Spacerowałem po lesie, kiedy nagle natknąłem się na leżące waderę. Była nieprzytomna, wyglądało to tak, jakby ktoś ją zaatakował. Podszedłem do niej. Oddychała, a jej serce biło normalnie. Wyjąłem z mojej sakiewki lecznicze zioła. Przyłożyłem jej je do twarzy, tak żeby poczuła ich zapach. Po chwili zaczęła otwierać oczy.
-Witaj Śpiąca Królewno.-powiedziałem do niej.
Mimo wszystko nie mogłem się oprzeć rzucaniu sarkastycznych uwag. To było częścią mnie.
-Kim ty jesteś?-spytała słabym głosem
-White Hawk. Z Watahy Jasnego Świtu. Miałem przyjemność uratować ci życie.-zaśmiałem się.
Wadera spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
-Mogę znać twoje imię królewno?-spytałem
-Jestem Rosa.-rzuciła podnosząc się z ziemi i wytrzepując piasek z futra.
-Co ci się stało? Ktoś cię zaatakował?
-Pamiętam tylko jakiegoś smoka. Ale to wszystko jak przez mgłę.-powiedziała
Kiwnąłem głową na znak, że rozumiem. Siedzieliśmy chwilę w ciszy, a po chwili Rosa się odezwała:
<Rosa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz