~ Isabella
Strony
▼
sobota, 19 września 2015
Zamykam
Wataha zamknięta... Na zawsze - ogłosiłam, po czym odeszłam już na zawsze. Może kiedyś się spotkamy w innej wataszce, może kiedyś... kto wiem, ale na razie żegnam i z bólu w sercu zamykam wathę...
piątek, 18 września 2015
Lonely Light in the Darkness
Jeśli wejdziesz do mej jaskini
Nie zastaniesz tam nic
Tylko popiół ze starych, spalonych drzewin
I wspomnienia
~Gabrielle
Nie zastaniesz tam nic
Tylko popiół ze starych, spalonych drzewin
I wspomnienia
~Gabrielle
piątek, 11 września 2015
Witam
Witam,
Chciałabym ogłosić, że zawieszam watahę na czas nieokreślony. Druga Alpha kłóciła się z jednym członkiem, przez co ten odszedł. Muszę powiedzieć, że ten miał rację z tymi kropkami.
Ale nie martwicie się, aby nie nudzić się, możecie dołączyć do tej nowej watahy :
wataha-bialej-nocy.blogspot.com
To tyle,
Wasza Isabella
Chciałabym ogłosić, że zawieszam watahę na czas nieokreślony. Druga Alpha kłóciła się z jednym członkiem, przez co ten odszedł. Muszę powiedzieć, że ten miał rację z tymi kropkami.
Ale nie martwicie się, aby nie nudzić się, możecie dołączyć do tej nowej watahy :
wataha-bialej-nocy.blogspot.com
To tyle,
Wasza Isabella
niedziela, 6 września 2015
Przypomnienie
Uwaga!
Chciałam przypomnieć o obowiązku pisania opowiadań na co najmniej 100 słów.
Pozdrawiam
Lynx
Od White Hawk, Cd. Gabrielle
-Witam cię, Gabrielle.-rzuciłem wchodząc do jaskini
-Kim ty jesteś?-spytała zdziwiona
-Ja jestem White Hawk. Znamy się, kiedyś miałem już tę przyjemność z tobą rozmawiać.-mruknąłem
-Ah, to ty. W każdym razie, co cię tu sprowadza w środku nocy?-mruknęła obojetnie głaszcząc grzywę pegaza.
-Miałem ochotę wybrać się na nocny spacer...-zacząłem
-Do mojej jaskini?-prychnęła przerywając mi wpół zdania
-Niekoniecznie. Chociaż to również ładne miejsce, z równie piękną lokatorką
-Daruj sobie.-syknęła.
-Spokojnie, spokojnie. Wracając, szukam towarzystwa do nocnego spaceru.-wyjaśniłem
-Tu go nie znajdziesz.
-Poważnie? Myślałem, że Czujka Nocna nie ma nic przeciwko takim wyprawom-rzuciłem
-Zależy z kim.-mruknęła
-Z pewnym basiorem, który ci to właśnie proponuje.-rzuciłem ironicznie
-Gdzie chciałbyś iść?
-Nie znasz tego miejsca, nawet Alfy nie wiedzą nic o jego istnieniu. Odkryłem je dziś podczas spaceru.-wyjaśniłem
Gabrielle chyba zaciekiwyły moje słowa, po ironiczny uśmiech zszedł z jej twarzy.
-Mów dalej.
-To jest komnata, coś na kształt piwnicy w Bibliotece Osi Liona. Jestem pewien, że kryją się tam niezwykłe rzeczy, dlatego zapraszam na wycieczkę. Zgadzasz się, czy może mam poprosić o towarzyszenie mi twojego smoka?-zaśmiałem się
<Gabrielle?
-Kim ty jesteś?-spytała zdziwiona
-Ja jestem White Hawk. Znamy się, kiedyś miałem już tę przyjemność z tobą rozmawiać.-mruknąłem
-Ah, to ty. W każdym razie, co cię tu sprowadza w środku nocy?-mruknęła obojetnie głaszcząc grzywę pegaza.
-Miałem ochotę wybrać się na nocny spacer...-zacząłem
-Do mojej jaskini?-prychnęła przerywając mi wpół zdania
-Niekoniecznie. Chociaż to również ładne miejsce, z równie piękną lokatorką
-Daruj sobie.-syknęła.
-Spokojnie, spokojnie. Wracając, szukam towarzystwa do nocnego spaceru.-wyjaśniłem
-Tu go nie znajdziesz.
-Poważnie? Myślałem, że Czujka Nocna nie ma nic przeciwko takim wyprawom-rzuciłem
-Zależy z kim.-mruknęła
-Z pewnym basiorem, który ci to właśnie proponuje.-rzuciłem ironicznie
-Gdzie chciałbyś iść?
-Nie znasz tego miejsca, nawet Alfy nie wiedzą nic o jego istnieniu. Odkryłem je dziś podczas spaceru.-wyjaśniłem
Gabrielle chyba zaciekiwyły moje słowa, po ironiczny uśmiech zszedł z jej twarzy.
-Mów dalej.
-To jest komnata, coś na kształt piwnicy w Bibliotece Osi Liona. Jestem pewien, że kryją się tam niezwykłe rzeczy, dlatego zapraszam na wycieczkę. Zgadzasz się, czy może mam poprosić o towarzyszenie mi twojego smoka?-zaśmiałem się
<Gabrielle?
sobota, 5 września 2015
Od White Hawk Cd. Isabella
-Wstawaj śpiąca królewno.-rzuciłem
Isabella powoli otworzyła oczy i ziewnęła.
-Co się dzieje?-spytała
-Już ranek. Przespałaś całą noc, a szkoda, bo było naprawdę ładnie.-mruknąłem zasypując piaskiem resztki ogniska
-Noc jest od tego żeby spać...-zaśmiała się
-Być może. Ale w nocy jest zawsze piękniej.-odpowiedziałem
-W takim razie co mnie ominęło?-wadera podniosła się z miejsca i stanęła na cztery łapy
-W sumie dużo, a jednocześnie niewiele.-zaśmiałem się
Moja towarzyszka chyba nie miała ochoty na zagadki, więc przestałem się śmiać i wróciłem do poważniejszego tonu.
-To ten... Idziemy na śniadanie, a potem w góry?-mruknąłem
-Chyba tak.-zgodziła się
Wziąłem w łapę pierścieni i wrzuciłem go do kołczanu. Wyjaśniłem, że to po to, żeby nie zgubił się w trakcie spaceru. Ona przytaknęła głową trochę jakby było jej to wszystko jedno, ale ja jednak byłem przejęty. Mimo nieprzespanej nocy, myśl o spotkaniu bogini w górach nakręcała mnie bardziej niż cokolwiek innego. Swoją energię postanowiłem rozładować trochę na polowaniu, dlatego gdy tylko skręciliśmy do lasu rzuciłem się biegiem między drzewa.
-Dalej, spróbuj mnie dogonić!-zaśmiałem się
Ona podchwyciła zabawę i rzuciła się za mną. Jako, że nie chciałem wystraszyć potencjalnej zwierzyny, kładłem łapy miękko omijając suche gałęzie i liście, a moją towarzyszkę instruowałem, żeby robiła to samo. Po chwili udało mi się upatrzyć stado rogaczy, posłałem strzałę w kierunku jednej łani, która padła martwa na ziemię. Potem, kiedy stado rzuciło się w pogoń zrobiło się trudniej, ale i tak udało mi się ustrzelić młodego byka. Odstąpiłem Isabelli większą zdobycz, a sam zabrałem się za jedzenie swojej części. Po chwili na trawie zostały już tylko kości. Wytarłem krew z pyska i spojrzałem na waderę:
-Idziemy w góry?
-Idziemy.-zgodziła się
-Wiesz może którędy iść?-spytałem
Isabella zmieszała się nieco.
-Właściwie to nie.-powiedziała cicho
-Nie szkodzi. Mam sposób.-mruknąłem
Obszedłem trochę leśną polanę, na której się zatrzymaliśmy. Patrzyłem na drzewa dość krytycznym wzrokiem, aż w końcu znalazłem dużych rozmiarów dąb z rozrastającymi się gałęziami. Szybkim susem skoczyłem na jedną, a potem przechodziłem na coraz większą wysokość. W końcu, gdy byłem prawie na szczycie spojrzałem przed siebie. Daleko stąd, na horyzoncie malowały się niewyraźnie wysokie góry z ostrymi szczytami. Spowite były mgłą, co jeszcze bardziej utrudniało mi widoczność, ale i tak byłem pewny, że to o nie chodziło alfie. Pewny swego skoczyłem w dół i wylądowałem przed waderą. Ona była zdziwiona moim nagłym pojawieniem się, więc odskoczyła trochę do tyłu.
-Żyjesz?-spytała zdziwiona
-A czemu by nie? Ja... mam dużą wytrzymałość, mogę skakać z dużych wysokości i lądować na czterech łapach.-powiedziałem
-Jak kot. A powiedz mi mruczku, którędy teraz mamy iść.-Isabella podłapała mój dobry humor i również zaczęła żartować
-To będzie tam, na zachód.-wyjaśniłem
-A więc ruszamy.-powiedziała
Ruszyliśmy wolnym marszem, obaj nakręceni na wspaniałą przygodę. Kiedy wyszliśmy z lasu i skierowaliśmy na zarośnięty szlak prowadzący w góry postanowiłem jakoś przerwać milczenie towarzyszące nam od początku drogi.
-Może opowiesz mi coś o sobie?-zaproponowałem
-Czemu cię to ciekawi?-zdziwiła się
-No wiesz... będziemy iść jeszcze co najmniej parę godzin, więc chciałem jakoś przerwać milczenie. Poza tym trochę się już znamy, a ja nadal nie wiem o tobie nic.-mruknąłem
<Isabella?>
Isabella powoli otworzyła oczy i ziewnęła.
-Co się dzieje?-spytała
-Już ranek. Przespałaś całą noc, a szkoda, bo było naprawdę ładnie.-mruknąłem zasypując piaskiem resztki ogniska
-Noc jest od tego żeby spać...-zaśmiała się
-Być może. Ale w nocy jest zawsze piękniej.-odpowiedziałem
-W takim razie co mnie ominęło?-wadera podniosła się z miejsca i stanęła na cztery łapy
-W sumie dużo, a jednocześnie niewiele.-zaśmiałem się
Moja towarzyszka chyba nie miała ochoty na zagadki, więc przestałem się śmiać i wróciłem do poważniejszego tonu.
-To ten... Idziemy na śniadanie, a potem w góry?-mruknąłem
-Chyba tak.-zgodziła się
Wziąłem w łapę pierścieni i wrzuciłem go do kołczanu. Wyjaśniłem, że to po to, żeby nie zgubił się w trakcie spaceru. Ona przytaknęła głową trochę jakby było jej to wszystko jedno, ale ja jednak byłem przejęty. Mimo nieprzespanej nocy, myśl o spotkaniu bogini w górach nakręcała mnie bardziej niż cokolwiek innego. Swoją energię postanowiłem rozładować trochę na polowaniu, dlatego gdy tylko skręciliśmy do lasu rzuciłem się biegiem między drzewa.
-Dalej, spróbuj mnie dogonić!-zaśmiałem się
Ona podchwyciła zabawę i rzuciła się za mną. Jako, że nie chciałem wystraszyć potencjalnej zwierzyny, kładłem łapy miękko omijając suche gałęzie i liście, a moją towarzyszkę instruowałem, żeby robiła to samo. Po chwili udało mi się upatrzyć stado rogaczy, posłałem strzałę w kierunku jednej łani, która padła martwa na ziemię. Potem, kiedy stado rzuciło się w pogoń zrobiło się trudniej, ale i tak udało mi się ustrzelić młodego byka. Odstąpiłem Isabelli większą zdobycz, a sam zabrałem się za jedzenie swojej części. Po chwili na trawie zostały już tylko kości. Wytarłem krew z pyska i spojrzałem na waderę:
-Idziemy w góry?
-Idziemy.-zgodziła się
-Wiesz może którędy iść?-spytałem
Isabella zmieszała się nieco.
-Właściwie to nie.-powiedziała cicho
-Nie szkodzi. Mam sposób.-mruknąłem
Obszedłem trochę leśną polanę, na której się zatrzymaliśmy. Patrzyłem na drzewa dość krytycznym wzrokiem, aż w końcu znalazłem dużych rozmiarów dąb z rozrastającymi się gałęziami. Szybkim susem skoczyłem na jedną, a potem przechodziłem na coraz większą wysokość. W końcu, gdy byłem prawie na szczycie spojrzałem przed siebie. Daleko stąd, na horyzoncie malowały się niewyraźnie wysokie góry z ostrymi szczytami. Spowite były mgłą, co jeszcze bardziej utrudniało mi widoczność, ale i tak byłem pewny, że to o nie chodziło alfie. Pewny swego skoczyłem w dół i wylądowałem przed waderą. Ona była zdziwiona moim nagłym pojawieniem się, więc odskoczyła trochę do tyłu.
-Żyjesz?-spytała zdziwiona
-A czemu by nie? Ja... mam dużą wytrzymałość, mogę skakać z dużych wysokości i lądować na czterech łapach.-powiedziałem
-Jak kot. A powiedz mi mruczku, którędy teraz mamy iść.-Isabella podłapała mój dobry humor i również zaczęła żartować
-To będzie tam, na zachód.-wyjaśniłem
-A więc ruszamy.-powiedziała
Ruszyliśmy wolnym marszem, obaj nakręceni na wspaniałą przygodę. Kiedy wyszliśmy z lasu i skierowaliśmy na zarośnięty szlak prowadzący w góry postanowiłem jakoś przerwać milczenie towarzyszące nam od początku drogi.
-Może opowiesz mi coś o sobie?-zaproponowałem
-Czemu cię to ciekawi?-zdziwiła się
-No wiesz... będziemy iść jeszcze co najmniej parę godzin, więc chciałem jakoś przerwać milczenie. Poza tym trochę się już znamy, a ja nadal nie wiem o tobie nic.-mruknąłem
<Isabella?>
piątek, 4 września 2015
Od Isabelli Cd. Rivera
- No wiesz... Znamy się tylko kilka dni.
- Rozumiem. - powiedział z rezygnacją
Przez chwilę była cisza. To chwili przerwałą ją i powiedziałam:
- Muszę coś sprawdzić w jaskini. Idziesz ze mną?
- Chętnie. - Riv uśmiechnął się
W trakcie drogi nie znalazła się najmniejsza chwila ciszy. Raz ja, a raz basior opowiadaliśmy sobie.
- Jesteśmy na miejscu. - wzkazałam łapą swoją jaskinię
Powolnym krokiem weszliśmy do jaskini...
<River?>
(Isabella: Opowiadanie ma za mało słów)
- Rozumiem. - powiedział z rezygnacją
Przez chwilę była cisza. To chwili przerwałą ją i powiedziałam:
- Muszę coś sprawdzić w jaskini. Idziesz ze mną?
- Chętnie. - Riv uśmiechnął się
W trakcie drogi nie znalazła się najmniejsza chwila ciszy. Raz ja, a raz basior opowiadaliśmy sobie.
- Jesteśmy na miejscu. - wzkazałam łapą swoją jaskinię
Powolnym krokiem weszliśmy do jaskini...
<River?>
(Isabella: Opowiadanie ma za mało słów)
Od Isabelli Cd. White Hawk
Rozpaliliśmy ognisko i siedliśmy przy nim, aby się ogrzać. Zamyśliłam się wpatrując się w gwiazdy.
- Ale pięknie... - wyszeptałam
White Hawk przysuną się do mnie i po kolej wskazywał gwiazdy.
- Widzisz tamtą?
- Tak.. - odpowiedziała
- To gwiazda polarna, wskazuje kierunek.
Było to ciekawe, ale w myślach krążyła mi tylko jedna myśl - sen.
- Jestem zmęczona. Pójdę spać.
- Oki. - Hawk odsuną się
Ja wygodnie położyłam się i po chwili usnęłam.
Rano obudził mnie Hawk.
<White Hawk? >
(Isabella, za mało słów)
- Ale pięknie... - wyszeptałam
White Hawk przysuną się do mnie i po kolej wskazywał gwiazdy.
- Widzisz tamtą?
- Tak.. - odpowiedziała
- To gwiazda polarna, wskazuje kierunek.
Było to ciekawe, ale w myślach krążyła mi tylko jedna myśl - sen.
- Jestem zmęczona. Pójdę spać.
- Oki. - Hawk odsuną się
Ja wygodnie położyłam się i po chwili usnęłam.
Rano obudził mnie Hawk.
<White Hawk? >
(Isabella, za mało słów)
Od Rivera Cd. Isabelli
Uwaga: Ten post zawiera za mało słów oraz nie zawiera kropek w niektórych miejscach!
Adminka
Jak dotarliśmy, to Isabella powiedziała:
- To jest to jezioro.
- Piękne. Może coś zjemy? - zapytałem
- To dobry pomysł.
Upolowaliśmy 2 sarny i zjedliśmy je przy jeziorze. Potem popływaliśmy sobie, a jak wyszliśmy spytałem:
- Isabello, czy jesteśmy przyjaciółmi?
<Isabella?>
wtorek, 1 września 2015
Od Lynx C.D. Isabelli
Idąc przez krzaki usłyszałam gniewne głosy Sleepy i Żelki. Rozległ się cichy huk i po chwili Isabella wkroczyła dumnym krokiem na polanę. W tym momencie ja wyskoczyłam z krzaków i usłyszałam pewne:
- Hej.
-Cześć - odpowiedziałam brązowej waderze z kolorowymi piórkami sterczącymi z futra. Sama miałam podobne, ale białe. No i indiański malunek na oku.
-Może coś upolujemy? - spytała.
Wyplułam kilka kostek i pokazałam je siostrze.
-Niet. Jestem nażarta po pachy. - Isabella zmierzyła mnie wzrokiem po czym zrezygnowała.
-No okay. Może coś innego?
-Kiedy ostatnio byłaś przy Drzewie Mądrości? To dość ważne, aby tam łazić.
Żelka spojrzała na mnie nieprzychylnie.
-Mówisz jak jakaś zbuntowana nastolatka. "nażarta po pachy" "łazić"? Ale niech będzie, pójdę z tobą.
Tak więc ruszyłyśmy.
- Hej.
-Cześć - odpowiedziałam brązowej waderze z kolorowymi piórkami sterczącymi z futra. Sama miałam podobne, ale białe. No i indiański malunek na oku.
-Może coś upolujemy? - spytała.
Wyplułam kilka kostek i pokazałam je siostrze.
-Niet. Jestem nażarta po pachy. - Isabella zmierzyła mnie wzrokiem po czym zrezygnowała.
-No okay. Może coś innego?
-Kiedy ostatnio byłaś przy Drzewie Mądrości? To dość ważne, aby tam łazić.
Żelka spojrzała na mnie nieprzychylnie.
-Mówisz jak jakaś zbuntowana nastolatka. "nażarta po pachy" "łazić"? Ale niech będzie, pójdę z tobą.
Tak więc ruszyłyśmy.
***
Po półgodzinnym marszu dotarłyśmy do grubego drzewa, znanego jako Drzewo Mądrości. Na jego korze były wyrzeźbione zwierzęta i ogółem życie, to jest wszystko inne. Uwielbiałam przyglądać się mu, ponieważ cały czas coś nowego się na nim zjawiało. Ale wróć, usiadłam przy drzewie i zaczęłam medytować.
Sięgnęłam świadomością do drzewa. Miało swoją świadomość, wolniejszą, mądrzejszą i sillniejszą niż jakakolwiek inna. Leniwie wyciągnęło gałęzie swego umysłu do mojego i rzekło:
Co cię tu sprowadza, moja kochana?
Cóż, właściwie to po prostu chciałam porozmawiać.. To zwykle ty chcesz mi coś powiedzieć.
Ach, czyli ciekawość. Jak zawsze. No to cóż, kochana, dzieje się coś niedobrego. To sięga w las... Zakazany las za Lasem Radości. Radziłbym być ostrożnym i nie ufać tym, co nadejdą do watahy. Zło.. Zło w lesie...
Drzewo schowało swój umysł a ja wyszłam z transu. Zerknęłam na osłupiałą Isabellę, a po jej spojrzeniu wywnioskowałam że też nie wyglądam za mądrze.
-Słyszałaś? - Spytałam.
-To nie jest dobre..
<Isabella? Rozwiń :3>
Od Isabelli Cd. Lairs'a
- Też nie wiem co o tym myśleć...
- Dobra... Nie zastanawiajmy się nad tym. - powiedział ożywiony basior. - Może pójdziemy na plaże?
- Oki... A może nad klif? - chciałam go wkurzyć i chyba mi się udało.
- Isabella!
- Dobra, dobra. Chodźmy na plażę.
Dzień był piękny. Słońce świeciło, ogrzewając moją sierść. Basior trochę wkurzony nie odezwał się oni słowem, podczas drogi.
Po krótkiej wędrówce dotarliśmy na plaże. Dzisiaj były
- Dobra... Nie zastanawiajmy się nad tym. - powiedział ożywiony basior. - Może pójdziemy na plaże?
- Oki... A może nad klif? - chciałam go wkurzyć i chyba mi się udało.
- Isabella!
- Dobra, dobra. Chodźmy na plażę.
Dzień był piękny. Słońce świeciło, ogrzewając moją sierść. Basior trochę wkurzony nie odezwał się oni słowem, podczas drogi.
Po krótkiej wędrówce dotarliśmy na plaże. Dzisiaj były
Od White Hawk Cd. Isabella
-Jasne, jutro może być.-zgodziłem się
-I fajnie. Już się nie mogę doczekać.-powiedziała z uśmiechem
-Taa...-mruknąłem obojętnie
Siedzieliśmy chwilę na plaży rozmyślając w ciszy o tym, co nas jutro czeka. Wyprawa w góry, zeby spotkać boginię. Trzeba przyznać, że takie rzeczy nie dzieją się na codzień. W głowie kłębiło mi się tysiące myśli, lecz z zamyślenia obudził mnie głos Isabelli:
-Hawk... Jestem głodma, idzesz ze mną do lasu na polowanie?-spytała
Podniosłem się szybko, zupełnie jakby coś nagle obudziło mnie z głębokiego snu.
-Do lasu? Kawał drogi stąd.-mruknąłem
-No i?
-Jesteśmy na plaży, możemy przecież zjeść ryby. Zresztą, są lepsze niż jelenie, przekonasz się.-rzuciłem
-W porządku, ale ja niezbyt umiem łowić.-powiedziała smutno
-To nic, nauczę cię!-pełen entuzjazmu złapałem Isabellę za łapę, i pociągnęłam lekko do brzegu.
Wskoczyłam na jedną ze skał otaczajacych wodę i wbiłem wzrok w fale. Jezioro było bardzo czyste, więc bez trudu zauważyłam ławicę ryb przepływającą w pewnym momencie tuż przed moim nosem.
-Teraz, skacz!-powiedziałem do mojej towarzyszki, sam również zanurzyłem się w wodzie.
Kiedy tylko znaleźliśmy się w jeziorze, szybko podpłynąłem blisko dna i złapałem w pysk dwie ryby. Wypłynąłem na powierzchnie rzucając zdobycz na piasek i wypluwając z pyska wodę nagromadzoną podczas łowienia. Chwilę później z fal wyłoniła się Isabella, trzymając w pysku trzy ryby.
-No nieźle, jak na kogoś kto nie umie łowić.-powiedziałem i szturchnąłem ją lekko w bok
Wadera umieściłą zdobycz koło mojej.
-Jeszcze raz?-spytałem patrząc na naszą niedoszłą kolacje
-W porządku, ale idź sam, odechciało mi się nurkowac.-powiedziała otrzepując futro z wody
-Tym razem już nie zanurkujesz.-wyjaśniłem
Ponownie stanąłem na skale, tym razem jednak innej, bardziej zanurzonej. Gdy pod powierzchnią przebywała ryba, szybkim ruchem łapy wyciągnąłem ją na brzeg. Isabella podłapała mój pomysł, a po chwili na brzegu leżał już tuzin ryb. Zabraliśmy sie do jedzenia, a gdy na piasku zostały już tylko resztki wadera podniosła się.
-Ja już pójdę.-powiedziała
-Dokąd?-spytałem podnosząc pysk
-Idę spać, późno się robi, a jutro czeka nas duża wyprawa.-powiedziała wpatrując się w zachodzące słońce
-I co z tego? Może pójdziemy spać tutaj, na plaży? Jest ciepło, przyjemnie.-zaproponowałem
-Tutaj?
-Czemu nie? Rozpalimy ognisko, pooglądamy gwiazdy, będzie fajnie.-starałem się ją przekonać
-No... w porządku. Tylko pamiętaj, jutro idziemy oddać pierścien. -powiedziała niepewnie
-Pamiętam, pamiętam.-mruknąłem
<Isabella?>
-I fajnie. Już się nie mogę doczekać.-powiedziała z uśmiechem
-Taa...-mruknąłem obojętnie
Siedzieliśmy chwilę na plaży rozmyślając w ciszy o tym, co nas jutro czeka. Wyprawa w góry, zeby spotkać boginię. Trzeba przyznać, że takie rzeczy nie dzieją się na codzień. W głowie kłębiło mi się tysiące myśli, lecz z zamyślenia obudził mnie głos Isabelli:
-Hawk... Jestem głodma, idzesz ze mną do lasu na polowanie?-spytała
Podniosłem się szybko, zupełnie jakby coś nagle obudziło mnie z głębokiego snu.
-Do lasu? Kawał drogi stąd.-mruknąłem
-No i?
-Jesteśmy na plaży, możemy przecież zjeść ryby. Zresztą, są lepsze niż jelenie, przekonasz się.-rzuciłem
-W porządku, ale ja niezbyt umiem łowić.-powiedziała smutno
-To nic, nauczę cię!-pełen entuzjazmu złapałem Isabellę za łapę, i pociągnęłam lekko do brzegu.
Wskoczyłam na jedną ze skał otaczajacych wodę i wbiłem wzrok w fale. Jezioro było bardzo czyste, więc bez trudu zauważyłam ławicę ryb przepływającą w pewnym momencie tuż przed moim nosem.
-Teraz, skacz!-powiedziałem do mojej towarzyszki, sam również zanurzyłem się w wodzie.
Kiedy tylko znaleźliśmy się w jeziorze, szybko podpłynąłem blisko dna i złapałem w pysk dwie ryby. Wypłynąłem na powierzchnie rzucając zdobycz na piasek i wypluwając z pyska wodę nagromadzoną podczas łowienia. Chwilę później z fal wyłoniła się Isabella, trzymając w pysku trzy ryby.
-No nieźle, jak na kogoś kto nie umie łowić.-powiedziałem i szturchnąłem ją lekko w bok
Wadera umieściłą zdobycz koło mojej.
-Jeszcze raz?-spytałem patrząc na naszą niedoszłą kolacje
-W porządku, ale idź sam, odechciało mi się nurkowac.-powiedziała otrzepując futro z wody
-Tym razem już nie zanurkujesz.-wyjaśniłem
Ponownie stanąłem na skale, tym razem jednak innej, bardziej zanurzonej. Gdy pod powierzchnią przebywała ryba, szybkim ruchem łapy wyciągnąłem ją na brzeg. Isabella podłapała mój pomysł, a po chwili na brzegu leżał już tuzin ryb. Zabraliśmy sie do jedzenia, a gdy na piasku zostały już tylko resztki wadera podniosła się.
-Ja już pójdę.-powiedziała
-Dokąd?-spytałem podnosząc pysk
-Idę spać, późno się robi, a jutro czeka nas duża wyprawa.-powiedziała wpatrując się w zachodzące słońce
-I co z tego? Może pójdziemy spać tutaj, na plaży? Jest ciepło, przyjemnie.-zaproponowałem
-Tutaj?
-Czemu nie? Rozpalimy ognisko, pooglądamy gwiazdy, będzie fajnie.-starałem się ją przekonać
-No... w porządku. Tylko pamiętaj, jutro idziemy oddać pierścien. -powiedziała niepewnie
-Pamiętam, pamiętam.-mruknąłem
<Isabella?>
poniedziałek, 31 sierpnia 2015
Od Isabelli Cd. White Hawk
Podeszłam do skrzyni wolnym krokiem, po czym zajrzałam do środka. Znajdował się tam średnich rozmiarów pierścień z dużym szafirem. White Hawk podszedł do mnie, zobaczył pierścień i zapytał:
- Co to za pierścień?
- Jest to pierścień... magiczny pierścień. Ten kto go znajdzie i odda pradawnej bogini kamieni szlachetnych otrzyma to, czego zapragnie w nieskończonych ilościach.
- Dlaczego ten pierścień jest taki ważny? - zapytał zaciekawiony
- Ta bogini otrzymała go od śmiertelnego wilka, którego bardzo kochała. Niestety jej ojciec nie zgodził się na tą miłość, zabił wilka, a pierścień wyżucił. Bogini była zrospaczona i ofiaruje wszystko za tą rzecz, która została po jej ukochanym.
- Ciekawa historia. A gdzie można znaleść tą boginię?
- Czasami w górach mroku otwierają się wrota do niebios, gdzie ona jest... To wypada jutro! Pójdziemy? - zapytałam
<White Hawk? >
- Co to za pierścień?
- Jest to pierścień... magiczny pierścień. Ten kto go znajdzie i odda pradawnej bogini kamieni szlachetnych otrzyma to, czego zapragnie w nieskończonych ilościach.
- Dlaczego ten pierścień jest taki ważny? - zapytał zaciekawiony
- Ta bogini otrzymała go od śmiertelnego wilka, którego bardzo kochała. Niestety jej ojciec nie zgodził się na tą miłość, zabił wilka, a pierścień wyżucił. Bogini była zrospaczona i ofiaruje wszystko za tą rzecz, która została po jej ukochanym.
- Ciekawa historia. A gdzie można znaleść tą boginię?
- Czasami w górach mroku otwierają się wrota do niebios, gdzie ona jest... To wypada jutro! Pójdziemy? - zapytałam
<White Hawk? >
Od White Hawk Cd. Isabella
-Czemu nie?-mruknąłem
Oddaliłem się trochę by wziąć rozpęd, po czym pobiegłem na kraniec klifu z dużą prędkością. Kiedy poczułem, że tracę grunt pod nogami, skierowałem łapy w dół, wyprostowałem się i... leciałem. Czułem się świetnie, ten wiatr w futrze, szybkość, adrenalina... Nie miałem jednak zbyt wiele czasu na delektowanie się chwilą, bo zaraz spadłem do wody. Na szczęście wcześniej przybrałem pozycje opływową, więc gładko zanurzyłem się w wodzie. Kątem oka zauważyłem jakiś przedmiot na dnie jeziora, zanurzony w mule. Nie mogłem się jednak bliżej przyjrzeć, bo zaczęło mi brakować powietrza w płucach. Wynurzyłem się, a na powierzchni przywitała mnie zdziwiona twarz Isabelli.
-Księżniczko... Coś tam jest na dnie.-rzuciłem
-Co? Muł i wodorosty.-zaśmiała się
-A w nich jakaś skrzyneczka.-powiedziałem przypominając sobie kształt przedmiotu.
-Poważnie?-dziwiła się wadera
-No tak. Nie wiem jak ty, ale ja idę to wyciągnąć.-powiedziałem poważnie biorąc wdech i chcąc wrócić pod powierzchnię.
-Czekaj, idę z tobą!-zatrzymała mnie
-W porządku, tylko się nie uduś.-zaśmiałem się
Po chwili obaj zanurzyliśmy się w falach. Obawiając się, że nie starczy mi powietrza bardzo szybko popłynąłem na dno. Przyjrzałem się bliżej skrzynce, zastanawiając się jak wyciągnąć ją na brzeg. Przedmiot był metalowy, nadgryziony zębem czasu. Wieko było wiele razy odgniecione, a do tego czerwone od rdzy. Wiedziałem, że wystarczy jeden zły ruch i to wszystko się rozpadnie. Na szczęście w porę dostrzegłem łańcuch oplatający wieko. Chwyciłem go w zęby i odbiłem się od dna. Szybko wypłynąłem na powierzchnię, a następnie wytargałem skrzynię na brzeg. Isabella dotarła do mnie po chwili.
-Co to jest?-spytała
-Skrzynia.-burknąłem ironicznie
-Ale co może w niej być?-dopytywała
-Nie wiem, sama sprawdź.-powiedziałem
Zbliżyłem się do przedmiotu i zdecydowanym ruchem łapy uderzyłem zardzewiałą kłódkę. Była bardzo zniszczona, więc nic dziwnego że od razu puściła opadając na piasek. Popchnąłem wieko, ale zamiast zajrzeć do środka odsunąłem się.
-Damy mają pierwszeństwo.-powiedziałem do Isabelli
-Co?
-Eh, idź zajrzyj do środka.-mruknąłem.
<Isabella? Co jest w środku?>
Oddaliłem się trochę by wziąć rozpęd, po czym pobiegłem na kraniec klifu z dużą prędkością. Kiedy poczułem, że tracę grunt pod nogami, skierowałem łapy w dół, wyprostowałem się i... leciałem. Czułem się świetnie, ten wiatr w futrze, szybkość, adrenalina... Nie miałem jednak zbyt wiele czasu na delektowanie się chwilą, bo zaraz spadłem do wody. Na szczęście wcześniej przybrałem pozycje opływową, więc gładko zanurzyłem się w wodzie. Kątem oka zauważyłem jakiś przedmiot na dnie jeziora, zanurzony w mule. Nie mogłem się jednak bliżej przyjrzeć, bo zaczęło mi brakować powietrza w płucach. Wynurzyłem się, a na powierzchni przywitała mnie zdziwiona twarz Isabelli.
-Księżniczko... Coś tam jest na dnie.-rzuciłem
-Co? Muł i wodorosty.-zaśmiała się
-A w nich jakaś skrzyneczka.-powiedziałem przypominając sobie kształt przedmiotu.
-Poważnie?-dziwiła się wadera
-No tak. Nie wiem jak ty, ale ja idę to wyciągnąć.-powiedziałem poważnie biorąc wdech i chcąc wrócić pod powierzchnię.
-Czekaj, idę z tobą!-zatrzymała mnie
-W porządku, tylko się nie uduś.-zaśmiałem się
Po chwili obaj zanurzyliśmy się w falach. Obawiając się, że nie starczy mi powietrza bardzo szybko popłynąłem na dno. Przyjrzałem się bliżej skrzynce, zastanawiając się jak wyciągnąć ją na brzeg. Przedmiot był metalowy, nadgryziony zębem czasu. Wieko było wiele razy odgniecione, a do tego czerwone od rdzy. Wiedziałem, że wystarczy jeden zły ruch i to wszystko się rozpadnie. Na szczęście w porę dostrzegłem łańcuch oplatający wieko. Chwyciłem go w zęby i odbiłem się od dna. Szybko wypłynąłem na powierzchnię, a następnie wytargałem skrzynię na brzeg. Isabella dotarła do mnie po chwili.
-Co to jest?-spytała
-Skrzynia.-burknąłem ironicznie
-Ale co może w niej być?-dopytywała
-Nie wiem, sama sprawdź.-powiedziałem
Zbliżyłem się do przedmiotu i zdecydowanym ruchem łapy uderzyłem zardzewiałą kłódkę. Była bardzo zniszczona, więc nic dziwnego że od razu puściła opadając na piasek. Popchnąłem wieko, ale zamiast zajrzeć do środka odsunąłem się.
-Damy mają pierwszeństwo.-powiedziałem do Isabelli
-Co?
-Eh, idź zajrzyj do środka.-mruknąłem.
<Isabella? Co jest w środku?>
Od Lairs Cd. Isabelli
Następnego dnia wyszedłem się przejść, spotkałem Isabellę.
- Hej Lairs. - powiedziała miłym głosem
- O hej Isabella... - nie miałem nastroju do rozmów
- Coś się stało? O co chodzi? - zaczęła pytać
- Nic się nie stało. Dlaczego pytasz... - powiedziałem zakłopotany
- Widzę że coś się dzieję. Mi możesz powiedzieć - nie ustępowała
- Ehh... Miałem dziwny sen którego nie rozumiem, ale moje inne sny zazwyczaj się sprawdzały i boje się że ten też....
- Opowiadaj. - powiedziała zaniepokojona
- To zaczęło się tak...
"Wyszedłem z jaskini aby się przejść,
Trafiłem na Klif.
Tylko szum fal zakłócał tę ciszę,
Zostałem uderzony w tył głowy.
Gdy leciałem w dół,
Nie czułem strachu... bólu...
Czułem się dobrze jakbym,
Nie spadał z klifu tylko jakbym leciał,
Leciał w dół na skrzydłach.
Poczułem wiatr w futrze,
Gdy nagle uderzyłem o wodę.
Po chwili poczułem że tracę przytomność,
Gdy się obudziłem nie mogłem otworzyć oczu,
W ogóle nie mogłem się ruszyć.
Jedyne co usłyszałem to twój głos...
Twój głos który mówił -On już nie żyję...
I w tej chwili zrozumiałem że nie żyję."
- Nie wiem co o tym myśleć...
<Isabella?>
niedziela, 30 sierpnia 2015
Zmiany!
Uwaga, uwaga!
Panie i panowie!
Są ZMIANY!
Dokładniej zmiany w FORMULARZACH oraz O WALUCIE! Proszę każdego wilka, aby napisał mi ile napisał opowiadań +100 słów oraz +200 słów (trzeba będzie się naszukać ;p) oraz nadesłał zmiany w formularzu.
Poza tym teraz to ja (_olaxxys_ lub olaalx@gmail.com) dodaję nowe wilki, a Isabella (~Lovley~ lub madziamadzikowska19@gmail.com) dodaje opowiadania.
To chyba tyle, niedługo uzupełniam rynek :3
Wasza Alpha
Lynx
Od Gabrielle
Leżałam w swojej jaskini, plotąc Malam dobieranego warkocza na ogonie. W jej grzywie połyskiwały srebrne kamienie, a kopyta jarzyły się blaskiem.
Po co to robisz?
A ja wiem? Zajmuję czymś łapy. Przeszkadza ci to?
Ależ skąd. Może Nak w końcu zwróci na mnie uwagę.
Spojrzałam na nią uważnie. Leżała na ziemi, nie widziałam wyrazu jej pyska. Pozostawiłam to bez komentarza.
No bo wiesz... On jest taki... Ym, jak to określić... Chyba coś do niego... no wiesz.
To już mnie powaliło. Puściłam pasemko granatowego włosia i wytrzeszczyłam oczy w tył jej głowy.
Dobrze, że on tego nie słyszy. Że te myśli krążą tylko między nami dwiema.
Powiedziałaś Moonei?
Wróciłam do pracy, ale pół ogona się rozpuściło.
Nie. Bałam się, że ona to powie.
A ja to niby bank na rozmyślania, tak?
Część mojej świadomości jest zakorzeniona w tobie. Wiem, że nie powiesz. Za długo skrywasz własny sekret.
Znów zamilkłam. Spojrzałam za siebie, obserwując nocne niebo. Nie znałam pegaza od tej strony.
A i tak nie znam wszystkich twoich tajemnic
I bardzo dobrze.
To skomplikowane.
Jeszcze jak.
Zakończyłam fryzurę na jej ogonie i związałam ją kilkoma nitkami mocnej pajęczyny. Klacz wstała i na próbę podnosiła i opuściła ogon. Potem uderzyła się nim po bokach.
Jest idealny. Masz ochotę na spacer?
Nie odpowiedziałam, tylko zarzuciłam jej łapy na grzbiet, podskoczyłam i się podciągnęłam. Kaptur mi spadł, odsłaniając przepaskę na oczy i długie włosy. Poprawiłam go i mocno usiadłam na grzbiecie Malam, przed jej skrzydłami. Klacz wyszła w srebrny połysk księżyca, a kamienie w jej grzywie zamigotały. Już miałyśmy ruszyć, gdy nagle usłyszałam ciche kroki.
Leć.
<Ktoś?
PS: nie mam najmniejszego zamiaru odpisywać na poprzednie opowiadania *shrugs* >
Po co to robisz?
A ja wiem? Zajmuję czymś łapy. Przeszkadza ci to?
Ależ skąd. Może Nak w końcu zwróci na mnie uwagę.
Spojrzałam na nią uważnie. Leżała na ziemi, nie widziałam wyrazu jej pyska. Pozostawiłam to bez komentarza.
No bo wiesz... On jest taki... Ym, jak to określić... Chyba coś do niego... no wiesz.
To już mnie powaliło. Puściłam pasemko granatowego włosia i wytrzeszczyłam oczy w tył jej głowy.
Dobrze, że on tego nie słyszy. Że te myśli krążą tylko między nami dwiema.
Powiedziałaś Moonei?
Wróciłam do pracy, ale pół ogona się rozpuściło.
Nie. Bałam się, że ona to powie.
A ja to niby bank na rozmyślania, tak?
Część mojej świadomości jest zakorzeniona w tobie. Wiem, że nie powiesz. Za długo skrywasz własny sekret.
Znów zamilkłam. Spojrzałam za siebie, obserwując nocne niebo. Nie znałam pegaza od tej strony.
A i tak nie znam wszystkich twoich tajemnic
I bardzo dobrze.
To skomplikowane.
Jeszcze jak.
Zakończyłam fryzurę na jej ogonie i związałam ją kilkoma nitkami mocnej pajęczyny. Klacz wstała i na próbę podnosiła i opuściła ogon. Potem uderzyła się nim po bokach.
Jest idealny. Masz ochotę na spacer?
Nie odpowiedziałam, tylko zarzuciłam jej łapy na grzbiet, podskoczyłam i się podciągnęłam. Kaptur mi spadł, odsłaniając przepaskę na oczy i długie włosy. Poprawiłam go i mocno usiadłam na grzbiecie Malam, przed jej skrzydłami. Klacz wyszła w srebrny połysk księżyca, a kamienie w jej grzywie zamigotały. Już miałyśmy ruszyć, gdy nagle usłyszałam ciche kroki.
Leć.
<Ktoś?
PS: nie mam najmniejszego zamiaru odpisywać na poprzednie opowiadania *shrugs* >
*Kaszl* *Kaszl*
Tak więc uwaga uwaga *tutaj fanfary*
SAMA zdecydowałam (Alpho druga wybacz) że of teraz przy pisaniu opowiadań będą obowiązywać nowe normy:
~ MUSI zawierać min. 100 słów
~ MUSI być poprawne interpunkcyjne i ortograficznie.
W przeciwnym razie opowiadanie nie będzie wstawiane, a po trzech takich właścicieel wilka dostanie UPOMNIENIE .
Dziękuję za uwagę *ukłon*
Wasza Alpha
Lynx
sobota, 29 sierpnia 2015
Od Isabelli Cd. Rivera
- Zwariowałeś?!?!
Basior milczał.
- Przecież to tereny ZAKAZANE!!!! - wkurzyłam się.
- Oki... Bo... Nie wiedziałem. - nie umiał dobrać słów.
- Gdzieś indziej? - uspokoiłam się.
- Jezioro?
- Oki.
Poszliśmy przez las. Ptaki śpiewały, a liście szumiały na wietrze. Moje futro było puszyste, przez wiatr. Był on delikatny i ciepły, wiał z południa. Cała drogę szliśmy w milczeniu. W końcu dotarliśmy do celu.
<River?>
Basior milczał.
- Przecież to tereny ZAKAZANE!!!! - wkurzyłam się.
- Oki... Bo... Nie wiedziałem. - nie umiał dobrać słów.
- Gdzieś indziej? - uspokoiłam się.
- Jezioro?
- Oki.
Poszliśmy przez las. Ptaki śpiewały, a liście szumiały na wietrze. Moje futro było puszyste, przez wiatr. Był on delikatny i ciepły, wiał z południa. Cała drogę szliśmy w milczeniu. W końcu dotarliśmy do celu.
<River?>
Od Isabelli Cd. Sleepy Hollow
Warknęłam na nią. Swą mocą znowu wzięłam ją do góry, dusząc ją.
- Zrozumiesz w reszcie kto tu rządzi? - powiedziałam z pogardą
Wadera się nie odzywała. Spojrzałam na nią aroganckim wzrokiem, że w końcu wydusiła z siebie to:
- Możesz mnie puścić?!
- A jak mnie przekonasz?
Milczała. W końcu puściłam ją na ziemię i powiedziałam:
- Na razie, Hollow.
I odeszłam. Po drodze zrobiłam się głodna, więc poszłam na polanę.
Kiedy tam doszłam ujżałam stadko jeleni, a z krzaków koło mnie wyłoniła się Lynx.
- Hey.
- Cześć. - powiedziała
- Upolujemy coś? - zapytałam
<Lynx? A Ty Sleepy nie pisz "powiedziała z przerażeniem", bo Isabella nie jest bojażliwym wilkiem i tylko skrywa maskę miłej>
- Zrozumiesz w reszcie kto tu rządzi? - powiedziałam z pogardą
Wadera się nie odzywała. Spojrzałam na nią aroganckim wzrokiem, że w końcu wydusiła z siebie to:
- Możesz mnie puścić?!
- A jak mnie przekonasz?
Milczała. W końcu puściłam ją na ziemię i powiedziałam:
- Na razie, Hollow.
I odeszłam. Po drodze zrobiłam się głodna, więc poszłam na polanę.
Kiedy tam doszłam ujżałam stadko jeleni, a z krzaków koło mnie wyłoniła się Lynx.
- Hey.
- Cześć. - powiedziała
- Upolujemy coś? - zapytałam
<Lynx? A Ty Sleepy nie pisz "powiedziała z przerażeniem", bo Isabella nie jest bojażliwym wilkiem i tylko skrywa maskę miłej>
czwartek, 27 sierpnia 2015
Od Riviera Cd. Isabelli
- No i co z tego? - powiedział jeden z wilków.
- Nie macie prawa tu być. - powiedziałem
- To nie ty tu jesteś Alfą, lecz Isabella. - odparli
- River ma racje, wynoście się stąd - powiedziała Isabella
- Jeszcze wrócimy! - krzyknęli i pobiegli.
Ja spojrzałem na Isabelle i spytałem :
- Nic Ci nie jest?
- Nie, wszystko w porządku. Chodźmy stąd - powiedziała i poszliśmy do "centrum" watahy.
Pożegnałem się z Isabellą i poszedłem coś upolować, bo byłem głodny.
Jak zjadłem sarnę, to poszłem spać.
*** Rano ***
Spałem dość długo. Jak się obudziłem byłem ciekaw gdzie są te wilki. Nie bałem się ich, ale miałem ochotę je rozszarpać. Gdy tak rozmyślałem zobaczyłem Isabelle, więc podbiegłem do niej.
- Hej. - powiedziałem
- O, cześć. Nad czym tak rozmyślałeś? - spytała
- Nad tymi wilkami. Myślisz, że tu wrócą?
- Sama nie wiem. Może pogadajmy o czymś innym? - spytała
- No dobra. Może pójdziemy sobie na pustynie zapomnienia? - spytałem
<Isabella?>
- Nie macie prawa tu być. - powiedziałem
- To nie ty tu jesteś Alfą, lecz Isabella. - odparli
- River ma racje, wynoście się stąd - powiedziała Isabella
- Jeszcze wrócimy! - krzyknęli i pobiegli.
Ja spojrzałem na Isabelle i spytałem :
- Nic Ci nie jest?
- Nie, wszystko w porządku. Chodźmy stąd - powiedziała i poszliśmy do "centrum" watahy.
Pożegnałem się z Isabellą i poszedłem coś upolować, bo byłem głodny.
Jak zjadłem sarnę, to poszłem spać.
*** Rano ***
Spałem dość długo. Jak się obudziłem byłem ciekaw gdzie są te wilki. Nie bałem się ich, ale miałem ochotę je rozszarpać. Gdy tak rozmyślałem zobaczyłem Isabelle, więc podbiegłem do niej.
- Hej. - powiedziałem
- O, cześć. Nad czym tak rozmyślałeś? - spytała
- Nad tymi wilkami. Myślisz, że tu wrócą?
- Sama nie wiem. Może pogadajmy o czymś innym? - spytała
- No dobra. Może pójdziemy sobie na pustynie zapomnienia? - spytałem
<Isabella?>
Od Sleepy Hollow Cd. Isabella
Nie mogę ci tego obiecać.-zaśmiałam się
-Dlaczego?
-Posłuchaj, ja nie walczę dla zabawy, jasne?-warknęłam
-Jasne, ale co to ma do rzeczy?-odpowiedziała
Siłą telekinezy odepchnęłam ją tak, aby jej plecy przyparte były do drzewa za nami.
-To, że atakuję gdy ktoś mnie nie docenia i gdy posuwa się za daleko. To pewnego rodzaju nauczka, rozumiesz?-syknęłam
-Dobra, dobra... tylko puść mnie już.-powiedziała przerażona
-A wedle rozkazu.-zaśmiałam się i uwolniłam waderę, która upadła na ziemię
-Nie uważasz, że do Alf powinnaś mieć trochę szacunku?-spytała
-Szacunkiem darzę tych, którzy szczerze na to zasłużyli. A to, że jesteś Alfą nie znaczy że zasługujesz na specjalny szacunek i taryfę ulgową.-warknęłam
<Isabella?>
-Dlaczego?
-Posłuchaj, ja nie walczę dla zabawy, jasne?-warknęłam
-Jasne, ale co to ma do rzeczy?-odpowiedziała
Siłą telekinezy odepchnęłam ją tak, aby jej plecy przyparte były do drzewa za nami.
-To, że atakuję gdy ktoś mnie nie docenia i gdy posuwa się za daleko. To pewnego rodzaju nauczka, rozumiesz?-syknęłam
-Dobra, dobra... tylko puść mnie już.-powiedziała przerażona
-A wedle rozkazu.-zaśmiałam się i uwolniłam waderę, która upadła na ziemię
-Nie uważasz, że do Alf powinnaś mieć trochę szacunku?-spytała
-Szacunkiem darzę tych, którzy szczerze na to zasłużyli. A to, że jesteś Alfą nie znaczy że zasługujesz na specjalny szacunek i taryfę ulgową.-warknęłam
<Isabella?>
Od Isabelli Cd. Sleepy Hollow
- Słuchaj, jesteśmy w tej samej wataszce i nie możemy być wrogami. - powiedziałam Sleepy
- Przyjaciółmi też nie. - burknęła
- To bądźmy sobie obojętne, bo nie chcem walk. Oki?
<Sleepy Hollow?>
- Przyjaciółmi też nie. - burknęła
- To bądźmy sobie obojętne, bo nie chcem walk. Oki?
<Sleepy Hollow?>
Od Lynx C.D. Isabelli & Sleepy Hollow
Obrzuciłam Sleepy Hollow i moją ukochaną Żelkę rozbawionym spojrzeniem.
- Żelka, nie wiesz, jak ona jest? Dajże jej spokój. - Sleepy spojrzała na mnie z jakimś dziwnym grymasem na twarzy, który chyba miał być czymś w rodzaju ironicznej wdzięczności.
- Ale ...!
- Nie, tylko musi się trochę opanować. - Isabella jakby troszkę się nadąsała. Nie zwracając na to uwagi kontynuowałam: - To nie tak, że.. Uh. Trudno to powiedzieć. A tak poza tym, Isabella, mogłabyś ją puścić z tych swoich magicznych objęć? Udusisz ją.
I rzeczywiście Sleepy poczerwieniała, w miarę jak druga Alpha zaczęła się wnerwiać. Gdy Isabella puściła Hollow, tak odskoczyła i warknęła:
- Jesteś szurnięta! - stwierdziła wściekle, po czym cisnęła nożem celowo parę mm od Żelki. W jej oczach dostrzegłam błysk irytacji i chęci pouczenia, więc szybko przerwałam to milczenie po ciśnięciu.
- Ja sobie idę, wy się kłóćcie same. Przepraszam was, ale to nie ja tu mam problem z którąś z was - i umknęłam.
***
Tymczasem w jaskini:
- Widzisz? Druga Alpha mnie zna lepiej niż ty. - stwierdziła szyderczo Hollow.
<Sleepy? Isabella? Kłóćcie się same, Lynx nie ce :c>
Od Isabelli Cd. Sleepy Hollow
Machnełam łapą przez pyskiem i nie widać było najmniejszego śladu. Siła mocy wzięłam Sleepy w powietrze i zaniosłam do drugiej Alfy - Lynx.
- Hej Lynx.
- Witaj Żelka.
- Nie zgadniesz co zrobiła mi Sleepy.
- Co?
- Pocieła mi pysk, ale zregenerowałam go.
- Sleepy, czy to prawda? - zapytała
- Tak. - burknęła
- W tej wataszce nie możesz się rządzić swoimi prawami i podskakiwać Alfie. - ogłosiłam
- W tym wypadku złamała jeden punkt z regulaminu - zawsze słuchaj się Alfy. - powiedziała Lynx.
- To co z nią robimy? - zapytałam
<Lynx?>
- Hej Lynx.
- Witaj Żelka.
- Nie zgadniesz co zrobiła mi Sleepy.
- Co?
- Pocieła mi pysk, ale zregenerowałam go.
- Sleepy, czy to prawda? - zapytała
- Tak. - burknęła
- W tej wataszce nie możesz się rządzić swoimi prawami i podskakiwać Alfie. - ogłosiłam
- W tym wypadku złamała jeden punkt z regulaminu - zawsze słuchaj się Alfy. - powiedziała Lynx.
- To co z nią robimy? - zapytałam
<Lynx?>
Od Sleepy Hollow Cd. Isabella
-Ha, niewielkie osiągnięcie.-zaśmiałam się
-Jak to?
-Starasz się mi zaimponować zabijając zwierzaczki. Ale niestety to na mnie nie robi wrażenia.-warknęłam
-Ja... Jak to?
-Nie szczeniaczku, to nie robi wrażenia. Ale wiesz co robi?-spytałam z uśmiechem psychopatki
Nim zdążyła zareagować, odepchnęłam ją i przygwoździłam do ziemi. Wyjęłam swój sztylet, który zbliżyłam do jej twarzy.
-Chcesz coś jeszcze powiedzieć? Bo za parę chwil twoja buźka już nie będzie się do tego nadawać.-syknęłam
-Co? Nie! Wypuść mnie!-krzyczała
-Och, trochę za późno mięczaku. Jak myślisz, w watasze przyjmą Alfę z pocharataną twarzyczką?
-Nie możesz!
-Jasne, że mogę. Oto dowód.-zniżyłam sztylet do jej czoła.
Wbiłam ostrze pod skórę, z której zaczęła sączyć się krew. Isabella zaczęła się szarpać.
-Zabolało? No przykro mi, zaraz będzie gorzej.-mówiłam
Przesunęłam noż pod skórą głębiej, rozcinając jej twarz aż do brody. Przez cały czas szarpała się i krzyczała z bólu. Mnie to tylko zachęciło do większych tortur, ale to musiało mi wystarczyć. Patrzyłam na krew ściekającam po pysku i wielkim rozcięciu przechodzącym przez całą twarz. Ona jęczała z bólu wijąc się po ziemi. Zeszłam z niej pozwalając jej wstać.
-I jak? Przekonałaś się już, że niektórych się nie prowokuje.-powiedziałam z chorym uśmiechem
-Ty... jesteś psychopatką.-jęczała
-Tak? A co mnie to obchodzi.-zaśmiałam się zostawiając ranną waderę na ziemi, która zaczęła przybierać kolor czerwony, ze względu.na krew sączącą się z twarzy wilczycy.
<Isabella? Jak się żyje z rozciętą twarzą? I pisząc co mówi Sleepy, stosuj się do jej charakteru>
-Jak to?
-Starasz się mi zaimponować zabijając zwierzaczki. Ale niestety to na mnie nie robi wrażenia.-warknęłam
-Ja... Jak to?
-Nie szczeniaczku, to nie robi wrażenia. Ale wiesz co robi?-spytałam z uśmiechem psychopatki
Nim zdążyła zareagować, odepchnęłam ją i przygwoździłam do ziemi. Wyjęłam swój sztylet, który zbliżyłam do jej twarzy.
-Chcesz coś jeszcze powiedzieć? Bo za parę chwil twoja buźka już nie będzie się do tego nadawać.-syknęłam
-Co? Nie! Wypuść mnie!-krzyczała
-Och, trochę za późno mięczaku. Jak myślisz, w watasze przyjmą Alfę z pocharataną twarzyczką?
-Nie możesz!
-Jasne, że mogę. Oto dowód.-zniżyłam sztylet do jej czoła.
Wbiłam ostrze pod skórę, z której zaczęła sączyć się krew. Isabella zaczęła się szarpać.
-Zabolało? No przykro mi, zaraz będzie gorzej.-mówiłam
Przesunęłam noż pod skórą głębiej, rozcinając jej twarz aż do brody. Przez cały czas szarpała się i krzyczała z bólu. Mnie to tylko zachęciło do większych tortur, ale to musiało mi wystarczyć. Patrzyłam na krew ściekającam po pysku i wielkim rozcięciu przechodzącym przez całą twarz. Ona jęczała z bólu wijąc się po ziemi. Zeszłam z niej pozwalając jej wstać.
-I jak? Przekonałaś się już, że niektórych się nie prowokuje.-powiedziałam z chorym uśmiechem
-Ty... jesteś psychopatką.-jęczała
-Tak? A co mnie to obchodzi.-zaśmiałam się zostawiając ranną waderę na ziemi, która zaczęła przybierać kolor czerwony, ze względu.na krew sączącą się z twarzy wilczycy.
<Isabella? Jak się żyje z rozciętą twarzą? I pisząc co mówi Sleepy, stosuj się do jej charakteru>
Od Isabelli Cd. Sleepy Hollow
Rzuciłam się na waderę, zabrałam jej jeden nóż i przycisnęłam pod jej gardło.
- Co za żenada. - odburkła Sleepy
- Jaka żenada? Może taka, że za chwilę spadnie tu martwa Sowa?
Wzięłam łuk od Sleepy i wycelowałam strzałe w góre, gdzie leciała sowa. Ptak spadł na ziemię martwy.
- Ale.. Co.. Jak.. - Sleepy nie mogła skonstruować zdania
- To, że przez wycie nie mogę się skupić. Tak to bym potrafiła zabić teraz jakiegoś wilka, który jest daleko, albo blisko i leży przyciśnięty podemną.
- No to proszę, zabij mi tamtego wróbla.
Wystrzelowałam strzała i po chwili wróbl padł na ziemię martwy. Oddałam nóż Sleepy, a ona błyskawicznie się podniosła.
- Idę nad jezioro. - powiedziałam, po czym odeszłam
Sleepy w ostatniej chwili krzyknęła:
-...!
<Sleepy Hollow?>
- Co za żenada. - odburkła Sleepy
- Jaka żenada? Może taka, że za chwilę spadnie tu martwa Sowa?
Wzięłam łuk od Sleepy i wycelowałam strzałe w góre, gdzie leciała sowa. Ptak spadł na ziemię martwy.
- Ale.. Co.. Jak.. - Sleepy nie mogła skonstruować zdania
- To, że przez wycie nie mogę się skupić. Tak to bym potrafiła zabić teraz jakiegoś wilka, który jest daleko, albo blisko i leży przyciśnięty podemną.
- No to proszę, zabij mi tamtego wróbla.
Wystrzelowałam strzała i po chwili wróbl padł na ziemię martwy. Oddałam nóż Sleepy, a ona błyskawicznie się podniosła.
- Idę nad jezioro. - powiedziałam, po czym odeszłam
Sleepy w ostatniej chwili krzyknęła:
-...!
<Sleepy Hollow?>
Od Sleepy Hollow Cd. Isabella
-A jak sobie radzisz z ruchomym celem?-spytałam
-Z ruchomym?-zdziwiła się
-Tak. Co to za wyzwanie zabijać nieruchome drzewka? Nawet szczeniaki to umieją.-zaśmiałam się ironicznie
-No... idzie mi świetnie.-powiedziała dumna
-To się okaże. Pycha jest zwykle oznaką słabości.-mruknęłam, a Isabella oburzyła się.
Pokazałam jej drogę przez las, mówiąc że ma iść za mną. Trochę się zdziwiła, ale posłusznie ruszyła moim śladem. Szłyśmy trochę, aż trafiłyśmy na stado jeleni.
-Ustrzelisz uciekającego rogacza?-spytałam ironicznie
-Jasne.-burknęła pewnie
-A więc do roboty.-podałam jej łuk
Ona niezgrabnie naciągnęła strzałę, a ja zawyłam głośno. Na mój głos stado zaniepokoiło się, a po chwili zaczęło uciekać przez las.
-Dawaj!-krzyknęłam
Ona wystrzeliła, jednak strzała nie raniła celu, a jedynie wbiła się w trawę. Isabella miała jeszcze dwa podejścia, również chybione. Kiedy ,,nasz cel" zniknął za horyzontem, i nie było już do czego strzelać podeszłam do Alfy i wyszarpałam jej łuk z łapy.
-No, coś słabo ci poszło Żelka.-zaśmiałam się
-Nie nazywaj mnie tak!
-A kto mi zabroni? A teraz wybacz, idę na polowanie, którego nie zepsuje mi taka parodia łuczniczki.-powiedziałam zbierając strzały.
<Isabella?>
-Z ruchomym?-zdziwiła się
-Tak. Co to za wyzwanie zabijać nieruchome drzewka? Nawet szczeniaki to umieją.-zaśmiałam się ironicznie
-No... idzie mi świetnie.-powiedziała dumna
-To się okaże. Pycha jest zwykle oznaką słabości.-mruknęłam, a Isabella oburzyła się.
Pokazałam jej drogę przez las, mówiąc że ma iść za mną. Trochę się zdziwiła, ale posłusznie ruszyła moim śladem. Szłyśmy trochę, aż trafiłyśmy na stado jeleni.
-Ustrzelisz uciekającego rogacza?-spytałam ironicznie
-Jasne.-burknęła pewnie
-A więc do roboty.-podałam jej łuk
Ona niezgrabnie naciągnęła strzałę, a ja zawyłam głośno. Na mój głos stado zaniepokoiło się, a po chwili zaczęło uciekać przez las.
-Dawaj!-krzyknęłam
Ona wystrzeliła, jednak strzała nie raniła celu, a jedynie wbiła się w trawę. Isabella miała jeszcze dwa podejścia, również chybione. Kiedy ,,nasz cel" zniknął za horyzontem, i nie było już do czego strzelać podeszłam do Alfy i wyszarpałam jej łuk z łapy.
-No, coś słabo ci poszło Żelka.-zaśmiałam się
-Nie nazywaj mnie tak!
-A kto mi zabroni? A teraz wybacz, idę na polowanie, którego nie zepsuje mi taka parodia łuczniczki.-powiedziałam zbierając strzały.
<Isabella?>
Od Isabelli Cd. Riviera
- Zostań! - krzyknęłam do biegnącego Rivera
River wrócił, a zaa krzaków wyłoniły się dwa wilki - basior i waderą.
- Kogo my tu mamy. - powiedzieli do mnie
- Wiesz, że to są moje tereny. - warknęłam
-...
<River?>
River wrócił, a zaa krzaków wyłoniły się dwa wilki - basior i waderą.
- Kogo my tu mamy. - powiedzieli do mnie
- Wiesz, że to są moje tereny. - warknęłam
-...
<River?>
Od Riviera Cd. Isabelli
- No dobra. To prowadź. - powiedziałem
- Dobrze, to idź za mną. - powiedziała i poszliśmy.
Szliśmy około 30 minut. W końcu Isabella stanęła.
- To są te ruiny. - i wskazała je łapą.
Podeszliśmy bliżej żeby się przyjrzeć i nagle usłyszałem jakieś głosy dobiegające zza krzaków. Powiedziałem szeptem:
- Też słyszysz te odgłosy, jakby ktoś rozmawiał?
- Tak. Poznaje te głosy, to wilki z innej watahy. - powiedziała
- Chodź szybko trzeba powiadomić resztę!
<Isabella?>
- Dobrze, to idź za mną. - powiedziała i poszliśmy.
Szliśmy około 30 minut. W końcu Isabella stanęła.
- To są te ruiny. - i wskazała je łapą.
Podeszliśmy bliżej żeby się przyjrzeć i nagle usłyszałem jakieś głosy dobiegające zza krzaków. Powiedziałem szeptem:
- Też słyszysz te odgłosy, jakby ktoś rozmawiał?
- Tak. Poznaje te głosy, to wilki z innej watahy. - powiedziała
- Chodź szybko trzeba powiadomić resztę!
<Isabella?>
Od Isabelli Cd. Sleepy Hollow
Na początku wzięłam łuk. Wycelowałam w tarcze, którą wcześniej narysowałam i strzeliłam. Strzała wylądowała w środku. Wzięłam kolejną strzałę. Tym razem moja strzała przebiła pierwszą.
- Kiedyś się uczyło tego łucznictwa. - powiedziałam
- A noże? - burknęła Sleepy Hollow
Wzięłam trzy noże o jednej łapy. Zakręciłam się i noże wylądowały w trzech drzewach, które nas otaczały.
- Całkiem nieźle. - odparła Sleepy Hollow
Ja tylko się uśmiechnęłam szyderczo.
<Sleepy Hollow?>
- Kiedyś się uczyło tego łucznictwa. - powiedziałam
- A noże? - burknęła Sleepy Hollow
Wzięłam trzy noże o jednej łapy. Zakręciłam się i noże wylądowały w trzech drzewach, które nas otaczały.
- Całkiem nieźle. - odparła Sleepy Hollow
Ja tylko się uśmiechnęłam szyderczo.
<Sleepy Hollow?>
Od Sleepy Hollow Cd. Isabella
-Niewiem czy bycie Alfą pozwala na niszczenie broni innym. A może tak?-powiedziałam wyczarowując sobie kolejne noże.
-No...-starała się odpowiedzieć
-Strach cię obleciał.-zaśmiałam się.
-Nie!
-Posłuchaj, to że jesteś Alfą nie sprawi, że zyskam do ciebie więcej szacunku.-powiedziałam.
-Właśnie tak to działa.-odpowiedziała z dziwnym uśmiechem
-Tej zasady nie wyznaję. A więc jeśli nie chcesz mieć przebitej czaszki, trzymaj się z daleka od moich sztyletów!-warnęłam
-W porządku, w porządku.-nadąsała się Isabella
-Widzisz...-mruknęłam obojętnie ciskając sztylety w korę drzewa
-Po co to robisz?
-Dla rozrywki. I w ramach treningu.-powiedziałam
Alfa pokiwała głową, a ja po chwili spytałam:
-Umiesz ciskać nożami? Albo strzelać z łuku?
-Ja?-zdziwiła się wilczyca
-Nie, mówiłam do drzewa.-zaśmiałam się ironicznie.
Zdięłam z pleców łuk i kołczan podając waderze, a pod jej stopy cisnęłam trzy noże.
-Pokaż co potrafisz, może zasłużysz na więcej szacunku z mojej strony.-rzuciłam
<Isabella? Rzucasz nożami jak Sleepy?
środa, 26 sierpnia 2015
Od Isabelli Cd. Riviera
- Lubisz zachody słońca? - zapytałam
- Tak...
- Wracajmy już. - oznajmiłam
- Oki.
Wróciliśmy do "centrum" watahy, gdzie mieściły się wszystkie jaskinie. River odprowadził mnie pod moją jaskinie i się pożegnaliśmy.
Zmęczona dniem, odrazu usnęłam.
***
Rano obudziłam się wcześnie. Wszyscy jeszcze spali, więc poszłam nad wodospad.
Nagle zaa krzaków ukazał się River.
- Cześć.
- Hej. - przywitałam się
- Słyszałem, że na granicy watahy są jakieś ruiny zamku. Czy to prawda? - zapytał
- Tak. Chcesz tam iść?
<River?>
- Tak...
- Wracajmy już. - oznajmiłam
- Oki.
Wróciliśmy do "centrum" watahy, gdzie mieściły się wszystkie jaskinie. River odprowadził mnie pod moją jaskinie i się pożegnaliśmy.
Zmęczona dniem, odrazu usnęłam.
***
Rano obudziłam się wcześnie. Wszyscy jeszcze spali, więc poszłam nad wodospad.
Nagle zaa krzaków ukazał się River.
- Cześć.
- Hej. - przywitałam się
- Słyszałem, że na granicy watahy są jakieś ruiny zamku. Czy to prawda? - zapytał
- Tak. Chcesz tam iść?
<River?>
Od Riviera Cd. Isabelli
- To świetny pomysł! Chodźmy! - odpowiedziałem i wbiegliśmy do wody.
Pływaliśmy około 2 godziny, potem wyszliśmy z wody i usiedliśmy na miękkim i przytulnym piasku. Był wtedy piękny zachód słońca.
- Ale pięknie. - powiedziałem
<Isabella?>
Pływaliśmy około 2 godziny, potem wyszliśmy z wody i usiedliśmy na miękkim i przytulnym piasku. Był wtedy piękny zachód słońca.
- Ale pięknie. - powiedziałem
<Isabella?>
Od Isabelli Cd. Riviera
- Hej.
- Może pokarzesz mi tereny? - zapytał
- Oki. - odparłam
Poszliśmy na godzinę do lasu, potem na polanie upolowaliśmy jelenia i zjedliśmy go. Dużo gadaliśmy. Było miło. Szliśmy nad brzegiem morza. Piasek był czyściuszki, a woda bez glonów.
- Idziemy popływać? - zapytałam
<River?>
- Może pokarzesz mi tereny? - zapytał
- Oki. - odparłam
Poszliśmy na godzinę do lasu, potem na polanie upolowaliśmy jelenia i zjedliśmy go. Dużo gadaliśmy. Było miło. Szliśmy nad brzegiem morza. Piasek był czyściuszki, a woda bez glonów.
- Idziemy popływać? - zapytałam
<River?>
Od Riviera Cd. Isabelli
- Nie dziękuje. - odpowiedziałem
- No to pa. Jak byś czegoś potrzebował to ja jestem w mojej jaskini. - odpowiedziała
- To pa. - powiedziałem i wlazłem do jaskini. Było tam nawet jasno i pięknie. Ciekaw byłem tylko czy ktoś jeszcze tu mieszka, więc powiedziałem:
- Czy ktoś tu jest?
Ale nikt nie odpowiedział. Poszłem więc spać.
Rano gdy wyszłem z jaskini zobaczyłem Isabelle. Podszedłem do niej i powiedziałem:
- Cześć
<Isabella?>
- No to pa. Jak byś czegoś potrzebował to ja jestem w mojej jaskini. - odpowiedziała
- To pa. - powiedziałem i wlazłem do jaskini. Było tam nawet jasno i pięknie. Ciekaw byłem tylko czy ktoś jeszcze tu mieszka, więc powiedziałem:
- Czy ktoś tu jest?
Ale nikt nie odpowiedział. Poszłem więc spać.
Rano gdy wyszłem z jaskini zobaczyłem Isabelle. Podszedłem do niej i powiedziałem:
- Cześć
<Isabella?>
Od Isabelli Cd. Riviera
- Pewnie. - odparłam - Pokazać Ci twoją jaskinię? - zapytałam
- Z chęcią.
Szliśmy przez las i polanę, aż dotarliśmy do centrum watahy, gdzie znajdowały się Nasze jaskinie.
- Ta jest twoja. - wskazałam łapą
- Dzięki.
- W czymś jeszcze pomóc?
<River?>
- Z chęcią.
Szliśmy przez las i polanę, aż dotarliśmy do centrum watahy, gdzie znajdowały się Nasze jaskinie.
- Ta jest twoja. - wskazałam łapą
- Dzięki.
- W czymś jeszcze pomóc?
<River?>
Od Riviera
Chodziłem sobie po lesie i nagle zobaczyłem jakąś piękną wadere. Podszedłem do niej i powiedziałem:
- Hej, jestem River.
- Witam, jestem Isabella. -odpowiedziała
- Znasz może jakąś wataszkę? -spytałem
- Tak, ja jestem Alfą .
- Mogę dołączyć?
<Isabella?>
- Hej, jestem River.
- Witam, jestem Isabella. -odpowiedziała
- Znasz może jakąś wataszkę? -spytałem
- Tak, ja jestem Alfą .
- Mogę dołączyć?
<Isabella?>
Od Isabelli Cd. Sleepy Hollow
- Może oświeci Cię to, że jestem Alfą w tej wataszce. - warknęłam
Wadera milczała. Zmieniłam jej nóż w pył, a sama się uwolniłam z jej łap.
- Jestem Isabella. Alfa tej watahy, tak jak już wspomniałam. - przerwałam ciszę
- Ja jestem Sleepy Hollow. - odpowiedziała
<Sleepy Hollow?>
Wadera milczała. Zmieniłam jej nóż w pył, a sama się uwolniłam z jej łap.
- Jestem Isabella. Alfa tej watahy, tak jak już wspomniałam. - przerwałam ciszę
- Ja jestem Sleepy Hollow. - odpowiedziała
<Sleepy Hollow?>
Od Isabelli Cd. White Hawk
- No to pójdziemy nad klif wiatru.
- Klif? - zapytał
- Tak, a co? Boisz się skoczyć? - zapytałam
- No... Nie.
Resztę drogi szliśmy w milczeniu.
- To tu. - wzkazłam miejsce łapą
Wzięłam rozbieg i energicznym ruchem odbiłam się od skrawka ziemi. Poczułam się taka wolna. Przez wejściem do wody zrobiłam odpowiednią pozycję i bez plusku znalazłam się pod powierzchnią wody. Kiedy wynurzyłam się, to krzyknęłam:
- Teraz twoja kolej!
<White Hawk?>
- Klif? - zapytał
- Tak, a co? Boisz się skoczyć? - zapytałam
- No... Nie.
Resztę drogi szliśmy w milczeniu.
- To tu. - wzkazłam miejsce łapą
Wzięłam rozbieg i energicznym ruchem odbiłam się od skrawka ziemi. Poczułam się taka wolna. Przez wejściem do wody zrobiłam odpowiednią pozycję i bez plusku znalazłam się pod powierzchnią wody. Kiedy wynurzyłam się, to krzyknęłam:
- Teraz twoja kolej!
<White Hawk?>
Od Sleepy Hollow, Cd. ktoś
Tego ranka obudziłam się wcześnie. Wyszłam na zewnątrz i zobaczyłam, że dopiero pierwsze promienie słońca oświetlają niebo. Mimo to panował jeszcze przyjemny półmrok i chłód nocy. Zabrałam z jaskini kilka moich sztyletów i wybrałam się na polowanie. Trochę to trwało, zanim znalazłam się w lesie. Spacerowałam około godziny, kiedy nagle, między drzewami zobaczyłam jakąś postać. Nie widziałam dokładnie co to jest, bo nie było jeszcze jasno, ale odruchowo cisnęłam jeden z moich noży w kierunku istoty. Ona jednak wykonała unik, i zamiarz w jej czaszkę, nóż wbił się w korę drzewa. Warknęłam wściekła pod nosem, i już chciałam rzucić drugi raz, kiedy nagle postać wysunęła się zza drzew. To był wilk, może nawet z watahy, jednak nie zwróciłam na to zbytnio uwagi, nadal byłam gotowa zaatakować.
-Nie! Nie mam złych zamiarów, odłóż broń.-powiedział
Te słowa tylko wzmogły mój gniew, bo użyłam telekinezy by odepchnąć wilka, a potem przygwożdzić plecami do drzewa. Podeszłam bliżej, a mój sztylet wylądował tuż przy szyi nieznajomego (nieznajomej?)
-Skąd mam wiedzieć jakie masz zamiary? No chyba że mnie oświecisz, to świetnie nadawało by się na twoje ostatnie słowa, nieprawdaż?-rzuciłam
<Ktoś?>
-Nie! Nie mam złych zamiarów, odłóż broń.-powiedział
Te słowa tylko wzmogły mój gniew, bo użyłam telekinezy by odepchnąć wilka, a potem przygwożdzić plecami do drzewa. Podeszłam bliżej, a mój sztylet wylądował tuż przy szyi nieznajomego (nieznajomej?)
-Skąd mam wiedzieć jakie masz zamiary? No chyba że mnie oświecisz, to świetnie nadawało by się na twoje ostatnie słowa, nieprawdaż?-rzuciłam
<Ktoś?>
Od White Hawk Cd. Isabella
-Jasne księżniczko.-zaśmiałem się i mrugnąłem do niej
-Do wszystkich wader tak się zwracasz?-spytała
-Nie, tylko do tych pięknych.
-Ty... naprawdę tak uważasz?
-No raczej mała.
Isabella zdziwiła się, ale chyba spodobało się jej to jak do niej mówiłem. No, to byłby pierwszy taki przypadek.
-No dobra, to gdzie idzemy na spacer?-spytałem próbując przerwać niezręczną ciszę
-Sama nie wiem.
-No jak to? Jesteś Alfą i nie znasz terenów? Napewno gdzieś znajdzie się jakaś miła miejscówka.-zaśmiałem się
-W sumie to jest takie jedno miejsce.
-A więc prowadź śmiało.-powiedziałem z uśmiechem
<Isabella?>
-Do wszystkich wader tak się zwracasz?-spytała
-Nie, tylko do tych pięknych.
-Ty... naprawdę tak uważasz?
-No raczej mała.
Isabella zdziwiła się, ale chyba spodobało się jej to jak do niej mówiłem. No, to byłby pierwszy taki przypadek.
-No dobra, to gdzie idzemy na spacer?-spytałem próbując przerwać niezręczną ciszę
-Sama nie wiem.
-No jak to? Jesteś Alfą i nie znasz terenów? Napewno gdzieś znajdzie się jakaś miła miejscówka.-zaśmiałem się
-W sumie to jest takie jedno miejsce.
-A więc prowadź śmiało.-powiedziałem z uśmiechem
<Isabella?>
Czateł :D
Witajcie!
Tak więc, co niektórzy zaważyli, Na dole strony pojawił się czat (dokładnie xat) :) Życzę miłych rozmów i wspaniałej zabawy ^^
A tak poza tym, każdy do końca sierpnia ma obowiązek napisać opowiadanie, inaczej spełnię razem z Isabellą moją groźbę o egzekwowaniu kar >:(
To chyba tyle ^^
Lynx
wtorek, 18 sierpnia 2015
Od Lynx C.D. Gabrielle
Popatrzyłam na Gabrielle z cieniem rozbawienia na pysku. Dotknęłam ściany łapą i naparłam na nią. Pod wpływem mojej magii w ścianie pojawiła się wnęka. Wciągnęłam do środka Gabrielle i utworzyłam co w rodzaju weneckiego lustra - my widziałyśmy co się dzieje na zewnątrz, a ci z zewnątrz widzieli tylko swoje odbicie w gładkiej ścianie z kamienia.
- Może być? - spytałam. Gabrielle spojrzała na stworzoną przeze mnie konstrukcję krytycznie i w końcu odparła:
- Może być.
Znów naparłam łapą na ściankę wnęki (nie tą którą weszłyśmy) i utworzyło się coś w rodzaju tunelu dookoła komnaty z Księgą Słowa. Bez słowa wskazałam mojej towarzyszce tunel i ruszyłyśmy w kierunku miejsca, z którego mogłybyśmy obserwować rozwój wypadków. Zatrzymałam się przy zapieczętowanych drzwiach, z którymi siłowała się panna szpieg. Gabrielle spojrzała na mnie i stwierdziła:
- Możliwe, że uda jej się przejść. Jak myślisz?
Pokiwałam w milczeniu głową.
- Nie wiem jak, ale to bardzo prawdopodobne. Kiedyś ustąpią.
- A jaki jest ich mechanizm działania? - spytała towarzysząca mi wadera - Dobrze by było wiedzieć jeśli mamy ją powstrzymać.
- Wrota są zaczarowane tak, że rozpoznają Alphy tej watahy, a raczej wilki uprawnione do otwierania komnaty. Kiedy ów wilk posiadający zezwolenie na wejście przyłoży łapę do tej pieczęci - tu wskazałam wgłębienie w kształcie odcisku łapy - mechanizm się uruchamia i wrota się otwierają. Samą księgę również strzegą zaklęcia, aczkolwiek nie są tak trudne do złamania.
Gabrielle poruszyła się.
<Gabrielle?>
- Może być? - spytałam. Gabrielle spojrzała na stworzoną przeze mnie konstrukcję krytycznie i w końcu odparła:
- Może być.
Znów naparłam łapą na ściankę wnęki (nie tą którą weszłyśmy) i utworzyło się coś w rodzaju tunelu dookoła komnaty z Księgą Słowa. Bez słowa wskazałam mojej towarzyszce tunel i ruszyłyśmy w kierunku miejsca, z którego mogłybyśmy obserwować rozwój wypadków. Zatrzymałam się przy zapieczętowanych drzwiach, z którymi siłowała się panna szpieg. Gabrielle spojrzała na mnie i stwierdziła:
- Możliwe, że uda jej się przejść. Jak myślisz?
Pokiwałam w milczeniu głową.
- Nie wiem jak, ale to bardzo prawdopodobne. Kiedyś ustąpią.
- A jaki jest ich mechanizm działania? - spytała towarzysząca mi wadera - Dobrze by było wiedzieć jeśli mamy ją powstrzymać.
- Wrota są zaczarowane tak, że rozpoznają Alphy tej watahy, a raczej wilki uprawnione do otwierania komnaty. Kiedy ów wilk posiadający zezwolenie na wejście przyłoży łapę do tej pieczęci - tu wskazałam wgłębienie w kształcie odcisku łapy - mechanizm się uruchamia i wrota się otwierają. Samą księgę również strzegą zaklęcia, aczkolwiek nie są tak trudne do złamania.
Gabrielle poruszyła się.
<Gabrielle?>
poniedziałek, 17 sierpnia 2015
niedziela, 16 sierpnia 2015
Od Gabrielle, cd. Lynx
Przewróciłam oczami. Pod moim kapturem skrywała się maleńka Moonei, wczepiając się w chustę na moich oczach.
,,Uważaj, bo mi je wyłupisz".
,,Ta szmatka jest zaklęta. Wątpię. Na prawdę musisz tak trząść? Zaraz spadnę!"
,,Uważaj, żeby mi tej chusty nie podrzeć".
,,Licz się ze słowami"
,,E, nie wiesz, że nie ładnie powtarzać po innych?"
,,Sprecyzować dokładnie twoje myśli na temat tego pouczenia prze alfę?"
,,Morda..."
Szłam bezszelestnie. Ile razy dostawałam baty za najmniejszy szmer czy odgłos? Najlepiej świadczyły o tym pokaźne blizny na grzbiecie.
Idąc diamentowym korytarzem czułam zirytowanie. Gdzie się ukryć, jeśli zechce im się wrócić? Nie jestem wilkiem iluzji.
Nagle przystanęłam słysząc głosy. Pociągnęłam Lynx do tyłu, bo gotowa była wkroczyć do głównej komnaty. Siedziały tam dwa wilki i coś szeptały.
,,Mon. Cicho, bez najmniejszego odgłosu".
Mała smoczyca ześlizgnęła się z kaptura i popełzła do wilków.
-Lynx-mruknęłam-musimy się zwijać.
-Dlaczego?
-Co będzie, jeśli zechce im się wrócić, co? Widzisz tu jakąś wnękę? Jakiś kawałek skały? Wszystko tu jest przeźroczyste. W końcu to diament.
<Lynx?>
,,Uważaj, bo mi je wyłupisz".
,,Ta szmatka jest zaklęta. Wątpię. Na prawdę musisz tak trząść? Zaraz spadnę!"
,,Uważaj, żeby mi tej chusty nie podrzeć".
,,Licz się ze słowami"
,,E, nie wiesz, że nie ładnie powtarzać po innych?"
,,Sprecyzować dokładnie twoje myśli na temat tego pouczenia prze alfę?"
,,Morda..."
Szłam bezszelestnie. Ile razy dostawałam baty za najmniejszy szmer czy odgłos? Najlepiej świadczyły o tym pokaźne blizny na grzbiecie.
Idąc diamentowym korytarzem czułam zirytowanie. Gdzie się ukryć, jeśli zechce im się wrócić? Nie jestem wilkiem iluzji.
Nagle przystanęłam słysząc głosy. Pociągnęłam Lynx do tyłu, bo gotowa była wkroczyć do głównej komnaty. Siedziały tam dwa wilki i coś szeptały.
,,Mon. Cicho, bez najmniejszego odgłosu".
Mała smoczyca ześlizgnęła się z kaptura i popełzła do wilków.
-Lynx-mruknęłam-musimy się zwijać.
-Dlaczego?
-Co będzie, jeśli zechce im się wrócić, co? Widzisz tu jakąś wnękę? Jakiś kawałek skały? Wszystko tu jest przeźroczyste. W końcu to diament.
<Lynx?>
Od Lynx C.D. Gabrielle
W duchu byłam naprawdę zadowolona z Gabrielle. Czasem nawet Alphy popełniają błędy, jestem tego najlepszym przykładem.
- Naprawdę mądrze, aczkolwiek następnym razem licz się ze słowami - stwierdziłam.
Gabrielle przestała głaskać smoczycę i łypnęła na mnie spod kaptura.
- No to na co czekamy? Chodźmy - zakomenderowałam.
- Zabrać Mon? - Spytała moja towarzyszka. Jej smok drapał nerwowo w ziemię.
- Jeśli umiesz ją zmniejszyć i utrzymać w ciszy, to tak. - I ruszyłam wzdłuż krzaków. Obserwowałam przez nie zwiadowcę, przed którą zaczęły się otwierać wrota Wodospadu Błękitu. Ta wadera obserwowała to z fascynacją, kiedy znów wyłonił się jej towarzysz.
- Na co czekasz? - warknął. - Ruszaj swój tłusty tyłek, musimy tą księgę mieć, jak najszybciej! - i po tym znów zniknął. Szpieg wyglądała na naprawdę przestraszoną. Zaczęła bardzo powoli wsuwać się do środka, kroczek po kroczku. Usłyszałam za sobą Gabrielle.
< Gabrielle? Wzięłaś Mon? Żeby wiedzieć jak wygląda wchodzenie do wodospadu zobacz ten post Klik! >
- Naprawdę mądrze, aczkolwiek następnym razem licz się ze słowami - stwierdziłam.
Gabrielle przestała głaskać smoczycę i łypnęła na mnie spod kaptura.
- No to na co czekamy? Chodźmy - zakomenderowałam.
- Zabrać Mon? - Spytała moja towarzyszka. Jej smok drapał nerwowo w ziemię.
- Jeśli umiesz ją zmniejszyć i utrzymać w ciszy, to tak. - I ruszyłam wzdłuż krzaków. Obserwowałam przez nie zwiadowcę, przed którą zaczęły się otwierać wrota Wodospadu Błękitu. Ta wadera obserwowała to z fascynacją, kiedy znów wyłonił się jej towarzysz.
- Na co czekasz? - warknął. - Ruszaj swój tłusty tyłek, musimy tą księgę mieć, jak najszybciej! - i po tym znów zniknął. Szpieg wyglądała na naprawdę przestraszoną. Zaczęła bardzo powoli wsuwać się do środka, kroczek po kroczku. Usłyszałam za sobą Gabrielle.
< Gabrielle? Wzięłaś Mon? Żeby wiedzieć jak wygląda wchodzenie do wodospadu zobacz ten post Klik! >
sobota, 15 sierpnia 2015
Od Gabrielle
Leżałam na wysokiej skale przed jaskinią. Wpartywałam się w gwiazdy, nucąc melodię i rozmyślając. Widziałam błyszczące gwiazdy nade mną.
Chciałabym móc do nich dołączyć.
Słyszę tylko szum wiatru. Wszystko odpłynęło w letarg, zostałam tylko ja i Ona.
Nagle trzask rozrywa milczenie. Odwróciłam się, spoglądając na krzaki za sobą.
Ujrzałam wilka z naszej watahy.
<Ktoś?>
Chciałabym móc do nich dołączyć.
Słyszę tylko szum wiatru. Wszystko odpłynęło w letarg, zostałam tylko ja i Ona.
Nagle trzask rozrywa milczenie. Odwróciłam się, spoglądając na krzaki za sobą.
Ujrzałam wilka z naszej watahy.
<Ktoś?>
Powrót
Witam!
Wróciłam z wakacji i już jestem dostępna. Proszę wysyłać mi opowiadania na mój howrse _olaxxys_ lub email olaalx@gmail.com. :)
Ach, tak. Prosiłabym również abyście ruszyli swoje cztery litery i zaczęli pisać opowiadania, ponieważ zacznę rozdawać kary jeśli nikt nie ruszy się z miejsca >:(
Pozdrowionka od
Lynx, Waszej Alphy
piątek, 7 sierpnia 2015
Od Isabelli
Przechadzałam się po terenach wataha. Dzień był dzisiaj cudny. Ptaki śpiewały, a drzewa szumiały na wietrze. Poszłam mad strumyk napić się krystalicznej wody i trochę popływać dla ochłody. Woda nie była zimna, ale była ochłodą w ciepły dzień. Kochałam takie dni. Poszłam nad wodospad poskakać sobie i nauczyć się nowych trików. Skoczyłam. Nagle znalazłam się pod wodą. Było cudnie. Odkryłam nowy rodzaj ryby. Wynudzyłam się i zobaczyłam wilka:
- To ty jesteś Isabella? - zapytał
- Tak, a ty...
- White Hawk. - odparł
- Może się gdzieś przejdziemy? - zapytałam
<White Hawk?>
- To ty jesteś Isabella? - zapytał
- Tak, a ty...
- White Hawk. - odparł
- Może się gdzieś przejdziemy? - zapytałam
<White Hawk?>
Od Isabelli C.D. Shay'a
To jest C.D. tego
Uśmiechnełam się. Lecz nagle za krzaków okazał sie olbrzzymi wilk - Cień.
-Obronie cię. - oznajmił Shay
-Nie! To jest sprawa między nami...
-Co ja tutaj widzę... Moja kochana siostrzyczka...
-Zamknij się! Wiesz, że łamiesz regulamin wchodząc na moje terutorium i mogą Ci za to zabrać władzę... - oznajmiłam grożnie
-Jutro, punkt 12:00, przy granicach.
-Do jutra! - krzyknęłam, a basior zniknął zaa krzakami
<Shay?>
PS: Pisze jeszcze raz, bo Shay mi nie odpowiedział
Uśmiechnełam się. Lecz nagle za krzaków okazał sie olbrzzymi wilk - Cień.
-Obronie cię. - oznajmił Shay
-Nie! To jest sprawa między nami...
-Co ja tutaj widzę... Moja kochana siostrzyczka...
-Zamknij się! Wiesz, że łamiesz regulamin wchodząc na moje terutorium i mogą Ci za to zabrać władzę... - oznajmiłam grożnie
-Jutro, punkt 12:00, przy granicach.
-Do jutra! - krzyknęłam, a basior zniknął zaa krzakami
<Shay?>
PS: Pisze jeszcze raz, bo Shay mi nie odpowiedział
czwartek, 6 sierpnia 2015
Powrót
Witajcie kochani! Wróciłam. Byłam nieobecna, ponieważ miałam szlaban i nie mogłam o tym poinformować. Dziękuję zastępstwie, że zajęli się trochę watahą :) Ale powróciłam i ja zajmę się watahą. Zmieniłam sobie Login na howrse.pl i teraz nazywam się ~Lovley~ - proszę, aby na ten Login do mnie pisać. To chyba tyle
Pozdrawiam,
Wasza Alfa Isabella :D
Pozdrawiam,
Wasza Alfa Isabella :D
sobota, 1 sierpnia 2015
Od Sleepy Hollow C.D Lynx
-Nieźle.-mruknąłem zbliżając się do Księgi.
-Nie powinnaś tego ruszać...-powiedziała Lynx
-Dlaczego?-spytałam
Wadera westchnęła.
-To jest zbyt potężne.-odpowiedziała krótko
-Taa...
Bez słowa stanęłam przed cokołem i szybkim ruchem otworzyłam Księgę na losowej stronie. Spojrzałam na pierwszą lepszą linijkę. Rzeczywiście, zapisana była drobnym drukiem, tyle że kompletnie dziwnym językiem. O ile w ogóle to był jakiś język, bo równie dobrze mógł to być kod. Odwróciłam się w stronę Lynx. Ta tylko patrzyła na mnie zdziwionym i może trochę przerażonym wzrokiem. Dlaczego? Ruszyłam tylko jakieś stare zapiski. Nagle Księga Słowa zabłysła niezwykłym blaskiem oświetlając całą jaskinią. Powoli, jakby za pomocą jakiejś magii uniosła się w górę i zrobiła parę szybkich obrotów w powietrzu. Zdziwiona cofnęłam się nieśmiało.
-Co się tu dzieje?-spytałam waderę która cały czas stałą nieruchomo w kącie jaskini.
<Lynx?>
-Nie powinnaś tego ruszać...-powiedziała Lynx
-Dlaczego?-spytałam
Wadera westchnęła.
-To jest zbyt potężne.-odpowiedziała krótko
-Taa...
Bez słowa stanęłam przed cokołem i szybkim ruchem otworzyłam Księgę na losowej stronie. Spojrzałam na pierwszą lepszą linijkę. Rzeczywiście, zapisana była drobnym drukiem, tyle że kompletnie dziwnym językiem. O ile w ogóle to był jakiś język, bo równie dobrze mógł to być kod. Odwróciłam się w stronę Lynx. Ta tylko patrzyła na mnie zdziwionym i może trochę przerażonym wzrokiem. Dlaczego? Ruszyłam tylko jakieś stare zapiski. Nagle Księga Słowa zabłysła niezwykłym blaskiem oświetlając całą jaskinią. Powoli, jakby za pomocą jakiejś magii uniosła się w górę i zrobiła parę szybkich obrotów w powietrzu. Zdziwiona cofnęłam się nieśmiało.
-Co się tu dzieje?-spytałam waderę która cały czas stałą nieruchomo w kącie jaskini.
<Lynx?>
Od Gabrielle, cd. Lynx
-Kretynko!-wrzasnęłam, po czym ugasiłam waderę, czyszcząc jej pamięć i lecząc drobne rany. Po chwili dałam nura za krzaki, a zwiadowczyni obudziła się.
-Po co ją uleczyłaś?!-syknęła mi w ucho Lynx.
-A jak myślisz? Po co im to, hym? Jak się o tym dowiedzieli? Pomyśl trochę-machnęłam zirytowana sztyletem.
-Mogłybyśmy je torturować...
-Zacznij myśleć! Więcej dowiemy się śledząc je-pokręciłam głową. Moonei trąciła mnie nosem, mrucząc. Pogłaskałam ją łapą. Dlaczego tylko ja znam się na świecie?
<Lynx?>
-Po co ją uleczyłaś?!-syknęła mi w ucho Lynx.
-A jak myślisz? Po co im to, hym? Jak się o tym dowiedzieli? Pomyśl trochę-machnęłam zirytowana sztyletem.
-Mogłybyśmy je torturować...
-Zacznij myśleć! Więcej dowiemy się śledząc je-pokręciłam głową. Moonei trąciła mnie nosem, mrucząc. Pogłaskałam ją łapą. Dlaczego tylko ja znam się na świecie?
<Lynx?>
Od Lynx C.D. Sleepy Hollow
- U nas każde miejsce ma ukrytą tajemnicę i moc. Ale to najmagiczniesze... Chodź za mną.
Sleepy ruszyła za mną wyraźnie zaintrygowana.
- Co to za miejsce?
- To pewien niezwykły wodospad. Wodospad Błękitu.
Sleepy Hollow pokręciła łbem.
- I co jest niby niezwykłe? - spytała drwiąco. Nie odpowiedziałam aż doszłyśmy do wodospadu. Stanęłam przed ścianą wody i zaczęłam szeptać zaklęcie, jednocześnie delikatnie rysując ślady na wodzie. Ślady pozostawały, a po krótkiej chwili kurtyna wodospadu rozsunęła się. Weszłam do środka, a za mną Sleepy. Szłyśmy wąskim, wapiennym korytarzem aż stanęłyśmy przed wrotami z pieczęcią na środku. Przyłożyłam do niej łapę. Rozległ się chrobot mechanizmu i znalazłyśmy się w diamemtoej komnacie.
- Jaaaaa... - Sleepy Hollow patrzyła na to jak zaczarowana. Po chwili jej wzrok spoczął na znajdującym się pośrodku komnaty cokole. Stała na nim wielka, oprawiona w skórę księga.
- Księga Słowa. - stwierdziła. - nie sądziłam że ją kiedykolwiek zobaczę!
- Owszem - odparłam. - nie każdy widzi Księgę z całą wiedzą świata.
<Sleepy? Znalazłam net ;)>
Sleepy ruszyła za mną wyraźnie zaintrygowana.
- Co to za miejsce?
- To pewien niezwykły wodospad. Wodospad Błękitu.
Sleepy Hollow pokręciła łbem.
- I co jest niby niezwykłe? - spytała drwiąco. Nie odpowiedziałam aż doszłyśmy do wodospadu. Stanęłam przed ścianą wody i zaczęłam szeptać zaklęcie, jednocześnie delikatnie rysując ślady na wodzie. Ślady pozostawały, a po krótkiej chwili kurtyna wodospadu rozsunęła się. Weszłam do środka, a za mną Sleepy. Szłyśmy wąskim, wapiennym korytarzem aż stanęłyśmy przed wrotami z pieczęcią na środku. Przyłożyłam do niej łapę. Rozległ się chrobot mechanizmu i znalazłyśmy się w diamemtoej komnacie.
- Jaaaaa... - Sleepy Hollow patrzyła na to jak zaczarowana. Po chwili jej wzrok spoczął na znajdującym się pośrodku komnaty cokole. Stała na nim wielka, oprawiona w skórę księga.
- Księga Słowa. - stwierdziła. - nie sądziłam że ją kiedykolwiek zobaczę!
- Owszem - odparłam. - nie każdy widzi Księgę z całą wiedzą świata.
<Sleepy? Znalazłam net ;)>
Od Lynx C.D. Gabrielle
Gabrielle szybko zobaczyła, że kłamię.
- No cóż - westchnęłam z rezygnacją. - Przy użyciu odpowiednich zaklęć i przełamaniu ochrony w Wodospadzie Błękitu można dotrzeć do diamentowej komnaty. - oczy Gabrielle się rozszerzyły (no niby jak? Skoro ma pod kapturem :P). - Ale to nie wszystko. W środku znajduje się najniebezpieczniejsza broń przeciw nam. Jest to bowiem księga Słowa, która zawiera wszystkie zaklęcia i te dobre i te złe oraz najcoemniejsze tajemnice watahy.
- Ja.. Już rozumiem. - szepnęła Gabrielle. - I co teraz?
-Poczekaj - w mojej łapie zapłonął ogień który rzucony nadpalił futro zwiadowczyni. Odskoczyła od jaskini, pisnęła i zaczęła się tarzać.
- Ja złapię ją, a ty tego drugiego jak tylko się pojawi...
<Gabrielle? Przebłysk neta! Piękne tereny ;)>
- No cóż - westchnęłam z rezygnacją. - Przy użyciu odpowiednich zaklęć i przełamaniu ochrony w Wodospadzie Błękitu można dotrzeć do diamentowej komnaty. - oczy Gabrielle się rozszerzyły (no niby jak? Skoro ma pod kapturem :P). - Ale to nie wszystko. W środku znajduje się najniebezpieczniejsza broń przeciw nam. Jest to bowiem księga Słowa, która zawiera wszystkie zaklęcia i te dobre i te złe oraz najcoemniejsze tajemnice watahy.
- Ja.. Już rozumiem. - szepnęła Gabrielle. - I co teraz?
-Poczekaj - w mojej łapie zapłonął ogień który rzucony nadpalił futro zwiadowczyni. Odskoczyła od jaskini, pisnęła i zaczęła się tarzać.
- Ja złapię ją, a ty tego drugiego jak tylko się pojawi...
<Gabrielle? Przebłysk neta! Piękne tereny ;)>
piątek, 31 lipca 2015
Od White Hawk C.D Pavaria
Ptaki skoczyły na mnie. Odgniałam je łapami, choć to i tak niewiele dało.
-Dość!-wrzasnąłem
Jak nietrudno się domyślić, ptaki spłoszyły się i uciekły w gęstwinę drzew. Co to miało być? Pavaria... Ona umiała wzywać je na pomoc. No cóż, przyznam że to nie typowa moc, ale zawsze coś, nie? Nie wiedziałem dokąd pobiegła, choć miałem nadzieję że kiedyś jeszcze ją spotkam. A nawet jeśli nie, to mówi się trudno. Wzruszyłem ramionami. Postanowiłem wybrać się nad rzekę, może przy okazji złowię parę ryb-w końcu nic jeszcze nie zdążyłem zjeść. Pogrążony w myślach ruszyłem przez las, a po chwili znalazłem się na miejscu. Zdziwiony spostrzegłem, że nie jestem tam sam. Przy brzegu siedziała Paravia. Na mój widok cofnęła się przestraszona.
-Spokojnie. Nie chcę ci zrobić nic złego.-powiedziałem
Ona nie odpowiedziała.
-Ale jeśli tak źle czujesz się w moim towarzystwie, mogę odejść i postarać się już nigdy nie wchodzić ci w drogę.-ciągnąłem
Wadera wbiła wzrok w ziemię. Wyglądała na onieśmieloną. Odwróciłem się i chciałem odejść z myślą, że nic tu po mnie, jednak wtedy Paravia się odezwała:
-Nie... zaczekaj.-powiedziała cichym głosem
<Paravia?>
czwartek, 30 lipca 2015
Aktualizacja terenów!
Wszystkie tereny zostały dodane. Zapraszam do zapoznania się z nimi. Bo, kto wie?
Od Gabrielle, cd. Hawk
-Cóż, szczerze mówiąc, daleko mi do ,,aniołka", ale zostaw co masz zostawisz, choć i tak nic nie masz, i idziemy na tereny.
-Oczywiście...
-Gabrielle-podałam mu łapę-nie wiem, dlaczego pomyliłeś mnie z aniołem, bo mówiłam ci jak mam na imię, ale no-basior stał zdziwiony. Podniosłam mu łapę i przycisnęłam do swojej. Odwróciłam się z kpiną na pysku. Po chwili Hawk zaczął się śmiać i mnie dogonił.
-Zawsze masz takie pomysły?
-Zazwyczaj-odpowiedziałam.
<White Hawk?>
-Oczywiście...
-Gabrielle-podałam mu łapę-nie wiem, dlaczego pomyliłeś mnie z aniołem, bo mówiłam ci jak mam na imię, ale no-basior stał zdziwiony. Podniosłam mu łapę i przycisnęłam do swojej. Odwróciłam się z kpiną na pysku. Po chwili Hawk zaczął się śmiać i mnie dogonił.
-Zawsze masz takie pomysły?
-Zazwyczaj-odpowiedziałam.
<White Hawk?>
Od Pavarii, cd. White Hawk
-Ja... Ja...
-No?
-Nic...-jęknęłam. Mój głos był coraz wyższy. Basior spojrzał na mnie podejrzliwie.
Nagle basior zaczął się do mnie przybliżać. Spanikowałam. Wycofałam się.
-Zaprowadzę cię do alfy-pokręciłam głową-chodź, będzie dobrze. Muszę jej zameldować-podskoczył i złapał mnie za łapę. Wrzasnęłam, odskakując w tył.
W jednej chwili kolorowa chmara ptaków rzuciła się na basiora, dziobiąc go i dźgając pazurami. Odwróciłam się i zaczęłam gnać. W głowie mi huczało, ale biegłam dalej, co jakiś czas gwiżdżąc, żeby ptaki poinformowały mnie co się dzieje z basiorem.
<White Hawk?>
-No?
-Nic...-jęknęłam. Mój głos był coraz wyższy. Basior spojrzał na mnie podejrzliwie.
Nagle basior zaczął się do mnie przybliżać. Spanikowałam. Wycofałam się.
-Zaprowadzę cię do alfy-pokręciłam głową-chodź, będzie dobrze. Muszę jej zameldować-podskoczył i złapał mnie za łapę. Wrzasnęłam, odskakując w tył.
W jednej chwili kolorowa chmara ptaków rzuciła się na basiora, dziobiąc go i dźgając pazurami. Odwróciłam się i zaczęłam gnać. W głowie mi huczało, ale biegłam dalej, co jakiś czas gwiżdżąc, żeby ptaki poinformowały mnie co się dzieje z basiorem.
<White Hawk?>
Od White Hawk C.D Gabrielle
Lynx zniknęła w jaskini.
-To co, skoro zostaliśmy sami... Oprowadzisz mnie mała?-rzuciłem
Gabrielle warknęła coś pod nosem.
-Myślę, że lepiej będzie jak najpierw poszukasz sobie jaskini.-odpowiedziała
-Jasne, czemu nie...
Poszliśmy w stronę kanionu, w którym wykute były jaskinie. Długo krążyliśmy wokół, aż wreszcie Gabrielle straciła cierpliwość.
-Zdecydujesz się na coś wreszcie?-warknęła
Zaśmiałem się.
-Cóż aniołku... Trochę masz chyba problemy z gniewem. Ale nieważnie, już chyba wybrałem tę właściwą jaskinię.-odpowiedziałem
-Super...-mruknęła pod nosem
<Gabrielle? Brak weny...>
-To co, skoro zostaliśmy sami... Oprowadzisz mnie mała?-rzuciłem
Gabrielle warknęła coś pod nosem.
-Myślę, że lepiej będzie jak najpierw poszukasz sobie jaskini.-odpowiedziała
-Jasne, czemu nie...
Poszliśmy w stronę kanionu, w którym wykute były jaskinie. Długo krążyliśmy wokół, aż wreszcie Gabrielle straciła cierpliwość.
-Zdecydujesz się na coś wreszcie?-warknęła
Zaśmiałem się.
-Cóż aniołku... Trochę masz chyba problemy z gniewem. Ale nieważnie, już chyba wybrałem tę właściwą jaskinię.-odpowiedziałem
-Super...-mruknęła pod nosem
<Gabrielle? Brak weny...>
Od White Hawk C.D Pavaria
-Księżniczko, wiesz że nadal cię widzę?-rzuciłem w stronę wadery ukrytej na drzewie.
Ta jeszcze bardziej przytuliła się do drzewa. Zrozumiałem, że nie jest to zbytnio wilk zagrażający watasze, więc schowałem strzałę do kołczanu, a łuk zarzuciłem na plecy.
-Może jednak zejdziesz tu na dół? Nie zrobię ci krzywdy.-zaproponowałem
Wadera nieśmiało zsunęła się z kory. Stanęłam na ziemi, choć nie zbliżała się do mnie zbyt blisko.
-Jestem White Hawk. Z Watahy Jasnego Świtu.-przedstawiłem się
-Ja Pavaria...-odpowiedziała cicho
-Mogę wiedzieć co robiłaś na tym drzewie aniołku?-rzuciłem zalotnie
Ta spojrzała na mnie onieśmielona i zdziwiona. Po chwili powiedziała:
-...
<Pavaria?>
Ta jeszcze bardziej przytuliła się do drzewa. Zrozumiałem, że nie jest to zbytnio wilk zagrażający watasze, więc schowałem strzałę do kołczanu, a łuk zarzuciłem na plecy.
-Może jednak zejdziesz tu na dół? Nie zrobię ci krzywdy.-zaproponowałem
Wadera nieśmiało zsunęła się z kory. Stanęłam na ziemi, choć nie zbliżała się do mnie zbyt blisko.
-Jestem White Hawk. Z Watahy Jasnego Świtu.-przedstawiłem się
-Ja Pavaria...-odpowiedziała cicho
-Mogę wiedzieć co robiłaś na tym drzewie aniołku?-rzuciłem zalotnie
Ta spojrzała na mnie onieśmielona i zdziwiona. Po chwili powiedziała:
-...
<Pavaria?>
Od Pavari
Wyciągnęłam łapę. Różowy ptak usiadł na niej, nucąc piosenkę. Gdy skończył, zanuciłam kilku nutową melodię.
Odezwało się więcej głosów. Zobaczyłam kolorowe ptaki, które przysiadły na najniższych gałęziach drzewa, przy którym przysiadłam. Różowy ptaszek również przeskoczył na liściasty patyczek.
Nagle wszystko ucichło. Usłyszałam ruch w krzakach. Sparaliżowana strachem nie mogłam się ruszyć.
Drgnęłam ułamek przed tym, jak wilk, warcząc, wskoczył na polanę. Zachłysnęłam się powietrzem, wszystkie ptaki wzleciały w górę. Nie wiedziałam co robić. Odkaszlnęłam, podbiegając do drzewa, wskoczyłam na nie, wbijając pazury w korę. Warczenie się przybliżyło. Dyszałam ciężko, ale wpełzłam na sam czubek, tak, że gałęzie zaczęły trzeszczeć. Liście się przerzedziły. Pod drzewem stał wilk, trzymał łuk i patrzył w moją stronę. Już napinał cięciwę, lecz w ostatniej chwili opuścił broń.
-Kim jesteś?!-krzyknął. Znów ukryłam się między liśćmi.
<Ktoś? White Hawk? Lynx? Isabelle? Sleepy Hollow? Shay? Rose? Laris? >
Odezwało się więcej głosów. Zobaczyłam kolorowe ptaki, które przysiadły na najniższych gałęziach drzewa, przy którym przysiadłam. Różowy ptaszek również przeskoczył na liściasty patyczek.
Nagle wszystko ucichło. Usłyszałam ruch w krzakach. Sparaliżowana strachem nie mogłam się ruszyć.
Drgnęłam ułamek przed tym, jak wilk, warcząc, wskoczył na polanę. Zachłysnęłam się powietrzem, wszystkie ptaki wzleciały w górę. Nie wiedziałam co robić. Odkaszlnęłam, podbiegając do drzewa, wskoczyłam na nie, wbijając pazury w korę. Warczenie się przybliżyło. Dyszałam ciężko, ale wpełzłam na sam czubek, tak, że gałęzie zaczęły trzeszczeć. Liście się przerzedziły. Pod drzewem stał wilk, trzymał łuk i patrzył w moją stronę. Już napinał cięciwę, lecz w ostatniej chwili opuścił broń.
-Kim jesteś?!-krzyknął. Znów ukryłam się między liśćmi.
<Ktoś? White Hawk? Lynx? Isabelle? Sleepy Hollow? Shay? Rose? Laris? >
Od Gabrielle, cd. Lynx
Nagle coś usłyszałam.
-Masz to? Shadow?
Zobaczyłam, jak drugi wilk wychyla się spod wody.
,,Widzisz to?"-dotknęłam myśli wadery.
,,Tak... Są dwie... Lub więcej"
,,Ciekawe co ma mieć... Jest u nas na terenach coś cennego"?
,,Nie, nic".
Ale ja wiedziałam, że kłamie.
-Nie mam. Pilnują tego.
Czteroletnia osunęła się w wodę po siarczystym policzku.
<No, Lynx, co mamy cennego na terenach?
-Masz to? Shadow?
Zobaczyłam, jak drugi wilk wychyla się spod wody.
,,Widzisz to?"-dotknęłam myśli wadery.
,,Tak... Są dwie... Lub więcej"
,,Ciekawe co ma mieć... Jest u nas na terenach coś cennego"?
,,Nie, nic".
Ale ja wiedziałam, że kłamie.
-Nie mam. Pilnują tego.
Czteroletnia osunęła się w wodę po siarczystym policzku.
<No, Lynx, co mamy cennego na terenach?
Od Gabrielle, cd. White Hawk
Nie odezwałam się.
-Oczywiście, przyjmujemy wszystkie nowe wilki, które chcą dołączyć. Ale potrzebujemy wilka, który cię oprowadzi i pomoże znaleźć jaskinię-spojrzała na mnie, ale udawałam, że nie rozumiem jej wzroku.
-Gabrielle, może ty?
-Odmawiać w takiej sytuacji nie będzie zbyt kulturalne.-odpowiedziałam nieprzystępnie.
-Świetnie! Oprowadzi cię i... mam nadzieję, że będziesz miał miłe wspomnienia.
Nie odwróciłam głowy, aby na nią spojrzeć.
<White Hawk?>
-Oczywiście, przyjmujemy wszystkie nowe wilki, które chcą dołączyć. Ale potrzebujemy wilka, który cię oprowadzi i pomoże znaleźć jaskinię-spojrzała na mnie, ale udawałam, że nie rozumiem jej wzroku.
-Gabrielle, może ty?
-Odmawiać w takiej sytuacji nie będzie zbyt kulturalne.-odpowiedziałam nieprzystępnie.
-Świetnie! Oprowadzi cię i... mam nadzieję, że będziesz miał miłe wspomnienia.
Nie odwróciłam głowy, aby na nią spojrzeć.
<White Hawk?>
Kłaniam się nisko
Skoro White Hawk raczył się przywitać, więc ja nie pozostanę dłużna.
Od razu chcę zaznaczyć, że zrobię kilka nowych terenów (o ile nie zapomniane będzie wręczenie mi przywilejów moda.
Mój login to Mordusia, a Hawk'a Yesterday.
Od razu chcę zaznaczyć, że zrobię kilka nowych terenów (o ile nie zapomniane będzie wręczenie mi przywilejów moda.
Mój login to Mordusia, a Hawk'a Yesterday.
Witajcie
Z tej strony tymczasowy zastępca właścicielek bloga. Jako że obie Alfy są nieobecne, a wataha ostatnio trochę przyhamowała, prosiłbym aby w ciągu tego tygodnia każdy członek napisał przynajmniej jedno opowiadanie. Jak było napisane w poprzedniej notce, możecie je wysyłać do mnie (Yesterday) lub do Gabrielle (Mordusia).
White Hawk
White Hawk
Zastępstwa :)
Witam!
Zapewniłam watasze dwoje Zastępców w Obowiązkach Alphy. Są to Gabrielle oraz White Hawk. Opowiadania proszę wysyłać na ich howrse (Mordusia / Yesterday). Są tylko TYMCZASOWYMI zastępcami i jak tylko wrócę przestaną być modami bloga. C:
Pozdrowienia śle
Wasza Alpha Lynx ;D
Nieobecność
UWAGA!
Informuję o mojej nieobecności do końca drugiego tygodnia sierpnia. Isabella przestała się jak na razie zajmować watahą więc przepraszam za nieaktywność watahy przez 2 tygodnie. O nieobecności swojej proszę informować mnie przez howrse lub e-mail.
Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam :(
Wasza Alpha Lynx
środa, 29 lipca 2015
Od White Hawk C.D. Gabrielle, Lynx
-W twoich stronach, to znaczy gdzie?-spytałem
Gabrielle spojrzała na mnie. Mimo, że jej twarz była prawie całkowicie skryta pod kapturem i tak dało się na niej zobaczyć gniew.
-Nigdy o to nie pytaj!-warknęła w moją stronę.
-Spokojnie księżniczko... Ja to mówią złość piękności szkodzi.
Na moją twarz wstąpił złośliwy uśmiech. Roześmiałem się patrząc jak wadera szczerzy kły i warczy na mnie wściekła. Po chwili jednak uspokoiła się, naciągnęła mocniej kaptur na głowę i w milczeniu ruszyła przed siebie. Ja oczywiście poszedłem za nią. Reszta drogi minęła nam w ciszy. Dopiero gdy znaleźliśmy się przed wielką jaskinią odezwała się:
-To jaskinia Alf. Poczekaj tu na mnie.
W jej tonie nadal można było wyczuć gniew. No ale co zrobisz? Gabrielle zniknęła w jaskini zostawiając mnie samego. Po chwili wyszła z drugą wilczycą. Oczywiście domyśliłem się że to Alfa.
-Jestem White Hawk. Chciałbym dołączyć do Watahy Jasnego Świtu. Gabrielle mi o niej powiedziała.-powiedziałem kiwając głowę w stronę wadery.
<Gabrielle? Lynx?>
Gabrielle spojrzała na mnie. Mimo, że jej twarz była prawie całkowicie skryta pod kapturem i tak dało się na niej zobaczyć gniew.
-Nigdy o to nie pytaj!-warknęła w moją stronę.
-Spokojnie księżniczko... Ja to mówią złość piękności szkodzi.
Na moją twarz wstąpił złośliwy uśmiech. Roześmiałem się patrząc jak wadera szczerzy kły i warczy na mnie wściekła. Po chwili jednak uspokoiła się, naciągnęła mocniej kaptur na głowę i w milczeniu ruszyła przed siebie. Ja oczywiście poszedłem za nią. Reszta drogi minęła nam w ciszy. Dopiero gdy znaleźliśmy się przed wielką jaskinią odezwała się:
-To jaskinia Alf. Poczekaj tu na mnie.
W jej tonie nadal można było wyczuć gniew. No ale co zrobisz? Gabrielle zniknęła w jaskini zostawiając mnie samego. Po chwili wyszła z drugą wilczycą. Oczywiście domyśliłem się że to Alfa.
-Jestem White Hawk. Chciałbym dołączyć do Watahy Jasnego Świtu. Gabrielle mi o niej powiedziała.-powiedziałem kiwając głowę w stronę wadery.
<Gabrielle? Lynx?>
Od Sleppy Hollow
Siedziałam w jaskini oparta o kamienny słup. Kątem oka wyjrzałam na zewnątrz. Słońce dopiero wschodziło na niebo. Musiało być jeszcze wcześnie. Mimo to miałam ochotę wyjść na polowanie. Zabrałam sztylet i wyszłam z jaskini, a po chwili drogi dotarłam do lasu. Po chwili natknęłam się na stado jeleni. Niewiele myśląc rzuciłam się w sam środek stada. Udało mi się oddzielić jedną z łań od stada. Przerażona zwierzyna pognała samotnie przez las. Sama nie miała szans. Rzuciłam się za nią w pogoń. Biegła dość szybko, a po chwili zniknęła za krzakami. Ja przyspieszyłam i również pognałam w tamtą stronę. Znalazłam się na polanie. Wtedy zobaczyłam wilka, który wyskoczył zza drzew i rzucił się na moją zwierzynę. Zanim zdążyłam zareagować, sarna upadła martwa na ziemię, a wilk zabrał się do jedzenia. Moje oczy zapłonęły gniewem. Jednym ruchem telepatycznie odsunęłam wilka od mięsa. On upadł na ziemię i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Co ty robisz?-warknął w moją stronę
-Zabieram co moje.-odwarknęłam i zabrałam się do jedzenia mięsa.
Nieznajomy podniósł się.
-Jak to twoje? Ja ją upolowałem.
Rzucił się w moją stronę. Ja ponownie odepchnęłam go, po czym przyłożyłam mu sztylet do szyi.
-To jest moje! Gdybym jej nie oddzieliła od stada, teraz jadłbyś piach. I zaraz chyba tylko to ci zostanie.-rzuciłam.
<ktoś?>
-Co ty robisz?-warknął w moją stronę
-Zabieram co moje.-odwarknęłam i zabrałam się do jedzenia mięsa.
Nieznajomy podniósł się.
-Jak to twoje? Ja ją upolowałem.
Rzucił się w moją stronę. Ja ponownie odepchnęłam go, po czym przyłożyłam mu sztylet do szyi.
-To jest moje! Gdybym jej nie oddzieliła od stada, teraz jadłbyś piach. I zaraz chyba tylko to ci zostanie.-rzuciłam.
<ktoś?>
Od Sleepy Hollow C.D. Lynx
-Skoro już jestem w watasze... Idę trochę pozwiedzać.
-Pokazać ci nasze tereny?-zaproponowała
-Taa... Jak chcesz możesz iść ze mną.-rzuciłam obojętnie
Podniosłam się, a Lynx zrobiła to samo. Pokazała mi ścieżkę przez las. Ruszyłam przed siebie, wadera poszła za mną. Szliśmy między drzewami, potem skręciliśmy na wodospad i ruszyliśmy w stronę jaskiń. Wadera co chwilę opowiadała mi co jest gdzie. Nic nadzwyczajnego, tereny jak tereny. Zatrzymałam się przy jednej z jaskiń i oparłam o skały.
Lynx spojrzała na mnie zdziwiona.
-Co jest?-spytała
-Hmm... Tyle to ja sama mogę sobie zobaczyć. Kilka drzew i jaskini to nic nadzwyczajnego.-rzuciłam
-Co masz na myśli?
-Macie może jakieś... Magiczne czy niezwykłe terytoria? W końcu to wataha magicznych wilków.
Wadera stanęła i zamyśliłam się nad pytaniem. Po chwili jednak usłyszałam odpowiedź:
-Mamy jedno niezwykłe miejsce...
-Super. Idziemy?-powiedziałam podnosząc się z miejsca.
<Lynx? Gdzie idziemy xd?>
-Pokazać ci nasze tereny?-zaproponowała
-Taa... Jak chcesz możesz iść ze mną.-rzuciłam obojętnie
Podniosłam się, a Lynx zrobiła to samo. Pokazała mi ścieżkę przez las. Ruszyłam przed siebie, wadera poszła za mną. Szliśmy między drzewami, potem skręciliśmy na wodospad i ruszyliśmy w stronę jaskiń. Wadera co chwilę opowiadała mi co jest gdzie. Nic nadzwyczajnego, tereny jak tereny. Zatrzymałam się przy jednej z jaskiń i oparłam o skały.
Lynx spojrzała na mnie zdziwiona.
-Co jest?-spytała
-Hmm... Tyle to ja sama mogę sobie zobaczyć. Kilka drzew i jaskini to nic nadzwyczajnego.-rzuciłam
-Co masz na myśli?
-Macie może jakieś... Magiczne czy niezwykłe terytoria? W końcu to wataha magicznych wilków.
Wadera stanęła i zamyśliłam się nad pytaniem. Po chwili jednak usłyszałam odpowiedź:
-Mamy jedno niezwykłe miejsce...
-Super. Idziemy?-powiedziałam podnosząc się z miejsca.
<Lynx? Gdzie idziemy xd?>
UWAGA!
UWAGA!
Zaszła zmiana w formularzach. Dodałam pola "Zdjęcie jaskini (URL)", "Talizman (URL" oraz "Zauroczenie". Proszę uzupełnić te pola i wysłać na mój howrse _olaxxys_ c:
Wasza Alpha
Lynx
wtorek, 28 lipca 2015
Od Lynx C.D. Gabrielle
Szybko zmieniłam się w smoka i doleciałam do niej.
- Najpierw przeszukaj okolice wodospadu. Mam swoje podejrzenia co do tego wszystkiego, udam się tam lądem jako jednorożec aby nie wzbudzać podejrzeń. Spadam. - I nie czekając na odpowiedź wylądiwałam na ziemi zmineniając postać. Po chwili Alikorn rozglądał się uważnie po lesie, cwałując. Byłam to oczywiście ja. Zobaczyłam ślady wilczych łap. Wadera, młoda ok. 4 lat, chyba z wrogiej watahy tuż obok. Nie miałam wątpliwości, co chciała wiedzieć. Dotarłam nad wodospad i udając że skubię trawę patrzyłam na wyłaniającą się z cienia wilczycę cienia. Szczupła o podejrzliwym wyrazie pyska, aktualnie mówiącym "Jestem najlepsza, oni są głupi, nawet pewnie nie wiedzą że tu jestem". Skinęłam kopytem na Gabrielle, która właśnie nadleciała, więc zamiast atakować jej smoczyca przycupnęła na górze wodospadu za krzakami. Szpieg właśnie mówiła słowa zaklęcie otwierającego wrota wodospadu. Było długie, miałyśmy czas.
-Miałaś rację - stwierdziała zduszonym głosem Gabrielle i obserwowała z niepokojem szpiega.
<Gabrielle? Wymyśl co ona chce zrobić :)>
- Najpierw przeszukaj okolice wodospadu. Mam swoje podejrzenia co do tego wszystkiego, udam się tam lądem jako jednorożec aby nie wzbudzać podejrzeń. Spadam. - I nie czekając na odpowiedź wylądiwałam na ziemi zmineniając postać. Po chwili Alikorn rozglądał się uważnie po lesie, cwałując. Byłam to oczywiście ja. Zobaczyłam ślady wilczych łap. Wadera, młoda ok. 4 lat, chyba z wrogiej watahy tuż obok. Nie miałam wątpliwości, co chciała wiedzieć. Dotarłam nad wodospad i udając że skubię trawę patrzyłam na wyłaniającą się z cienia wilczycę cienia. Szczupła o podejrzliwym wyrazie pyska, aktualnie mówiącym "Jestem najlepsza, oni są głupi, nawet pewnie nie wiedzą że tu jestem". Skinęłam kopytem na Gabrielle, która właśnie nadleciała, więc zamiast atakować jej smoczyca przycupnęła na górze wodospadu za krzakami. Szpieg właśnie mówiła słowa zaklęcie otwierającego wrota wodospadu. Było długie, miałyśmy czas.
-Miałaś rację - stwierdziała zduszonym głosem Gabrielle i obserwowała z niepokojem szpiega.
<Gabrielle? Wymyśl co ona chce zrobić :)>
Od Lynx C.D. Sleepy Hollow
Po tym pytaniu to ja uniosłam łapę z niezadowoleniem na pysku.Moje futro zapłonęło, jak zawsze, kiedy jestem niezadowolona i chcę pokazać jak bardzo.
-Cóż, nie odpowiem na to pytanie w wątku historycznym - powiedziałam. - Ach tak, i przepraszam że Ci zadymiam otoczenie. I zgasłam.
- Nie mów mi tylko, że jako "taki zwykły" wilk" nie mogę tego wiedzieć - wadera była równie niezadowolona jak ja. - Nie podskakuj mi, wiesz jak to się skończy. - skończyła.
-Nie, nie dlatego. - Ucięłam temat. Na pysku Sleepy -czyżby?- widziałam lekkie zawiedzenie, jakby oczekiwała innej odpowiedzi i możluwości ataku na mnie.
-To nie jest zabawne - stwierdziłam sucho. - Nie ma w tym twojej winy, że nie chcę tego poeiedzieć.
-Taaa. - Sarknęła. -A zmieniając temat...
<Sleepy?>
-Cóż, nie odpowiem na to pytanie w wątku historycznym - powiedziałam. - Ach tak, i przepraszam że Ci zadymiam otoczenie. I zgasłam.
- Nie mów mi tylko, że jako "taki zwykły" wilk" nie mogę tego wiedzieć - wadera była równie niezadowolona jak ja. - Nie podskakuj mi, wiesz jak to się skończy. - skończyła.
-Nie, nie dlatego. - Ucięłam temat. Na pysku Sleepy -czyżby?- widziałam lekkie zawiedzenie, jakby oczekiwała innej odpowiedzi i możluwości ataku na mnie.
-To nie jest zabawne - stwierdziłam sucho. - Nie ma w tym twojej winy, że nie chcę tego poeiedzieć.
-Taaa. - Sarknęła. -A zmieniając temat...
<Sleepy?>
Od Gabrielle C.D. Lynx
Nagle coś sobie przypomniałam.
-Przecież dałaś mi zmianę!-wrzasnęłam.
-Co?
-Mówiłam, że mam ważne wydarzenie i nie będzie mnie w nocy! Mówiłam, żebyś dała mi zmianę! A ty się zgodziłaś!
Wadera wyglądała na speszoną.
-No tak... ale musiałam biec, bo Isabella mówiła o jakimś sojuszu... zapomniałam.
Jęknęłam. Zgwizdałam. Rozgległ się ryk, tak że ptaki zaczęły wzlatywać z drzew. Ziemia się zatrzęsła, a z jaskini wyłonił się wielki smoczy pysk. Moonei wyłobiła swe długie cielsko z groty i spojrzała białymi oczami na Lynx. Zdębiała. Wskoczyłam na grzbiet smoka, a między jej zębami pojawiło się świetliste wędzidło, a ja chwyciłam wodze w łapy i poprawiłam kaptur. Poczułam jak smoczyca otwiera pysk, a kiełzno drży kiedy wydawała z siebie głuchy pomruk, nadal patrząc na alfę.
-Ty szukaj ba ziemi, a ja będę robić to z góry. Ona widzi inaczej niż my-klepnęłam smoka po szyi, po czym ściągnęłam mocno wodze-Hija!
Smok ryknął i wygiął długie cielko w trzech potężnych skokach aby po chwili znaleźć się w górze.
-Lynx?-
-Przecież dałaś mi zmianę!-wrzasnęłam.
-Co?
-Mówiłam, że mam ważne wydarzenie i nie będzie mnie w nocy! Mówiłam, żebyś dała mi zmianę! A ty się zgodziłaś!
Wadera wyglądała na speszoną.
-No tak... ale musiałam biec, bo Isabella mówiła o jakimś sojuszu... zapomniałam.
Jęknęłam. Zgwizdałam. Rozgległ się ryk, tak że ptaki zaczęły wzlatywać z drzew. Ziemia się zatrzęsła, a z jaskini wyłonił się wielki smoczy pysk. Moonei wyłobiła swe długie cielsko z groty i spojrzała białymi oczami na Lynx. Zdębiała. Wskoczyłam na grzbiet smoka, a między jej zębami pojawiło się świetliste wędzidło, a ja chwyciłam wodze w łapy i poprawiłam kaptur. Poczułam jak smoczyca otwiera pysk, a kiełzno drży kiedy wydawała z siebie głuchy pomruk, nadal patrząc na alfę.
-Ty szukaj ba ziemi, a ja będę robić to z góry. Ona widzi inaczej niż my-klepnęłam smoka po szyi, po czym ściągnęłam mocno wodze-Hija!
Smok ryknął i wygiął długie cielko w trzech potężnych skokach aby po chwili znaleźć się w górze.
-Lynx?-
Od Sleepy Hollow C. D. Lynx
Po tym pytaniu moje oczy zapłonęły gniewem. Rzuciłam się na waderę odpychając ją jednym ruchem. Dopiero gdy znalazła się na ziemi przypomniałam sobie o sojuszu. No tak...
Odsunęłam się od niej pozwalając jej wstać. Lynx stanęła na nogi i podniosła łapę chcąc użyć jakieś magii. No cóż, nie dziwiło mnie to, w końcu zerwałam zawieszenie broni.
-Czekaj...-zatrzymałam ją.-Wybacz, trochę słabo panuję nad gniewem.
Szczerze, słowo ,,wybacz'' ledwo przeszło mi przez gardło. No ale niech będzie, to w końcu moja wina. Wadera zaśmiała się.
-To dało się zauważyć od początku twojego przybycia tutaj. Ale niech będzie, rozumiem.-odpowiedziała
To również mnie zdenerwowało, ale postanowiłam zachować spokój. Wylecieć z watahy pięć sekund po dołączeniu do niej? Nie, to trochę za wcześnie nawet jak dla mnie. Oparłam się o pobliskie drzewo.
-Jak już pewnie przed chwilą zauważyłaś nie lubię gdy ktoś próbuje się dowiedzieć o mnie zbyt wiele. To co już zdążyłaś zobaczyć powinno ci wystarczyć.-warknęłam cicho wyjmując sztylet. Spokojnie, nie zamierzałam nikogo zabić. Wzięłam go w łapy i trochę się nim bawiłam.
-Może ty potrawisz coś o sobie powiedzieć?-spytałam Lynx przypatrującą się mi w mileczeniu.
<Lynx?>
Odsunęłam się od niej pozwalając jej wstać. Lynx stanęła na nogi i podniosła łapę chcąc użyć jakieś magii. No cóż, nie dziwiło mnie to, w końcu zerwałam zawieszenie broni.
-Czekaj...-zatrzymałam ją.-Wybacz, trochę słabo panuję nad gniewem.
Szczerze, słowo ,,wybacz'' ledwo przeszło mi przez gardło. No ale niech będzie, to w końcu moja wina. Wadera zaśmiała się.
-To dało się zauważyć od początku twojego przybycia tutaj. Ale niech będzie, rozumiem.-odpowiedziała
To również mnie zdenerwowało, ale postanowiłam zachować spokój. Wylecieć z watahy pięć sekund po dołączeniu do niej? Nie, to trochę za wcześnie nawet jak dla mnie. Oparłam się o pobliskie drzewo.
-Jak już pewnie przed chwilą zauważyłaś nie lubię gdy ktoś próbuje się dowiedzieć o mnie zbyt wiele. To co już zdążyłaś zobaczyć powinno ci wystarczyć.-warknęłam cicho wyjmując sztylet. Spokojnie, nie zamierzałam nikogo zabić. Wzięłam go w łapy i trochę się nim bawiłam.
-Może ty potrawisz coś o sobie powiedzieć?-spytałam Lynx przypatrującą się mi w mileczeniu.
<Lynx?>
Od Lynx C. D. Gabrielle
- Witaj, Gabrielle - przywitałam waderę.
- Cześć. - odpowiedziała. - Jaki jest powód twojej wizyty? - wyglądała jakby próbowała mnie przewiercić spojrzeniem na wylot.
-Tak więc... Słyszałaś o incydencie w pobliżu jaskini Alph? - spytałam.
-Nie, co się stało?
Westchnęłam.
- Ktoś z sąsiedniej watahy, w nocy, na twojej warcie przedarł się na nasz teren i szpieguje...
-Jak to możliwe?! - krzyknęła - Na mojej warcie?
Skinęłam łbem.
- Na to wygląda. Czas naprawić to co się stało, musisz mi pomóc znaleźć tego osobnika.
Gabrielle pokiwała powoli głową, zmrużyła oczy i powiedziała:
<Gabrielle?>
Od Gabrielle C. D. Lynx
Siedziałam w swojej jaskini na obrzeżach watahy. Podobało mi się mieszkanie na ,,odludziu". Niewiele wilków mi przeszkadzało, a nie wszystkie groty dałyby radę pomieścić dorosłego smoka, dwa pegazy i wilka, plus to wszystko co mam.
Dziś jednak było inaczej-pisałam coś na pergaminie, gdy nagle zobaczyłam, że Mon wygląda na zewnątrz.
,,Co jest?"
,,Ktoś idzie..."
Również wystawiłam głowę. W naszą stronę szła biała wilczyca. Nie rozpoznałam jej od razu, lecz gdy usłyszałam jej głos, który mnie wołał, coś zaczęło mi świtać.
<Lynx?>
Dziś jednak było inaczej-pisałam coś na pergaminie, gdy nagle zobaczyłam, że Mon wygląda na zewnątrz.
,,Co jest?"
,,Ktoś idzie..."
Również wystawiłam głowę. W naszą stronę szła biała wilczyca. Nie rozpoznałam jej od razu, lecz gdy usłyszałam jej głos, który mnie wołał, coś zaczęło mi świtać.
<Lynx?>
Od Gabrielle C. D. White Hawk
-Słońce wstaje nad ranem, a księżyc chowa swą twarz.
-Co?
-W moich stronach tak wygłaszaliśmy zgodę. Lepiej to brzmi niż zwykłe ,,tak", nieprawdaż?
-Nie wi...
-Choć, zaprowadzę cię-rzuciłam, przerywając mu. Ruszyłam do jaskini alf.
<Hawk?>
-Co?
-W moich stronach tak wygłaszaliśmy zgodę. Lepiej to brzmi niż zwykłe ,,tak", nieprawdaż?
-Nie wi...
-Choć, zaprowadzę cię-rzuciłam, przerywając mu. Ruszyłam do jaskini alf.
<Hawk?>
Od Gabrielle C. D. Shay
-Czy ja wiem?-zaśmiałam się. Mon spojrzała na mnie wrogim spojrzeniem. Poklepałam ją po nosie, a ona warknęła przyjacielsko i głęboko odetchnęła. W pomarańczowy ogień wstąpił inny, czarno-granatowy.
-Jakiej ona jest rasy?
-Smok Nocy. Wszyscy jesteśmy idealnie dobrani-uśmiechnęłam się.
<Shay?>
-Jakiej ona jest rasy?
-Smok Nocy. Wszyscy jesteśmy idealnie dobrani-uśmiechnęłam się.
<Shay?>
poniedziałek, 27 lipca 2015
Od Lynx C. D. Sleepy Hollow
- Przyjmiemy Cię z otwartymi ramionami. Morduj kogo chcesz, ale raczej nie z naszej watahy. Jeszcze jedno, nie mam wątpliwości co do podjętej decyzji. I wiem to na tyle dobrze, że... Darzę Cię pewnym stopniem zaufania. - powiedziałam.Sleepy była w siódmym niebie, o ile można tak powiedzieć o wilku takim jak ona.
- To jest... Niezłe. Ale jeszcze raz mówię - jeśli ktoś mi będzie podskakiwał, nie odpowiadam za siebie. - stwierdziła ze złowieszczymi ognikami w oczach. Pokiwałam głową i podeszłam do niej bliżej.
- Jeśli to nie stanowi problemu, opowiedz mi coś o sobie.
<Sleepy?>
- To jest... Niezłe. Ale jeszcze raz mówię - jeśli ktoś mi będzie podskakiwał, nie odpowiadam za siebie. - stwierdziła ze złowieszczymi ognikami w oczach. Pokiwałam głową i podeszłam do niej bliżej.
- Jeśli to nie stanowi problemu, opowiedz mi coś o sobie.
<Sleepy?>
Od Sleepy Hollow C. D. Lynx
-Eh...sama nie wierzę w to co teraz powiem.-zaczęłam
Lynx spojrzała na mnie zdziwiona. Wzięłam sztylet w łapę, a potem z całej siły cisnęłam go w ziemię.
-Zawieszenie broni. Bynajmniej do czasu, aż znowu nie zaczniesz mi podskakiwać.-rzuciłam
-Jasne.-odpowiedziała krótko
Zabrałam sztylet i szybkim ruchem schowałam go do mojej sakiewki. Może na razie nie będzie mi potrzebny. Chwilę siedziałyśmy w ciszy, po czym Lynx spytała:
-Jeśli chodzi o watahę... Miałabyś ochotę dołączyć? Poszukujemy nowych członków.
To pytanie mnie zdziwiło. Chciała kogoś takiego jak mnie w watasze? Zaśmiałem się w duchu. Nie wie w co się pakuje, w końcu jeśli tylko się zdenerwuję ilość wilków w watasze może się szybko zmniejszyć. Ale skoro była tego pewna...
-Jasne. O ile mnie przyjmiecie.-odpowiedziałam krótko
Przysiadłam na ziemi czekając na odpowiedź wadery.
<Lynx?>
Lynx spojrzała na mnie zdziwiona. Wzięłam sztylet w łapę, a potem z całej siły cisnęłam go w ziemię.
-Zawieszenie broni. Bynajmniej do czasu, aż znowu nie zaczniesz mi podskakiwać.-rzuciłam
-Jasne.-odpowiedziała krótko
Zabrałam sztylet i szybkim ruchem schowałam go do mojej sakiewki. Może na razie nie będzie mi potrzebny. Chwilę siedziałyśmy w ciszy, po czym Lynx spytała:
-Jeśli chodzi o watahę... Miałabyś ochotę dołączyć? Poszukujemy nowych członków.
To pytanie mnie zdziwiło. Chciała kogoś takiego jak mnie w watasze? Zaśmiałem się w duchu. Nie wie w co się pakuje, w końcu jeśli tylko się zdenerwuję ilość wilków w watasze może się szybko zmniejszyć. Ale skoro była tego pewna...
-Jasne. O ile mnie przyjmiecie.-odpowiedziałam krótko
Przysiadłam na ziemi czekając na odpowiedź wadery.
<Lynx?>
Od Lynx C. D. Sleepy Hollow
- Posłuchaj... Mam CI parę rzeczy do powiedzenia.
- No dobrze, słucham - burknęła niechętnie.
- Po pierwsze, gdybym chciała, mogłabym Cię zabić nie dotykając. Po prostu byś padła. Ale nie, tego nie zrobiłam. Dlaczego? Otóż to, zwyczajnie, zrobiłaś to, czego nikt raczej nie robił - zaimponowałaś mi, nie trzęsąc gatkami "bo jestem Alphą" ani "bo jestem za silna". Po prostu... Masz u mnie plus.
Sleepy Hollow wyglądała na zaskoczoną tym, że nie jestem na nią zła o to wszytko. To było szczere, więc posłałam jej spojrzenie, takie szczere, chcące .. Hmm... Zawieszenia broni.
- Też Ci bym chciała coś powiedzieć - chrząknęła Sleepy Hollow, jakoś tak luźniej. - ....
<Sleepy?>
- No dobrze, słucham - burknęła niechętnie.
- Po pierwsze, gdybym chciała, mogłabym Cię zabić nie dotykając. Po prostu byś padła. Ale nie, tego nie zrobiłam. Dlaczego? Otóż to, zwyczajnie, zrobiłaś to, czego nikt raczej nie robił - zaimponowałaś mi, nie trzęsąc gatkami "bo jestem Alphą" ani "bo jestem za silna". Po prostu... Masz u mnie plus.
Sleepy Hollow wyglądała na zaskoczoną tym, że nie jestem na nią zła o to wszytko. To było szczere, więc posłałam jej spojrzenie, takie szczere, chcące .. Hmm... Zawieszenia broni.
- Też Ci bym chciała coś powiedzieć - chrząknęła Sleepy Hollow, jakoś tak luźniej. - ....
<Sleepy?>
Od Sleepy Hollow C. D. Lynx
Lynx wzleciała do góry. Ja zaśmiałam sie cicho, po czym wzięłam sztylet w usta. Mocą zmiennokształtoności zmieniła się w orła. Ze sztyletem w pysku wzleciałam do góry. Usiadłam na najbliżej gałęzi drzewa tak by być na wysokości tej pyskatej wilczycy i zmieniłam się z powrotem w wilka. Spojrzałam na waderę ze zirytowaniem
-Lynx...Czy ja ci tam było, mogłabym cię zabić jednym ruchem łapy. Jednak w tym tygodniu mam już trochę za dużo zabójstw na koncie. Po prostu usuń się z tych terenów, a ja sobie tu trochę pomieszakam i więcej się nie spotkamy.-mówiłam
Lynx popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
-Nie odejdę stąd. Mam tutaj watahę. Mówiłam ci już o niej-Watahę Jasnego Świtu.-odpowiedziała
Ehh... O tym zapomniałam. Ale to nie moja wina że nie mam ochoty zapamiętywać słów moich dotychczasowych wrogów-a ta wadera byłąby świetnym kolejnym kandydatem.
Westchnęłam, po czym ponownie zmieniłam się w ptaka. Zleciałam w dół i wylądowałam na trawie.
-No cóż... Świat jest duży. Ja odchodzę i mam szczerą nadzieję że sie już nigdy nie spotkamy.-rzuciłam z zamiarem wyruszenia na kolejną wyprawę.
Lynx zleciała na ziemię i krzyknęła za mną:
-Zaczekaj!.
<Lynx?>
-Lynx...Czy ja ci tam było, mogłabym cię zabić jednym ruchem łapy. Jednak w tym tygodniu mam już trochę za dużo zabójstw na koncie. Po prostu usuń się z tych terenów, a ja sobie tu trochę pomieszakam i więcej się nie spotkamy.-mówiłam
Lynx popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
-Nie odejdę stąd. Mam tutaj watahę. Mówiłam ci już o niej-Watahę Jasnego Świtu.-odpowiedziała
Ehh... O tym zapomniałam. Ale to nie moja wina że nie mam ochoty zapamiętywać słów moich dotychczasowych wrogów-a ta wadera byłąby świetnym kolejnym kandydatem.
Westchnęłam, po czym ponownie zmieniłam się w ptaka. Zleciałam w dół i wylądowałam na trawie.
-No cóż... Świat jest duży. Ja odchodzę i mam szczerą nadzieję że sie już nigdy nie spotkamy.-rzuciłam z zamiarem wyruszenia na kolejną wyprawę.
Lynx zleciała na ziemię i krzyknęła za mną:
-Zaczekaj!.
<Lynx?>
Od Lynx C. D. Sleepy Hollow
Zregenerowałam ranę na pysku. Wadera po oczyszczeniu sztyletu popatrzyła na mnie z ledwo widocznym zdziwieniem.
- Z jakiej racji to Ci się zagoiło, księżniczko? - warknęła drwiąco.
- Z nijakiej. To się umie, Sleepy Hollow. - Wyszczerzyłam się.
- SKĄD ZNASZ MOJE IMIĘ?! - Ryknęła rzucając się na mnie. Tym razem to ja ją przygwoździłam to ziemi.
- Bo mam w tym swój interes. - Wycedziłam. Pozwoliłam jej wstać i odepchnęłam ją. - Zrozum, że nie wszystko da się osiągnąć przemocą ani zrobić w realnym świecie. Magia, kochana, magia. - odwróciłam się od niej i uniosłam się do góry na skrzydłach, by ją widzieć.
<Sleepy?>
- Z jakiej racji to Ci się zagoiło, księżniczko? - warknęła drwiąco.
- Z nijakiej. To się umie, Sleepy Hollow. - Wyszczerzyłam się.
- SKĄD ZNASZ MOJE IMIĘ?! - Ryknęła rzucając się na mnie. Tym razem to ja ją przygwoździłam to ziemi.
- Bo mam w tym swój interes. - Wycedziłam. Pozwoliłam jej wstać i odepchnęłam ją. - Zrozum, że nie wszystko da się osiągnąć przemocą ani zrobić w realnym świecie. Magia, kochana, magia. - odwróciłam się od niej i uniosłam się do góry na skrzydłach, by ją widzieć.
<Sleepy?>
Od Sleepy Hollow C. D. Lynx
Spojrzałam na nią wzrokiem pełnym gniewu i nienawiści. Uśmiechnęłam się odsłaniając moje nienaturalnie długie kły.
-Chcesz walczyć szczeniaku?-spytałam
-Nie jestem szczeniakiem! Jestem starsza od ciebie.-odpowidziała
Zaśmiałam się ironicznie.
-W to nie wątpie. Ale charakterem nadal jesteś jak mały szczeniak. Niektórych po prostu się nie prowokuje. Zaraz zobaczysz dlaczego.-mówiłam
-Nie boję się ciebie.-odparła pewnie
Na moją twarz wstąpił uśmiech jak u psychopaty.
-Jeszcze nie widziałaś tego czego powinnaś się bać.-zaśmiałam się
Rzuciłam się na nią w gniewnym szale. Trochę się szarpałyśmy, a po chwili Lynx upadła na trawę. Stanęłam nad nią przygniotając łapami do ziemi. Kątem oka spojrzałam na mój sztylet. To była odpowiednia okazja. Wadera cały czas się szarpała. Warknęłam do niej, po czym wzięłam w łapę sztylet. Jednym płynnym ruchem przeciągnęłam ostrze pod okiem wadery tworząc piękną, krwawą ranę. Lynx jęknęła z bólu, a jej śnieżnobiałe futro na twarzy zaczęła zalewać krew. Zaśmiałam się, a po chwili zeszłam z niej dając jej trochę swobody ruchu. Ona podniosła się zakrywając łapą ranę z której cały czas kapała krew.
-Tym razem cię nie zabiję...Ale jeśli jeszcze raz mi podskoczysz, będę bez litości.-warknęłam
-Jak śmiesz! Ja jestem Alfą.-widziałam gniew w jej oczach
-A mnie to nie obchodzi.-rzuciłam, po czym odwróciłam się w kierunku rzeki. Trzeba było umyć sztylet po brudnej robocie...
<Lynx?>
-Chcesz walczyć szczeniaku?-spytałam
-Nie jestem szczeniakiem! Jestem starsza od ciebie.-odpowidziała
Zaśmiałam się ironicznie.
-W to nie wątpie. Ale charakterem nadal jesteś jak mały szczeniak. Niektórych po prostu się nie prowokuje. Zaraz zobaczysz dlaczego.-mówiłam
-Nie boję się ciebie.-odparła pewnie
Na moją twarz wstąpił uśmiech jak u psychopaty.
-Jeszcze nie widziałaś tego czego powinnaś się bać.-zaśmiałam się
Rzuciłam się na nią w gniewnym szale. Trochę się szarpałyśmy, a po chwili Lynx upadła na trawę. Stanęłam nad nią przygniotając łapami do ziemi. Kątem oka spojrzałam na mój sztylet. To była odpowiednia okazja. Wadera cały czas się szarpała. Warknęłam do niej, po czym wzięłam w łapę sztylet. Jednym płynnym ruchem przeciągnęłam ostrze pod okiem wadery tworząc piękną, krwawą ranę. Lynx jęknęła z bólu, a jej śnieżnobiałe futro na twarzy zaczęła zalewać krew. Zaśmiałam się, a po chwili zeszłam z niej dając jej trochę swobody ruchu. Ona podniosła się zakrywając łapą ranę z której cały czas kapała krew.
-Tym razem cię nie zabiję...Ale jeśli jeszcze raz mi podskoczysz, będę bez litości.-warknęłam
-Jak śmiesz! Ja jestem Alfą.-widziałam gniew w jej oczach
-A mnie to nie obchodzi.-rzuciłam, po czym odwróciłam się w kierunku rzeki. Trzeba było umyć sztylet po brudnej robocie...
<Lynx?>
niedziela, 26 lipca 2015
Od Lynx C. D. Sleepy Hollow
Odsunęłam telepatycznie sztylet od mojego gardła, co wywołało niezadowolenie wadery. Zepchnęłam ją z siebie i popatrzyłam z niezadowoleniem.
- Nic a nic Cię nie powinno interesować to, kim jestem. - Oświadczyłam. - Lepiej powiedz kim TY jesteś.
- Hmm... Powiedzmy, że Ci nie powiem. I co wtedy mi zrobisz? - Uśmiechnęła się złośliwie.
- I tak się dowiem. - wzruszyłam ramionami. Wadera nie zareagowała na to.
- KIM JESTEŚ?! - Warknęła. W samą porę odbiłam sztylet i ogólnie waderę która znów zamierzała mnie przewrócić.
-Rozumiem, że to co powiedziałam nie brzmiało normalnie. - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu - Jestem Alphą Watahy znajdującej się na tych terenach. Watahy Jasnego Świtu.
- Ach tak? - Sarknęła wilczyca.
<Sleepy? Chwilowo się bijemy xD>
- Nic a nic Cię nie powinno interesować to, kim jestem. - Oświadczyłam. - Lepiej powiedz kim TY jesteś.
- Hmm... Powiedzmy, że Ci nie powiem. I co wtedy mi zrobisz? - Uśmiechnęła się złośliwie.
- I tak się dowiem. - wzruszyłam ramionami. Wadera nie zareagowała na to.
- KIM JESTEŚ?! - Warknęła. W samą porę odbiłam sztylet i ogólnie waderę która znów zamierzała mnie przewrócić.
-Rozumiem, że to co powiedziałam nie brzmiało normalnie. - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu - Jestem Alphą Watahy znajdującej się na tych terenach. Watahy Jasnego Świtu.
- Ach tak? - Sarknęła wilczyca.
<Sleepy? Chwilowo się bijemy xD>
Od Sleepy Hollow
Księżyc świecił wysoko na niebie. Szłam wolno ścieżką przy rzece. Nie miałam zbyt wiele ochoty na bieganie. Znowu zostałam wyrzucona z watahy. Ale to przecież nie była moja wina. To on mnie przecież sprowokował, więc nie widziałam nic złego w torturowaniu go, połamaniu mu kości i rozcięciu twarzy. Co z tego że go zabiłam? Spojrzałam na zakrwawiony sztylet przy moim boku. Stary towarzysz. Nie jeden zginął właśnie z tego ostrza. Zaśmiałam się cicho. Tak czy inaczej, niczego nie żałuję. Nawet straty watahy. I tak znajdę kolejną, i tak mnie z niej wyrzucą. Moje przemyślenia przerwał dziwny hałas. Przyłożyłam nos do ziemi. Wilki. Gdzieś na tych terenach. Nie miałam zbyt wiele czasu żeby dalej pomyśleć, bo coś wyskoczyło wprost przedemnie. Tak, to był wilk. Wyjęłam sztylet ociekający krwią i spojrzałam na niego wzrokiem pełnym gniewu i nienawiści. Nieznajomy spojrzał na mnie. Coś tam zaczął nawet gadać, ale nie pozwoliłam mu dokończyć. Skoczyłam na niego przygniatając do ziemi. Sztylet wylądował mu przy gardle.
-Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?-warknęłam.
<Ktoś? Alfy?>
-Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?-warknęłam.
<Ktoś? Alfy?>
Od White Hawk C. D. Rosa
Spacerowałem po lesie, kiedy nagle natknąłem się na leżące waderę. Była nieprzytomna, wyglądało to tak, jakby ktoś ją zaatakował. Podszedłem do niej. Oddychała, a jej serce biło normalnie. Wyjąłem z mojej sakiewki lecznicze zioła. Przyłożyłem jej je do twarzy, tak żeby poczuła ich zapach. Po chwili zaczęła otwierać oczy.
-Witaj Śpiąca Królewno.-powiedziałem do niej.
Mimo wszystko nie mogłem się oprzeć rzucaniu sarkastycznych uwag. To było częścią mnie.
-Kim ty jesteś?-spytała słabym głosem
-White Hawk. Z Watahy Jasnego Świtu. Miałem przyjemność uratować ci życie.-zaśmiałem się.
Wadera spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
-Mogę znać twoje imię królewno?-spytałem
-Jestem Rosa.-rzuciła podnosząc się z ziemi i wytrzepując piasek z futra.
-Co ci się stało? Ktoś cię zaatakował?
-Pamiętam tylko jakiegoś smoka. Ale to wszystko jak przez mgłę.-powiedziała
Kiwnąłem głową na znak, że rozumiem. Siedzieliśmy chwilę w ciszy, a po chwili Rosa się odezwała:
<Rosa?>
-Witaj Śpiąca Królewno.-powiedziałem do niej.
Mimo wszystko nie mogłem się oprzeć rzucaniu sarkastycznych uwag. To było częścią mnie.
-Kim ty jesteś?-spytała słabym głosem
-White Hawk. Z Watahy Jasnego Świtu. Miałem przyjemność uratować ci życie.-zaśmiałem się.
Wadera spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
-Mogę znać twoje imię królewno?-spytałem
-Jestem Rosa.-rzuciła podnosząc się z ziemi i wytrzepując piasek z futra.
-Co ci się stało? Ktoś cię zaatakował?
-Pamiętam tylko jakiegoś smoka. Ale to wszystko jak przez mgłę.-powiedziała
Kiwnąłem głową na znak, że rozumiem. Siedzieliśmy chwilę w ciszy, a po chwili Rosa się odezwała:
<Rosa?>