Nagle coś sobie przypomniałam.
-Przecież dałaś mi zmianę!-wrzasnęłam.
-Co?
-Mówiłam, że mam ważne wydarzenie i nie będzie mnie w nocy! Mówiłam, żebyś dała mi zmianę! A ty się zgodziłaś!
Wadera wyglądała na speszoną.
-No tak... ale musiałam biec, bo Isabella mówiła o jakimś sojuszu... zapomniałam.
Jęknęłam. Zgwizdałam. Rozgległ się ryk, tak że ptaki zaczęły wzlatywać z drzew. Ziemia się zatrzęsła, a z jaskini wyłonił się wielki smoczy pysk. Moonei wyłobiła swe długie cielsko z groty i spojrzała białymi oczami na Lynx. Zdębiała. Wskoczyłam na grzbiet smoka, a między jej zębami pojawiło się świetliste wędzidło, a ja chwyciłam wodze w łapy i poprawiłam kaptur. Poczułam jak smoczyca otwiera pysk, a kiełzno drży kiedy wydawała z siebie głuchy pomruk, nadal patrząc na alfę.
-Ty szukaj ba ziemi, a ja będę robić to z góry. Ona widzi inaczej niż my-klepnęłam smoka po szyi, po czym ściągnęłam mocno wodze-Hija!
Smok ryknął i wygiął długie cielko w trzech potężnych skokach aby po chwili znaleźć się w górze.
-Lynx?-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz