~ Isabella
sobota, 19 września 2015
Zamykam
Wataha zamknięta... Na zawsze - ogłosiłam, po czym odeszłam już na zawsze. Może kiedyś się spotkamy w innej wataszce, może kiedyś... kto wiem, ale na razie żegnam i z bólu w sercu zamykam wathę...
piątek, 18 września 2015
Lonely Light in the Darkness
Jeśli wejdziesz do mej jaskini
Nie zastaniesz tam nic
Tylko popiół ze starych, spalonych drzewin
I wspomnienia
~Gabrielle
Nie zastaniesz tam nic
Tylko popiół ze starych, spalonych drzewin
I wspomnienia
~Gabrielle
piątek, 11 września 2015
Witam
Witam,
Chciałabym ogłosić, że zawieszam watahę na czas nieokreślony. Druga Alpha kłóciła się z jednym członkiem, przez co ten odszedł. Muszę powiedzieć, że ten miał rację z tymi kropkami.
Ale nie martwicie się, aby nie nudzić się, możecie dołączyć do tej nowej watahy :
wataha-bialej-nocy.blogspot.com
To tyle,
Wasza Isabella
Chciałabym ogłosić, że zawieszam watahę na czas nieokreślony. Druga Alpha kłóciła się z jednym członkiem, przez co ten odszedł. Muszę powiedzieć, że ten miał rację z tymi kropkami.
Ale nie martwicie się, aby nie nudzić się, możecie dołączyć do tej nowej watahy :
wataha-bialej-nocy.blogspot.com
To tyle,
Wasza Isabella
niedziela, 6 września 2015
Przypomnienie
Uwaga!
Chciałam przypomnieć o obowiązku pisania opowiadań na co najmniej 100 słów.
Pozdrawiam
Lynx
Od White Hawk, Cd. Gabrielle
-Witam cię, Gabrielle.-rzuciłem wchodząc do jaskini
-Kim ty jesteś?-spytała zdziwiona
-Ja jestem White Hawk. Znamy się, kiedyś miałem już tę przyjemność z tobą rozmawiać.-mruknąłem
-Ah, to ty. W każdym razie, co cię tu sprowadza w środku nocy?-mruknęła obojetnie głaszcząc grzywę pegaza.
-Miałem ochotę wybrać się na nocny spacer...-zacząłem
-Do mojej jaskini?-prychnęła przerywając mi wpół zdania
-Niekoniecznie. Chociaż to również ładne miejsce, z równie piękną lokatorką
-Daruj sobie.-syknęła.
-Spokojnie, spokojnie. Wracając, szukam towarzystwa do nocnego spaceru.-wyjaśniłem
-Tu go nie znajdziesz.
-Poważnie? Myślałem, że Czujka Nocna nie ma nic przeciwko takim wyprawom-rzuciłem
-Zależy z kim.-mruknęła
-Z pewnym basiorem, który ci to właśnie proponuje.-rzuciłem ironicznie
-Gdzie chciałbyś iść?
-Nie znasz tego miejsca, nawet Alfy nie wiedzą nic o jego istnieniu. Odkryłem je dziś podczas spaceru.-wyjaśniłem
Gabrielle chyba zaciekiwyły moje słowa, po ironiczny uśmiech zszedł z jej twarzy.
-Mów dalej.
-To jest komnata, coś na kształt piwnicy w Bibliotece Osi Liona. Jestem pewien, że kryją się tam niezwykłe rzeczy, dlatego zapraszam na wycieczkę. Zgadzasz się, czy może mam poprosić o towarzyszenie mi twojego smoka?-zaśmiałem się
<Gabrielle?
-Kim ty jesteś?-spytała zdziwiona
-Ja jestem White Hawk. Znamy się, kiedyś miałem już tę przyjemność z tobą rozmawiać.-mruknąłem
-Ah, to ty. W każdym razie, co cię tu sprowadza w środku nocy?-mruknęła obojetnie głaszcząc grzywę pegaza.
-Miałem ochotę wybrać się na nocny spacer...-zacząłem
-Do mojej jaskini?-prychnęła przerywając mi wpół zdania
-Niekoniecznie. Chociaż to również ładne miejsce, z równie piękną lokatorką
-Daruj sobie.-syknęła.
-Spokojnie, spokojnie. Wracając, szukam towarzystwa do nocnego spaceru.-wyjaśniłem
-Tu go nie znajdziesz.
-Poważnie? Myślałem, że Czujka Nocna nie ma nic przeciwko takim wyprawom-rzuciłem
-Zależy z kim.-mruknęła
-Z pewnym basiorem, który ci to właśnie proponuje.-rzuciłem ironicznie
-Gdzie chciałbyś iść?
-Nie znasz tego miejsca, nawet Alfy nie wiedzą nic o jego istnieniu. Odkryłem je dziś podczas spaceru.-wyjaśniłem
Gabrielle chyba zaciekiwyły moje słowa, po ironiczny uśmiech zszedł z jej twarzy.
-Mów dalej.
-To jest komnata, coś na kształt piwnicy w Bibliotece Osi Liona. Jestem pewien, że kryją się tam niezwykłe rzeczy, dlatego zapraszam na wycieczkę. Zgadzasz się, czy może mam poprosić o towarzyszenie mi twojego smoka?-zaśmiałem się
<Gabrielle?
sobota, 5 września 2015
Od White Hawk Cd. Isabella
-Wstawaj śpiąca królewno.-rzuciłem
Isabella powoli otworzyła oczy i ziewnęła.
-Co się dzieje?-spytała
-Już ranek. Przespałaś całą noc, a szkoda, bo było naprawdę ładnie.-mruknąłem zasypując piaskiem resztki ogniska
-Noc jest od tego żeby spać...-zaśmiała się
-Być może. Ale w nocy jest zawsze piękniej.-odpowiedziałem
-W takim razie co mnie ominęło?-wadera podniosła się z miejsca i stanęła na cztery łapy
-W sumie dużo, a jednocześnie niewiele.-zaśmiałem się
Moja towarzyszka chyba nie miała ochoty na zagadki, więc przestałem się śmiać i wróciłem do poważniejszego tonu.
-To ten... Idziemy na śniadanie, a potem w góry?-mruknąłem
-Chyba tak.-zgodziła się
Wziąłem w łapę pierścieni i wrzuciłem go do kołczanu. Wyjaśniłem, że to po to, żeby nie zgubił się w trakcie spaceru. Ona przytaknęła głową trochę jakby było jej to wszystko jedno, ale ja jednak byłem przejęty. Mimo nieprzespanej nocy, myśl o spotkaniu bogini w górach nakręcała mnie bardziej niż cokolwiek innego. Swoją energię postanowiłem rozładować trochę na polowaniu, dlatego gdy tylko skręciliśmy do lasu rzuciłem się biegiem między drzewa.
-Dalej, spróbuj mnie dogonić!-zaśmiałem się
Ona podchwyciła zabawę i rzuciła się za mną. Jako, że nie chciałem wystraszyć potencjalnej zwierzyny, kładłem łapy miękko omijając suche gałęzie i liście, a moją towarzyszkę instruowałem, żeby robiła to samo. Po chwili udało mi się upatrzyć stado rogaczy, posłałem strzałę w kierunku jednej łani, która padła martwa na ziemię. Potem, kiedy stado rzuciło się w pogoń zrobiło się trudniej, ale i tak udało mi się ustrzelić młodego byka. Odstąpiłem Isabelli większą zdobycz, a sam zabrałem się za jedzenie swojej części. Po chwili na trawie zostały już tylko kości. Wytarłem krew z pyska i spojrzałem na waderę:
-Idziemy w góry?
-Idziemy.-zgodziła się
-Wiesz może którędy iść?-spytałem
Isabella zmieszała się nieco.
-Właściwie to nie.-powiedziała cicho
-Nie szkodzi. Mam sposób.-mruknąłem
Obszedłem trochę leśną polanę, na której się zatrzymaliśmy. Patrzyłem na drzewa dość krytycznym wzrokiem, aż w końcu znalazłem dużych rozmiarów dąb z rozrastającymi się gałęziami. Szybkim susem skoczyłem na jedną, a potem przechodziłem na coraz większą wysokość. W końcu, gdy byłem prawie na szczycie spojrzałem przed siebie. Daleko stąd, na horyzoncie malowały się niewyraźnie wysokie góry z ostrymi szczytami. Spowite były mgłą, co jeszcze bardziej utrudniało mi widoczność, ale i tak byłem pewny, że to o nie chodziło alfie. Pewny swego skoczyłem w dół i wylądowałem przed waderą. Ona była zdziwiona moim nagłym pojawieniem się, więc odskoczyła trochę do tyłu.
-Żyjesz?-spytała zdziwiona
-A czemu by nie? Ja... mam dużą wytrzymałość, mogę skakać z dużych wysokości i lądować na czterech łapach.-powiedziałem
-Jak kot. A powiedz mi mruczku, którędy teraz mamy iść.-Isabella podłapała mój dobry humor i również zaczęła żartować
-To będzie tam, na zachód.-wyjaśniłem
-A więc ruszamy.-powiedziała
Ruszyliśmy wolnym marszem, obaj nakręceni na wspaniałą przygodę. Kiedy wyszliśmy z lasu i skierowaliśmy na zarośnięty szlak prowadzący w góry postanowiłem jakoś przerwać milczenie towarzyszące nam od początku drogi.
-Może opowiesz mi coś o sobie?-zaproponowałem
-Czemu cię to ciekawi?-zdziwiła się
-No wiesz... będziemy iść jeszcze co najmniej parę godzin, więc chciałem jakoś przerwać milczenie. Poza tym trochę się już znamy, a ja nadal nie wiem o tobie nic.-mruknąłem
<Isabella?>
Isabella powoli otworzyła oczy i ziewnęła.
-Co się dzieje?-spytała
-Już ranek. Przespałaś całą noc, a szkoda, bo było naprawdę ładnie.-mruknąłem zasypując piaskiem resztki ogniska
-Noc jest od tego żeby spać...-zaśmiała się
-Być może. Ale w nocy jest zawsze piękniej.-odpowiedziałem
-W takim razie co mnie ominęło?-wadera podniosła się z miejsca i stanęła na cztery łapy
-W sumie dużo, a jednocześnie niewiele.-zaśmiałem się
Moja towarzyszka chyba nie miała ochoty na zagadki, więc przestałem się śmiać i wróciłem do poważniejszego tonu.
-To ten... Idziemy na śniadanie, a potem w góry?-mruknąłem
-Chyba tak.-zgodziła się
Wziąłem w łapę pierścieni i wrzuciłem go do kołczanu. Wyjaśniłem, że to po to, żeby nie zgubił się w trakcie spaceru. Ona przytaknęła głową trochę jakby było jej to wszystko jedno, ale ja jednak byłem przejęty. Mimo nieprzespanej nocy, myśl o spotkaniu bogini w górach nakręcała mnie bardziej niż cokolwiek innego. Swoją energię postanowiłem rozładować trochę na polowaniu, dlatego gdy tylko skręciliśmy do lasu rzuciłem się biegiem między drzewa.
-Dalej, spróbuj mnie dogonić!-zaśmiałem się
Ona podchwyciła zabawę i rzuciła się za mną. Jako, że nie chciałem wystraszyć potencjalnej zwierzyny, kładłem łapy miękko omijając suche gałęzie i liście, a moją towarzyszkę instruowałem, żeby robiła to samo. Po chwili udało mi się upatrzyć stado rogaczy, posłałem strzałę w kierunku jednej łani, która padła martwa na ziemię. Potem, kiedy stado rzuciło się w pogoń zrobiło się trudniej, ale i tak udało mi się ustrzelić młodego byka. Odstąpiłem Isabelli większą zdobycz, a sam zabrałem się za jedzenie swojej części. Po chwili na trawie zostały już tylko kości. Wytarłem krew z pyska i spojrzałem na waderę:
-Idziemy w góry?
-Idziemy.-zgodziła się
-Wiesz może którędy iść?-spytałem
Isabella zmieszała się nieco.
-Właściwie to nie.-powiedziała cicho
-Nie szkodzi. Mam sposób.-mruknąłem
Obszedłem trochę leśną polanę, na której się zatrzymaliśmy. Patrzyłem na drzewa dość krytycznym wzrokiem, aż w końcu znalazłem dużych rozmiarów dąb z rozrastającymi się gałęziami. Szybkim susem skoczyłem na jedną, a potem przechodziłem na coraz większą wysokość. W końcu, gdy byłem prawie na szczycie spojrzałem przed siebie. Daleko stąd, na horyzoncie malowały się niewyraźnie wysokie góry z ostrymi szczytami. Spowite były mgłą, co jeszcze bardziej utrudniało mi widoczność, ale i tak byłem pewny, że to o nie chodziło alfie. Pewny swego skoczyłem w dół i wylądowałem przed waderą. Ona była zdziwiona moim nagłym pojawieniem się, więc odskoczyła trochę do tyłu.
-Żyjesz?-spytała zdziwiona
-A czemu by nie? Ja... mam dużą wytrzymałość, mogę skakać z dużych wysokości i lądować na czterech łapach.-powiedziałem
-Jak kot. A powiedz mi mruczku, którędy teraz mamy iść.-Isabella podłapała mój dobry humor i również zaczęła żartować
-To będzie tam, na zachód.-wyjaśniłem
-A więc ruszamy.-powiedziała
Ruszyliśmy wolnym marszem, obaj nakręceni na wspaniałą przygodę. Kiedy wyszliśmy z lasu i skierowaliśmy na zarośnięty szlak prowadzący w góry postanowiłem jakoś przerwać milczenie towarzyszące nam od początku drogi.
-Może opowiesz mi coś o sobie?-zaproponowałem
-Czemu cię to ciekawi?-zdziwiła się
-No wiesz... będziemy iść jeszcze co najmniej parę godzin, więc chciałem jakoś przerwać milczenie. Poza tym trochę się już znamy, a ja nadal nie wiem o tobie nic.-mruknąłem
<Isabella?>
piątek, 4 września 2015
Od Isabelli Cd. Rivera
- No wiesz... Znamy się tylko kilka dni.
- Rozumiem. - powiedział z rezygnacją
Przez chwilę była cisza. To chwili przerwałą ją i powiedziałam:
- Muszę coś sprawdzić w jaskini. Idziesz ze mną?
- Chętnie. - Riv uśmiechnął się
W trakcie drogi nie znalazła się najmniejsza chwila ciszy. Raz ja, a raz basior opowiadaliśmy sobie.
- Jesteśmy na miejscu. - wzkazałam łapą swoją jaskinię
Powolnym krokiem weszliśmy do jaskini...
<River?>
(Isabella: Opowiadanie ma za mało słów)
- Rozumiem. - powiedział z rezygnacją
Przez chwilę była cisza. To chwili przerwałą ją i powiedziałam:
- Muszę coś sprawdzić w jaskini. Idziesz ze mną?
- Chętnie. - Riv uśmiechnął się
W trakcie drogi nie znalazła się najmniejsza chwila ciszy. Raz ja, a raz basior opowiadaliśmy sobie.
- Jesteśmy na miejscu. - wzkazałam łapą swoją jaskinię
Powolnym krokiem weszliśmy do jaskini...
<River?>
(Isabella: Opowiadanie ma za mało słów)
Od Isabelli Cd. White Hawk
Rozpaliliśmy ognisko i siedliśmy przy nim, aby się ogrzać. Zamyśliłam się wpatrując się w gwiazdy.
- Ale pięknie... - wyszeptałam
White Hawk przysuną się do mnie i po kolej wskazywał gwiazdy.
- Widzisz tamtą?
- Tak.. - odpowiedziała
- To gwiazda polarna, wskazuje kierunek.
Było to ciekawe, ale w myślach krążyła mi tylko jedna myśl - sen.
- Jestem zmęczona. Pójdę spać.
- Oki. - Hawk odsuną się
Ja wygodnie położyłam się i po chwili usnęłam.
Rano obudził mnie Hawk.
<White Hawk? >
(Isabella, za mało słów)
- Ale pięknie... - wyszeptałam
White Hawk przysuną się do mnie i po kolej wskazywał gwiazdy.
- Widzisz tamtą?
- Tak.. - odpowiedziała
- To gwiazda polarna, wskazuje kierunek.
Było to ciekawe, ale w myślach krążyła mi tylko jedna myśl - sen.
- Jestem zmęczona. Pójdę spać.
- Oki. - Hawk odsuną się
Ja wygodnie położyłam się i po chwili usnęłam.
Rano obudził mnie Hawk.
<White Hawk? >
(Isabella, za mało słów)
Od Rivera Cd. Isabelli
Uwaga: Ten post zawiera za mało słów oraz nie zawiera kropek w niektórych miejscach!
Adminka
Jak dotarliśmy, to Isabella powiedziała:
- To jest to jezioro.
- Piękne. Może coś zjemy? - zapytałem
- To dobry pomysł.
Upolowaliśmy 2 sarny i zjedliśmy je przy jeziorze. Potem popływaliśmy sobie, a jak wyszliśmy spytałem:
- Isabello, czy jesteśmy przyjaciółmi?
<Isabella?>
wtorek, 1 września 2015
Od Lynx C.D. Isabelli
Idąc przez krzaki usłyszałam gniewne głosy Sleepy i Żelki. Rozległ się cichy huk i po chwili Isabella wkroczyła dumnym krokiem na polanę. W tym momencie ja wyskoczyłam z krzaków i usłyszałam pewne:
- Hej.
-Cześć - odpowiedziałam brązowej waderze z kolorowymi piórkami sterczącymi z futra. Sama miałam podobne, ale białe. No i indiański malunek na oku.
-Może coś upolujemy? - spytała.
Wyplułam kilka kostek i pokazałam je siostrze.
-Niet. Jestem nażarta po pachy. - Isabella zmierzyła mnie wzrokiem po czym zrezygnowała.
-No okay. Może coś innego?
-Kiedy ostatnio byłaś przy Drzewie Mądrości? To dość ważne, aby tam łazić.
Żelka spojrzała na mnie nieprzychylnie.
-Mówisz jak jakaś zbuntowana nastolatka. "nażarta po pachy" "łazić"? Ale niech będzie, pójdę z tobą.
Tak więc ruszyłyśmy.
- Hej.
-Cześć - odpowiedziałam brązowej waderze z kolorowymi piórkami sterczącymi z futra. Sama miałam podobne, ale białe. No i indiański malunek na oku.
-Może coś upolujemy? - spytała.
Wyplułam kilka kostek i pokazałam je siostrze.
-Niet. Jestem nażarta po pachy. - Isabella zmierzyła mnie wzrokiem po czym zrezygnowała.
-No okay. Może coś innego?
-Kiedy ostatnio byłaś przy Drzewie Mądrości? To dość ważne, aby tam łazić.
Żelka spojrzała na mnie nieprzychylnie.
-Mówisz jak jakaś zbuntowana nastolatka. "nażarta po pachy" "łazić"? Ale niech będzie, pójdę z tobą.
Tak więc ruszyłyśmy.
***
Po półgodzinnym marszu dotarłyśmy do grubego drzewa, znanego jako Drzewo Mądrości. Na jego korze były wyrzeźbione zwierzęta i ogółem życie, to jest wszystko inne. Uwielbiałam przyglądać się mu, ponieważ cały czas coś nowego się na nim zjawiało. Ale wróć, usiadłam przy drzewie i zaczęłam medytować.
Sięgnęłam świadomością do drzewa. Miało swoją świadomość, wolniejszą, mądrzejszą i sillniejszą niż jakakolwiek inna. Leniwie wyciągnęło gałęzie swego umysłu do mojego i rzekło:
Co cię tu sprowadza, moja kochana?
Cóż, właściwie to po prostu chciałam porozmawiać.. To zwykle ty chcesz mi coś powiedzieć.
Ach, czyli ciekawość. Jak zawsze. No to cóż, kochana, dzieje się coś niedobrego. To sięga w las... Zakazany las za Lasem Radości. Radziłbym być ostrożnym i nie ufać tym, co nadejdą do watahy. Zło.. Zło w lesie...
Drzewo schowało swój umysł a ja wyszłam z transu. Zerknęłam na osłupiałą Isabellę, a po jej spojrzeniu wywnioskowałam że też nie wyglądam za mądrze.
-Słyszałaś? - Spytałam.
-To nie jest dobre..
<Isabella? Rozwiń :3>
Od Isabelli Cd. Lairs'a
- Też nie wiem co o tym myśleć...
- Dobra... Nie zastanawiajmy się nad tym. - powiedział ożywiony basior. - Może pójdziemy na plaże?
- Oki... A może nad klif? - chciałam go wkurzyć i chyba mi się udało.
- Isabella!
- Dobra, dobra. Chodźmy na plażę.
Dzień był piękny. Słońce świeciło, ogrzewając moją sierść. Basior trochę wkurzony nie odezwał się oni słowem, podczas drogi.
Po krótkiej wędrówce dotarliśmy na plaże. Dzisiaj były
- Dobra... Nie zastanawiajmy się nad tym. - powiedział ożywiony basior. - Może pójdziemy na plaże?
- Oki... A może nad klif? - chciałam go wkurzyć i chyba mi się udało.
- Isabella!
- Dobra, dobra. Chodźmy na plażę.
Dzień był piękny. Słońce świeciło, ogrzewając moją sierść. Basior trochę wkurzony nie odezwał się oni słowem, podczas drogi.
Po krótkiej wędrówce dotarliśmy na plaże. Dzisiaj były
Od White Hawk Cd. Isabella
-Jasne, jutro może być.-zgodziłem się
-I fajnie. Już się nie mogę doczekać.-powiedziała z uśmiechem
-Taa...-mruknąłem obojętnie
Siedzieliśmy chwilę na plaży rozmyślając w ciszy o tym, co nas jutro czeka. Wyprawa w góry, zeby spotkać boginię. Trzeba przyznać, że takie rzeczy nie dzieją się na codzień. W głowie kłębiło mi się tysiące myśli, lecz z zamyślenia obudził mnie głos Isabelli:
-Hawk... Jestem głodma, idzesz ze mną do lasu na polowanie?-spytała
Podniosłem się szybko, zupełnie jakby coś nagle obudziło mnie z głębokiego snu.
-Do lasu? Kawał drogi stąd.-mruknąłem
-No i?
-Jesteśmy na plaży, możemy przecież zjeść ryby. Zresztą, są lepsze niż jelenie, przekonasz się.-rzuciłem
-W porządku, ale ja niezbyt umiem łowić.-powiedziała smutno
-To nic, nauczę cię!-pełen entuzjazmu złapałem Isabellę za łapę, i pociągnęłam lekko do brzegu.
Wskoczyłam na jedną ze skał otaczajacych wodę i wbiłem wzrok w fale. Jezioro było bardzo czyste, więc bez trudu zauważyłam ławicę ryb przepływającą w pewnym momencie tuż przed moim nosem.
-Teraz, skacz!-powiedziałem do mojej towarzyszki, sam również zanurzyłem się w wodzie.
Kiedy tylko znaleźliśmy się w jeziorze, szybko podpłynąłem blisko dna i złapałem w pysk dwie ryby. Wypłynąłem na powierzchnie rzucając zdobycz na piasek i wypluwając z pyska wodę nagromadzoną podczas łowienia. Chwilę później z fal wyłoniła się Isabella, trzymając w pysku trzy ryby.
-No nieźle, jak na kogoś kto nie umie łowić.-powiedziałem i szturchnąłem ją lekko w bok
Wadera umieściłą zdobycz koło mojej.
-Jeszcze raz?-spytałem patrząc na naszą niedoszłą kolacje
-W porządku, ale idź sam, odechciało mi się nurkowac.-powiedziała otrzepując futro z wody
-Tym razem już nie zanurkujesz.-wyjaśniłem
Ponownie stanąłem na skale, tym razem jednak innej, bardziej zanurzonej. Gdy pod powierzchnią przebywała ryba, szybkim ruchem łapy wyciągnąłem ją na brzeg. Isabella podłapała mój pomysł, a po chwili na brzegu leżał już tuzin ryb. Zabraliśmy sie do jedzenia, a gdy na piasku zostały już tylko resztki wadera podniosła się.
-Ja już pójdę.-powiedziała
-Dokąd?-spytałem podnosząc pysk
-Idę spać, późno się robi, a jutro czeka nas duża wyprawa.-powiedziała wpatrując się w zachodzące słońce
-I co z tego? Może pójdziemy spać tutaj, na plaży? Jest ciepło, przyjemnie.-zaproponowałem
-Tutaj?
-Czemu nie? Rozpalimy ognisko, pooglądamy gwiazdy, będzie fajnie.-starałem się ją przekonać
-No... w porządku. Tylko pamiętaj, jutro idziemy oddać pierścien. -powiedziała niepewnie
-Pamiętam, pamiętam.-mruknąłem
<Isabella?>
-I fajnie. Już się nie mogę doczekać.-powiedziała z uśmiechem
-Taa...-mruknąłem obojętnie
Siedzieliśmy chwilę na plaży rozmyślając w ciszy o tym, co nas jutro czeka. Wyprawa w góry, zeby spotkać boginię. Trzeba przyznać, że takie rzeczy nie dzieją się na codzień. W głowie kłębiło mi się tysiące myśli, lecz z zamyślenia obudził mnie głos Isabelli:
-Hawk... Jestem głodma, idzesz ze mną do lasu na polowanie?-spytała
Podniosłem się szybko, zupełnie jakby coś nagle obudziło mnie z głębokiego snu.
-Do lasu? Kawał drogi stąd.-mruknąłem
-No i?
-Jesteśmy na plaży, możemy przecież zjeść ryby. Zresztą, są lepsze niż jelenie, przekonasz się.-rzuciłem
-W porządku, ale ja niezbyt umiem łowić.-powiedziała smutno
-To nic, nauczę cię!-pełen entuzjazmu złapałem Isabellę za łapę, i pociągnęłam lekko do brzegu.
Wskoczyłam na jedną ze skał otaczajacych wodę i wbiłem wzrok w fale. Jezioro było bardzo czyste, więc bez trudu zauważyłam ławicę ryb przepływającą w pewnym momencie tuż przed moim nosem.
-Teraz, skacz!-powiedziałem do mojej towarzyszki, sam również zanurzyłem się w wodzie.
Kiedy tylko znaleźliśmy się w jeziorze, szybko podpłynąłem blisko dna i złapałem w pysk dwie ryby. Wypłynąłem na powierzchnie rzucając zdobycz na piasek i wypluwając z pyska wodę nagromadzoną podczas łowienia. Chwilę później z fal wyłoniła się Isabella, trzymając w pysku trzy ryby.
-No nieźle, jak na kogoś kto nie umie łowić.-powiedziałem i szturchnąłem ją lekko w bok
Wadera umieściłą zdobycz koło mojej.
-Jeszcze raz?-spytałem patrząc na naszą niedoszłą kolacje
-W porządku, ale idź sam, odechciało mi się nurkowac.-powiedziała otrzepując futro z wody
-Tym razem już nie zanurkujesz.-wyjaśniłem
Ponownie stanąłem na skale, tym razem jednak innej, bardziej zanurzonej. Gdy pod powierzchnią przebywała ryba, szybkim ruchem łapy wyciągnąłem ją na brzeg. Isabella podłapała mój pomysł, a po chwili na brzegu leżał już tuzin ryb. Zabraliśmy sie do jedzenia, a gdy na piasku zostały już tylko resztki wadera podniosła się.
-Ja już pójdę.-powiedziała
-Dokąd?-spytałem podnosząc pysk
-Idę spać, późno się robi, a jutro czeka nas duża wyprawa.-powiedziała wpatrując się w zachodzące słońce
-I co z tego? Może pójdziemy spać tutaj, na plaży? Jest ciepło, przyjemnie.-zaproponowałem
-Tutaj?
-Czemu nie? Rozpalimy ognisko, pooglądamy gwiazdy, będzie fajnie.-starałem się ją przekonać
-No... w porządku. Tylko pamiętaj, jutro idziemy oddać pierścien. -powiedziała niepewnie
-Pamiętam, pamiętam.-mruknąłem
<Isabella?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)