Moonei zawarczała, a oba pegazy zmieniły się w wielkie psy. Z ich pysków kapała ślina, a kły szczerzyły się we wściekłości.
Uniosłam zaciśniętą pięść. Smok spojrzał na mnie niepewnie, ale oba ogary zmieniły się z powrotem w pegazy.
Rozległo się głuche pstryknięcie i gęsty dym się rozwiał.
-Zapraszam-powiedziałam, ściągając z rusztu mięso-wolisz przód czy tył?
-Co?
-Częstuję cię mięsem. Tak jak na grzecznego wilka przystało, prawda?
Basior dalej patrzył się we mnie ze zdziwieniem. Wzruszyłam ramionami.
-Jeśli nie masz ochoty, wystarczyło powiedzieć-rzuciłam pieczeń smokowi, który rzucił się na nie i zaczął szarpać
,,Mon, zachowuj się"
,,Lepiej będzie, jeśli zostanie przy wrażeniu, że jestem zwykłym zwierzęciem, nie obdarzonym myślą i rozumem".
Oba pegazy zmieniły się w wilki. Dałam im drugą połówkę, którą również zaczęły szarpać, ujadając i skowycząc. Nie były magiczne, tylko zwykłe. Gdy Malam zabrała większy płat mięsa, Nak Atru rzucił się na nią, żeby oddała mu jego należność. Jaskinię wypełniły głuche warknięcia i piski.
-Czym one właściwie są?-spytał Shay, patrząc z odrazą na walczące wilki.
-One?-na mój głos, oba wskazane zwierzęcia przestały się gryźć, podkuliły ogony, chwyciły poszarpane mięso i uciekły w kąt- to pegazy gwiazd. Potrafią zmieniać swoją materialną formę jak i myślenie. Teraz mają wilczy instynkt, ale przed chwilą ich rozumowanie było iście końskie.
<Shay?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz