niedziela, 16 sierpnia 2015

Od Gabrielle, cd. Lynx

Przewróciłam oczami. Pod moim kapturem skrywała się maleńka Moonei, wczepiając się w chustę na moich oczach.
,,Uważaj, bo mi je wyłupisz".
,,Ta szmatka jest zaklęta. Wątpię. Na prawdę musisz tak trząść? Zaraz spadnę!"
,,Uważaj, żeby mi tej chusty nie podrzeć".
,,Licz się ze słowami"
,,E, nie wiesz, że nie ładnie powtarzać po innych?"
,,Sprecyzować dokładnie twoje myśli na temat tego pouczenia prze alfę?"
,,Morda..."
Szłam bezszelestnie. Ile razy dostawałam baty za najmniejszy szmer czy odgłos? Najlepiej świadczyły o tym pokaźne blizny na grzbiecie.
Idąc diamentowym korytarzem czułam zirytowanie. Gdzie się ukryć, jeśli zechce im się wrócić? Nie jestem wilkiem iluzji.
Nagle przystanęłam słysząc głosy. Pociągnęłam Lynx do tyłu, bo gotowa była wkroczyć do głównej komnaty. Siedziały tam dwa wilki i coś szeptały.
,,Mon. Cicho, bez najmniejszego odgłosu".
Mała smoczyca ześlizgnęła się z kaptura i popełzła do wilków.
-Lynx-mruknęłam-musimy się zwijać.
-Dlaczego?
-Co będzie, jeśli zechce im się wrócić, co? Widzisz tu jakąś wnękę? Jakiś kawałek skały? Wszystko tu jest przeźroczyste. W końcu to diament.
<Lynx?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz