-A czy to wasze tereny?-odpowiedziałam z naciskiem-następnym razem radzę pozwolić, aż nieznajomy wilk dokończy myśl. No wiesz, łatwiej i przyjemniej, można uniknąć śmierci... A tak po za tym, jest to bardziej kulturalne niż przerywanie w pół zdania, prawda?
Dwie wadery spojrzały na mnie ze zdziwieniem.
-W każdym razie-przecięłam ostatnie pasmo skóry, które dzieliło duży kawał mięsa od reszty ciała jelenia. Zawiązałam je i zarzuciłam na plecy-ja panie żegnam. Mam na utrzymaniu resztę siebie. Bywajcie.
Odwróciłam się i ruszyłam do jaskini, w której czekała na mnie trójka towarzyszy.
-Malam, znalazłam alfy.
-To chyba dobrze, nie?
-Sama nie wiem. Mon, ogień już jest? A temperatura?
-Tak, tak, wszystko jest. Masz mięso?
-Tak, mam.
Weszłam do groty i zrzuciłam połać mięsa z grzbietu. Przekułam je dużym kamieniem, a bardziej łamliwy patyk wetknęłam w otwór i zaczęłam piec je nad ogniem.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz