-A jak sobie radzisz z ruchomym celem?-spytałam
-Z ruchomym?-zdziwiła się
-Tak. Co to za wyzwanie zabijać nieruchome drzewka? Nawet szczeniaki to umieją.-zaśmiałam się ironicznie
-No... idzie mi świetnie.-powiedziała dumna
-To się okaże. Pycha jest zwykle oznaką słabości.-mruknęłam, a Isabella oburzyła się.
Pokazałam jej drogę przez las, mówiąc że ma iść za mną. Trochę się zdziwiła, ale posłusznie ruszyła moim śladem. Szłyśmy trochę, aż trafiłyśmy na stado jeleni.
-Ustrzelisz uciekającego rogacza?-spytałam ironicznie
-Jasne.-burknęła pewnie
-A więc do roboty.-podałam jej łuk
Ona niezgrabnie naciągnęła strzałę, a ja zawyłam głośno. Na mój głos stado zaniepokoiło się, a po chwili zaczęło uciekać przez las.
-Dawaj!-krzyknęłam
Ona wystrzeliła, jednak strzała nie raniła celu, a jedynie wbiła się w trawę. Isabella miała jeszcze dwa podejścia, również chybione. Kiedy ,,nasz cel" zniknął za horyzontem, i nie było już do czego strzelać podeszłam do Alfy i wyszarpałam jej łuk z łapy.
-No, coś słabo ci poszło Żelka.-zaśmiałam się
-Nie nazywaj mnie tak!
-A kto mi zabroni? A teraz wybacz, idę na polowanie, którego nie zepsuje mi taka parodia łuczniczki.-powiedziałam zbierając strzały.
<Isabella?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz