziemi zmieniłam postać na smoczą i niewiarygodnie szybkie spadanie zmieniłam w powolne szybowanie. Szybowanie to pozwoliło mi odpocząć po biegu i oczyścić umysł.
Nagle coś uderzyło mnie w skrzydło. Obejżałam się i ze zgrozą zobaczyłam że to był również smok tyle że trzy razy większy odemnie. Rozszarpane skrzydło łopotało niczym flaga na wietrze a przy tym niemiłosiernie bolało. Nie mogłam mu uciec. Ale mimo to zaryzykowałam. Znirzyłam lot ile tylko zdołałam i z bólem wylądowałam na ziemi. Przybrałam wilczą postać i zaczełam biec w stronę lasu. Nie zdążyłam. Poczułam jak smok swą wileką łapą uderza mnie. Dakej była już tylko ciemność.

<Ktoś? =3>

Od Shay'a C.D. Gabrielle

Wadera odeszła i zniknęła w jaskini. Nawet się nie ruszyłem. Zadziwiało mnie jej zachowanie. Ale mniejsza... Kiedy w końcu zebrałem się na odwagę by się ruszyć chwiejnie podszedłem do ściany jaskini i zajrzałem do środka. Prawie nic nie było widać. Powodem tego był dym z ogniska. Zmrużyłem oczy starając się wypatrzeć coś. Ujrzałem cztery niewyraźne postacie. Jedna z nich to wadera, druga wyglądała na konia, trzecia na smoka, a czwarta była tak niewyraźna że nie byłem w stanie odgadnąć czym jest. Powoli i ostrożnie wszedłem do jaskini.

<Gabrielle?>

piątek, 10 lipca 2015

Od Gabrielle C.D. Shay

- Lepiej w ten sposób niż zbyt poufale - szepnęłam - Skąd miałam wiedzieć kim jesteś, skoro nigdy nie spojrzałam w twoje oczy i nie mogłam pogrzebać ci w umyśle?
Basior spojrzał na mnie zdziwiony. Uśmiechnęłam się i zachichotałam. Zanurzyłam się z powrotem w jaskini, dotykając umysłu mojej kochanej trójki towarzyszy.
,,Mamy gościa"


<Shay?>

Kilka informacji od drugiej Alphy :3

Cześć!

Chciałam powiedzieć, że wyjeżdżam na tydzień. Moje możliwości w watasze będą ograniczone ze względu na korzystanie z tylko i wyłącznie  telefonu. Sukcesem będzie zamieszczenie opowiadania. Postaram się robić jak najwięcej ;)

Wasza Alpha

Lynx

środa, 8 lipca 2015

Ważne!

Będę nieobecna do końca tygodnia! Druga Alpha jest też na wyjeździe i nie wiem czy będzie wchodzić, dlaczego wataha może być mało aktywana. Na szczęście do tylko do końca tygodnia :)
PS: Wkrótce zrobię czat na waszce ;)

Wasza Alpha Isabella 

wtorek, 7 lipca 2015

Od Shay'a C.D. Isabelli

Zadziwiły mnie umiejętności Isabelli. Nigdy czegoś takiego nie widziałem.
-W tym wypatku chyba nie masz problemów z polowaniem... - mruknąłem
-Nie mam - odparła wadera z triumfalnym uśmiechem
Zaśmiałem się. Isabella podeszła do jelenia i zaczeła go ciągnąć.
-Co tak stoisz? - zapytała
W mioczeniu złapałem drugiego jelenia i zawlokłem go na pobliską polanę gdzie wadera już na mnie czekała. Zostawiłem zdobycz i usiadłem w cieniu by złapać oddech. Przypatrywałem się śladom krwi na trawie pozostawione przez wleczone jelenie. Podeszła do mnie Isabella.
-Jak chcesz to możesz się poczęstować, jedzenia mamy dużo - powiedziała
-Nie jestem głodny - odparłem

<Isabella?>

Od Shay'a C.D. Gabrielle

Leciałem wysoko ponad drzewami zafascynowany otaczającym mnie krajobrazem. W międzyczasie wypatrywałem w dole czegoś co nadawało by się na ewentualny posiłek.
Nagle do moich nozdrzy dobiegł lekki zapach dymu i pieczonego mięsa. Zaciekawiony zniżyłem pułap i wylądowałem na wysokim głazie. Ujżałem przed sobą dużą jaskinię i wydobywający się z niej mały obłoczek dymu. Zaczołem się skradać w stronę jaskini z boku. Podszedłem do samej skały i nasłuchiwałem.
Nagle bezszelestnie z jaskini wyskoszyła wadera i wymierzyła łuk w moją stronę. Nałożyła strzałę i naciągnęła cięciwę. Miała na sobie dziwne szaty, a na głowie zakrywający oczy kaptur. Z pod niedo było widać jedynie wściekle wyszczerzone kły.
Rozprostowałem powoli skrzydła gotów do ewentualnego odwrotu bądź ataku.
-Czego tu?! - warknęła
Skoro była na terenie watahy to raczej musiała do niej należeć, pomyślałem.
-Należę do tutejszej watahy - odparłem
Po chwili wadera opuściła łuk.
-Można wiedzieć czemu tak agresywnie - zapytałem

<Gabrielle?>

niedziela, 5 lipca 2015

Od Gabrielle C.D. Lynx

-A czy to wasze tereny?-odpowiedziałam z naciskiem-następnym razem radzę pozwolić, aż nieznajomy wilk dokończy myśl. No wiesz, łatwiej i przyjemniej, można uniknąć śmierci... A tak po za tym, jest to bardziej kulturalne niż przerywanie w pół zdania, prawda?
Dwie wadery spojrzały na mnie ze zdziwieniem.
-W każdym razie-przecięłam ostatnie pasmo skóry, które dzieliło duży kawał mięsa od reszty ciała jelenia. Zawiązałam je i zarzuciłam na plecy-ja panie żegnam. Mam na utrzymaniu resztę siebie. Bywajcie.
Odwróciłam się i ruszyłam do jaskini, w której czekała na mnie trójka towarzyszy.

-Malam, znalazłam alfy.
-To chyba dobrze, nie?
-Sama nie wiem. Mon, ogień już jest? A temperatura?
-Tak, tak, wszystko jest. Masz mięso?
-Tak, mam.

Weszłam do groty i zrzuciłam połać mięsa z grzbietu. Przekułam je dużym kamieniem, a bardziej łamliwy patyk wetknęłam w otwór i zaczęłam piec je nad ogniem.

<Ktoś?>

Od Isabelli C.D. Shay'a

-Z ostatnich łowów nic nie zostało, więc idziemy coś upolować. - powiedziałam
Poszliśmy do polany na której zawsze poluje.
-To tutaj! Widzisz to stado jeleni?- zapytałam
-Oczywiście! - odpowiedział
-Upolujemy dwa...
-Dwa! - krzyknął
Po chwili milczenia, powiedziałam:
-Idź do tych dwóch z przodu i je zabij. Zaufaj mi. - powiedziałam
-Ale jak...Co...
-Idź! - warknęłam
Shay podszedł do jeleni, które nawed nie drgneły i je zabij. Potem wziął je i przyniósł do mnie.
- Mam taką moc manipulacji nad wszystkim co się rusza i nie rusza. - oznajmiłam
-Aha.

<Shay?>

Sory, ale brak veny :(

piątek, 3 lipca 2015

Od Lynx C.D. Gabrielle

Popatrzyłam na waderę z łukiem.
-Kim jesteś? - powtóżyłam pytanie.
-Gabrielle - warknęła cicho - a ty?
-Lynx - ukłoniłam się. - Alpha Watahy Jasnego Świtu.
Gabrielle opuściła łuk i przyjrzała mi się wnikliwie.
-Hmm...- chrząknęła - a czy...
-Tak, przyjmę Cię do watahy. Tylko muszę znaleźć Isabellę, drugą Alphę. - ruszyłam w kierunku skał.
-Isabella?
-Hejo Lynx.
-Mamy tutaj kogoś, kto chce do nas dołączyć.
-Ja osobiście nie mam nic przeciw.
Uśmiechnęłam się do Gabrielle.
-Witaj w Watasze Jasnego Świtu.

<Gabrielle?>

czwartek, 2 lipca 2015

Od Shay'a C.D. Isabelli

Ruszyłem bez słowa za Isabellą. Szliśmy przez las w milczeniu. Nagle wadera się zatrzymała. Po chwili zjawiły się kruki i wylądowały na trawie obok mnie. Isabella zmierzyła je wzrokiem.
-Te kruki zawsze ci towarzyszyły? - spytała
-Kiedy latam zawsze małe stado kruków mi towarzyszyło - odpowiedziałem
Po chwili ciszy wadera ruszyła dalej. Poszedłem tuż za nią.
-Naprawdę dziękuję że mnie przyjełyście - powiedziałem
-Naprawdę nie ma za co - odparła
-Przez praktycznie całe życie szukałem watahy, lecz z każdej mnie przepędzano z powodu tego jak wyglądam.... - mruknąłem
-Nie przejmuj się - powiedziała
Rozpromienniłem się. Szedłem tuż za nią podziwiając uroki lasu. Drzewa były nietypowo powykręcanie. A śpiew ptaków nadawał temu miejscu niezwykłego klimatu. Las tętnił życiem. Co chwila drogę nam przebiegał zając czy sarna. Dobre miejsce na łowy, pomyślałem.
-Powiesz mi dokąd idziemy? - zapytałem

<Isabella?>

Od Gabrielle

-Gabrielle?
-Czego Malam?
-Dochodzimy już?
-Tak. Moonei i Nak Atru w ogóle się nie odzywają.
-Bo Nak to ogier. A Mon to Mon.
-Ale ty też mogłabyś się przymknąć. Bo słyszę cię w myślach i to mi przeszkadza.
-O matko...
Idziemy do tej jaskini.
Weszliśmy w trójkę do groty. Z juków przy skrzydłach Malam wydobyłam skóry, łuk zdjęłam z pleców i nałożyłam strzałę.
-Idziemy spać-odezwałam się na głos-Mon, ty wznieć ogień, smok potrafi to zrobić. Nak i Malam, przygotujcie posłania. A ja pójdę coś znaleźć.
Nasunęłam głębiej kaptur i wyskoczyłam z groty. Poszłam na wschód.
***
Po paru godzinach natknęłam się na grupkę jeleni. Szybko przykucnęłam w krzakach, kryjąc się przed ich wzrokiem. Naciągnęłam bezszelestnie cięciewę. Łapa zwolniła uścisk, a grot wbił się w czoło młodego jelonka. Reszta ruszyła z kopyta. Podeszłam do ofiary i upewniłam się, że już nie żyje. Zaczęłam obcierać ją ze skóry, gdy usłyszałam głos za sobą;
-Kim jesteś?
Pochwyciłam łuk, który leżał koło mnie, oraz strzałę, która aktualnie leżała na cięciwie i wycelowałam w wilka. Ostrożności nigdy dość.

<Ktoś?>

Od Isabelli C.D. Shay'a

-Grrr! - zawarczałam na obcego wilka - Co tutaj robisz? Jesteś szpigiem? - zapytałam
-N...Nie. - zająknął się - Jestem Shay i szukam jakiejś watahy.
Przyjrzałam mu się uważne, po czym powiedziałam:
-Jestem Isabella - Alpha tutejszej watahy. - powiedziałam poważnie, po czym się do niego uśmiechnęłam
Podeszłam do niego i zauważyłam, że na jego grzbiecie siedzą kruki, które tak jak i on śledzą mnie wzrokiem.
-Czy bym mógł dołączyć? - przerwał ciszę
-Hmm.. Ja się zgadzam, jesteś fajny, ale moja siostra - druga Alpha musi wyrazić zgodę. - oznajmiłam - Chodźmy do niej!
I tak razem poszliśmy do mojej siostry, która wylegiwała się na kaminiu.
-Hej, Lynx! - krzyknęłam
-O, hej. Kto to?
- To jest Shay. Może dołączyć. Szuka watahy... - przerwała mi Lynx
- I właśnie ją znalazł. - dokończyła
- Bardzo Wam dziękuje. - powiedział Shay
-Nie ma za co. - powiedziała Lynx, po czym z powrotem wyprężyła się na skale.
-Chodź! - krzyknęłam do Shay'a
-Ale gdzie? I jeszcze raz dzięki.
-Zobaczysz :)

<Shay?>

Od Shay'a

Od dawna jestem skazany na samotną wędrówkę. Szukałem watahy w której mógłbym zamieszkać. Największy ból sprawiało nie poczucie samotności lecz fakt że kiedy tylko się zbliżyłem do jakiejś watahy od razu mnie przepędzano. A powodem tego był mój nietypowy wygląd. Nikt nie mógł zaakceptować tego jak wyglądam. Tak jakby to była moja wina. Czy naprawdę ten świat musi być taki okrutny?
Zmęczony wędrówką rozprostowałem skrzydła i wzleciałem ponad drzewa. Leciałem powoli i spokojnie. Tylko lot sprawiał mi prawdziwą przyjemność. Uradowany patrzyłem jak małe ptaki uciekają przedemną w popłochu. W tym momęcie naprawdę poczułem że żyję. Wzleciałem wyżej i odprężyłem się. Zamknąłem oczy pozwalając by wiatr mnie niósł, tylko od czasu do czasu machnąłem skrzydłami. Zacząłem rozmyślać nad moją obecną sytuacją. Co mógłbym zrobić by inni wreszcie zaakceptowali mnie takim jaki jestem? Świata niestety nie zmienię. Pozostało mi już tylko jedno - poszukać innych odmieńców takich jak ja.
Nagle z rozmyśleń wyrwał mnie krzyk kruka. Otworzyłem oczy i zobaczyłem że wokół mnie lecą cztery ptaki o czarnych jak noc piórach. Uśmiechnąłem się pod nosem. Jak dotąd tylko te ptaki mi towarzyszyły. Zacząłem robić najróżniejsze manewry i akrobacje, a ptaki od razu je powtarzały. W końcu zanurkowałem w dół, a lot wyrównałem tuż nad drzewami. Kruki zrobiły to samo. Wkrótce wniknąłem w las lecąc między drzewami. Od czasu do czasu odpychałem się łapami od gałęzi. Ptaki cały czas leciały za mną. Na końcu lasu było olbrzymie jezioro. Bez namysłu wskoczyłem do wody. Mogłem pływać pod powierzchnią lie tylko chciałem ponieważ umiem oddychać pod wodą. Zawsze zadziwiała mnie ta umiejętność. Zważywszy na to że jestem wilkiem powietrza było to nienaturalne.
Po chwili wyszedłem na brzeg i zdziwiłem się widokiem czekających na mnie kruków. Kiedy tylko mnie zobaczyły krzyknęły radośnie. Stałem nieruchomo jak słup soli, a one cały czas się zbliżały. W końcu jeden przeleciał mi nad głową i wylądował na grzbiecie. Nie wiedziałem co o tym myśleć. W końcu wszystkie cztery kruki wylądowały mi na grzbiecie i zakrakały radośnie. Zaśmiałem się patrząc jak skaczą mi po grzbiecie i skrzydłach.
Nagle coś się poruszyło w krzakach. Ptaki sykneły w tamtą stronę. Zza krzaków niespodziewanie wyszła wadera.

< Wadero? Dokończysz? =3 >

Od Darkie

Cześć! Jestem w tej watasze od niedawna. Nazywam się Darkness. Opowiem wam jak się tu znalazłam: Pewnego dnia zgubiłam się w lesie podczas spaceru i nie udało mi się odnaleźć mojej dawnej watahy. Błąkałam się po lesie parę dni, gdy kiedyś usłyszałam stłumione wycie innego wilka. Zaczęłam biec w kierunku z, którego słyszałam dźwięk, po paru minutach dotarłam nad urwisko na, którego końcu siedziała inna wadera. Zaczęłam powoli do niej podchodzić, gdy byłam już blisko ona odwróciła się zobaczyłam piękny brązowy pysk, w sierść miała po wczepiane pióra. Odezwałam się pierwsza:
- Kim jesteś?- spytałam, po chwili otrzymałam odpowiedź.
- Jestem Isabella. Jak mnie znalazłaś, skąd się tu wzięłaś?- zapytała, dalej bacznie mnie obserwując. Chyba miała złe przeczucia co do mnie.
- Słyszałam twoje wycie.- odpowiedziałam na pierwsze z pytań - Odłączyłam się od swoich i zgubiłam się tu błąkam się już od paru dni.- powiedziałam i podeszłam bliżej. Usiadłam obok niej.
- Jestem Darkness, ale możesz mówić mi Darkie.- powiedziałam i podałam jej łapę, którą po chwili uścisnęła. Później zaczęłyśmy rozmawiać dowiedział się o niej co nieco. Isabella jest jedną Alph w nowo założonej watasze. Ona też dowiedziała się dużo o mnie. Po chwili zadała pytanie które całkiem wytrąciło mnie z równowagi. Nie spodziewałam się takiego ruchu z jej strony.
- Poznałam cię trochę Darkie i myślę, że mogłabyś dołączyć do naszej watahy. Oczywiście zapytam jeszcze Lynx, ale myślę, że się zgodzi. Co ty na to?- zapytała jak mówiłam byłam w szoku nie myślałam, że aż tak mi ufa. Odpowiedziałam jąkając się.
- O... oczywiście- powiedziałam.
I tak oto zawitałam w watasze Jasnego Świtu.

środa, 1 lipca 2015

Trochę informacji

Kilka ważnych informacji

Chciałam  przekazać wam kilka informacji związanych z watahą. Po pierwsze, niektóre strony są jeszcze nie skończone, ale skończone są wszystkie te, które potrzebne są do stworzenia wilka. Po drugie, zawsze w razie nieobecności jednej z Alph, o której oczywiście zostaniecie poinformowani, wszystkie sprawy które miały być przekazywane do owej nieobecnej kierujcie do drugiej.

To na razie chyba tyle ;)

Wasza Alpha Lynx

Witam

________________
UWAGA!
________________

Dzisiaj oficjalnie otwieram watahę! 
Zapraszam do dołączenia!

Wasza Alpha Isabella :D