-Gabrielle?
-Czego Malam?
-Dochodzimy już?
-Tak. Moonei i Nak Atru w ogóle się nie odzywają.
-Bo Nak to ogier. A Mon to Mon.
-Ale ty też mogłabyś się przymknąć. Bo słyszę cię w myślach i to mi przeszkadza.
-O matko...
Idziemy do tej jaskini.
Weszliśmy w trójkę do groty. Z juków przy skrzydłach Malam wydobyłam skóry, łuk zdjęłam z pleców i nałożyłam strzałę.
-Idziemy spać-odezwałam się na głos-Mon, ty wznieć ogień, smok potrafi to zrobić. Nak i Malam, przygotujcie posłania. A ja pójdę coś znaleźć.
Nasunęłam głębiej kaptur i wyskoczyłam z groty. Poszłam na wschód.
***
Po paru godzinach natknęłam się na grupkę jeleni. Szybko przykucnęłam w krzakach, kryjąc się przed ich wzrokiem. Naciągnęłam bezszelestnie cięciewę. Łapa zwolniła uścisk, a grot wbił się w czoło młodego jelonka. Reszta ruszyła z kopyta. Podeszłam do ofiary i upewniłam się, że już nie żyje. Zaczęłam obcierać ją ze skóry, gdy usłyszałam głos za sobą;
-Kim jesteś?
Pochwyciłam łuk, który leżał koło mnie, oraz strzałę, która aktualnie leżała na cięciwie i wycelowałam w wilka. Ostrożności nigdy dość.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz