Od dawna jestem skazany na samotną wędrówkę. Szukałem watahy w której mógłbym zamieszkać. Największy ból sprawiało nie poczucie samotności lecz fakt że kiedy tylko się zbliżyłem do jakiejś watahy od razu mnie przepędzano. A powodem tego był mój nietypowy wygląd. Nikt nie mógł zaakceptować tego jak wyglądam. Tak jakby to była moja wina. Czy naprawdę ten świat musi być taki okrutny?
Zmęczony wędrówką rozprostowałem skrzydła i wzleciałem ponad drzewa. Leciałem powoli i spokojnie. Tylko lot sprawiał mi prawdziwą przyjemność. Uradowany patrzyłem jak małe ptaki uciekają przedemną w popłochu. W tym momęcie naprawdę poczułem że żyję. Wzleciałem wyżej i odprężyłem się. Zamknąłem oczy pozwalając by wiatr mnie niósł, tylko od czasu do czasu machnąłem skrzydłami. Zacząłem rozmyślać nad moją obecną sytuacją. Co mógłbym zrobić by inni wreszcie zaakceptowali mnie takim jaki jestem? Świata niestety nie zmienię. Pozostało mi już tylko jedno - poszukać innych odmieńców takich jak ja.
Nagle z rozmyśleń wyrwał mnie krzyk kruka. Otworzyłem oczy i zobaczyłem że wokół mnie lecą cztery ptaki o czarnych jak noc piórach. Uśmiechnąłem się pod nosem. Jak dotąd tylko te ptaki mi towarzyszyły. Zacząłem robić najróżniejsze manewry i akrobacje, a ptaki od razu je powtarzały. W końcu zanurkowałem w dół, a lot wyrównałem tuż nad drzewami. Kruki zrobiły to samo. Wkrótce wniknąłem w las lecąc między drzewami. Od czasu do czasu odpychałem się łapami od gałęzi. Ptaki cały czas leciały za mną. Na końcu lasu było olbrzymie jezioro. Bez namysłu wskoczyłem do wody. Mogłem pływać pod powierzchnią lie tylko chciałem ponieważ umiem oddychać pod wodą. Zawsze zadziwiała mnie ta umiejętność. Zważywszy na to że jestem wilkiem powietrza było to nienaturalne.
Po chwili wyszedłem na brzeg i zdziwiłem się widokiem czekających na mnie kruków. Kiedy tylko mnie zobaczyły krzyknęły radośnie. Stałem nieruchomo jak słup soli, a one cały czas się zbliżały. W końcu jeden przeleciał mi nad głową i wylądował na grzbiecie. Nie wiedziałem co o tym myśleć. W końcu wszystkie cztery kruki wylądowały mi na grzbiecie i zakrakały radośnie. Zaśmiałem się patrząc jak skaczą mi po grzbiecie i skrzydłach.
Nagle coś się poruszyło w krzakach. Ptaki sykneły w tamtą stronę. Zza krzaków niespodziewanie wyszła wadera.
< Wadero? Dokończysz? =3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz